Wzrost gospodarczy w trzecim kwartale spadł poniżej czterech procent. PKB Polski rośnie już głównie dzięki transferom socjalnym i podwyżkom w budżetówce. W danych GUS najgorsze jest to, że rozwój opiera się prawie wyłącznie na konsumpcji, a ta i tak mocno spowolniła.
Czy to zdrowa sytuacja, że ciągle całkiem dynamiczny rozwój gospodarki opieramy głównie na konsumpcji, a nie inwestycjach? Zdaniem profesora Marka Belki na dłuższą metę taka sytuacja nie jest dobra dla wzrostu gospodarczego, choć zastrzega, że ciągle gospodarka jest mocna.
- Nie obawiam się spowolnienia gospodarczego. Boję się tego, że rządzący będą starali się robić wszystko, żeby spowolnienia nie było - komentuje w rozmowie z money.pl polityk i ekonomista, który w swojej karierze kierował Narodowym Bankiem Polskim, pełnił stanowiska premiera oraz ministra finansów.
Nie ma miejsca na rozdawnictwo
Belka tłumaczy, że w ten sposób rząd może zakłócić naturalne proporcje gospodarcze. - Na przykład przez sztuczne pompowanie konsumpcji. Konsumpcja powinna rosnąć naturalnie. Wraz ze wzrostem dochodów z pracy i polityki społecznej. Inaczej wszyscy za to zapłacimy - ostrzega.
Co rozumieć przez sztuczne pompowanie konsumpcji? Rząd w kampanii wyborczej wiele obiecywał, w tym kolejne transfery socjalne. Wypłacanie 500 zł na każde dziecko, 300 zł wyprawki, 13. i 14. emerytury itp. sprawiają, że rodziny mają więcej pieniędzy, a te w większości od razu są wydatkowane na bieżące potrzeby. To podbija statystyki sprzedaży detalicznej i konsumpcji.
Marek Belka uspokaja, że nie ma potrzeby sztucznego poprawiania statystyk. Całoroczny wzrost PKB powinien utrzymać się powyżej 4 proc. To wciąż bardzo wysokie tempo rozwoju, którego tylko pozazdrościć mogą nam inne kraje europejskie.
- Polska gospodarka jest dosyć odporna na kryzys ze względu na poziom zadłużenia znacznie niższy niż w krajach zachodniej Europy. Możemy mieć jednak do czynienia z głębszym osłabieniem koniunktury przy jednoczesnym przyspieszeniu wzrostu cen. Nie ma dramatu, ale kończą się dobre czasy, kiedy bezkarnie można rozdawać pieniądze na lewo i prawo - wskazuje Marek Belka.
Czytaj więcej: PKB i inflacja. NBP obniża prognozy wzrostu gospodarczego
Inwestycje kuleją
Z jednej strony mamy słabszą konsumpcję, choć stanowi ona główny motor wzrostu gospodarki. Z drugiej są inwestycje, które powinny stanowić fundament, a zawodzą i nic nie wskazuje na to, żeby miało być lepiej.
Ekonomiści PKO BP w komentarzu do ostatnich danych GUS zwracają uwagę na duży spadek inwestycji majątkowych samorządów oraz stosunkowo niewielkie osłabienie popytu inwestycyjnego dużych przedsiębiorstw. Niestety w kolejnych kwartałach tendencja ta może się pogłębić. Inwestycje publiczne mają hamować ze względu na zaawansowaną fazę wykorzystania funduszy strukturalnych.
Przypomnijmy, że w trzecim kwartale dynamika inwestycji obniżyła się z 9,1 do 4,7 proc.
- Można się było spodziewać tąpnięcia inwestycyjnego dlatego, że w poprzednich kwartałach boom opierał się przede wszystkim na inwestycjach sektora publicznego. Prywatne inwestycje już wcześniej były niemrawe. Niestety teraz widzimy, że samorządy, które inwestują znaczącą część publicznych pieniędzy, przyhamowały. Prawdopodobnie ma to związek z tym, że sytuacja finansowa samorządów się pogorszyła - tłumaczy profesor Belka.
Problem w tym, że na samorządy przerzuca się coraz więcej zadań. A nie idą za tym dodatkowe środki.
- Nawet jeśli samorządy trochę przesadzają, bo zawsze tak było, trzeba traktować poważnie te ostrzeżenia. Wiadomo, że przy braku pieniędzy w pierwszej kolejności tnie się inwestycje - wskazuje były minister finansów.
Czytaj więcej: Marek Belka dla money.pl o braku zaufania do państwa. "Nawet dobre pomysły nie są akceptowane"
Inwestorzy nie czują się pewnie
Również firmy prywatne od dłuższego czasu zbyt intensywnie nie inwestują. Eksperci z jednej strony wskazują na niepewność prawną. Np. w kontekście ostatnich dyskusji o likwidacji limitu 30-krotności składek ZUS. Ma to duże znaczenie psychologiczne. Poza tym rosną koszty: energii, usług, pracy. W takiej sytuacji odkłada się inwestycje.
Wizerunkowi Polski wśród inwestorów zagranicznych nie sprzyjają też spory z Unią Europejską.
- Spotykam się z przedsiębiorcami w kraju i za granicą. Z jednej strony jest duży szacunek dla polskiej gospodarki. Często zapominamy o słynnej zielonej wyspie, a tego ciągle nam zazdroszczą. Z drugiej strony rozstrzygane na arenie międzynarodowej spory dotyczące Trybunału Konstytucyjnego, sądownictwa czy ekologii nie sprzyjają dobremu wizerunkowi i inwestycjom - podsumowuje Marek Belka.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl