Głodujący fizjoterapeuci: "Chcą nas uciszyć. Dziś rano w szpitalu zerwano nasz banner"
Trwa protest głodowy fizjoterapeutów. W środę przyjechała do nich wiceminister zdrowia, ale nie było żadnej rozmowy o postulatach protestujących.
Protest głodowy grupy diagnostów laboratoryjnych i fizjoterapeutów rozpoczął się we wtorek w warszawskim szpitalu dziecięcym. Do głodujących przyłączają się kolejni chętni.
Medycy domagają się spełnienia 7 postulatów: godnej płacy, bezpłatnych szkoleń doskonalących i specjalizacyjnych, adekwatnej wyceny świadczeń, szybszego dostępu pacjenta do fizjoterapii, łatwego dostępu pacjenta do badań laboratoryjnych oraz poprawy warunków wynagrodzenia i pracy dla innych zawodów medycznych i niemedycznych.
Domagają się podwyżki o 1600 zł brutto, czyli tyle samo, ile rok temu wywalczyły pielęgniarki.
Obejrzyj: Jak zatrzymać polskich lekarzy i pielęgniarki w kraju?
Jak informuje Radio ZET, na miejsce protestu przybyła dziś wiceminister zdrowia Józefa Szczurek-Żelazko. Poprosiła o zawieszenie protestu na czas rozmów z resortem, które o godzinie 13 mają się rozpocząć w Centrum Dialogu Społecznego.
- W ogóle nie rozważamy takiej możliwości. Coraz więcej fizjoterapeutów deklaruje przyłączenie się do protestu głodowego. Od ministerstwa domagamy się konkretów. Jak dotąd robi ono wszystko, by wyciszyć nasze działania – mówi w rozmowie z money.pl Tomasz Dybek, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pracowników Fizjoterapii.
Dziś rano miał miejsce nieprzyjemny incydent. Pracownicy szpitala mieli siła usunąć banner strajkujących.
- Zobaczymy, co będzie dalej – mówi Dybek.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl