Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Katarzyna Bartman
|
aktualizacja

Jak resort finansów chce walczyć z drugą falą pandemii?

418
Podziel się:

Podatki pozostaną na dotychczasowym poziomie, utrzymane będą też dodatkowe emerytury, wprowadzimy estoński CIT i przyspieszymy zwrot VAT, a w sytuacji podbramkowej – pokryjemy nadzwyczajne wydatki państwa ze specjalnej rezerwy finansowej – tak minister finansów przedstawił ekspertom swoją strategię walki z drugą falą pandemii i ewentualnym kryzysem finansów państwa.

Tadeusz Kościński, minister finansów uważa, że najgorsze w gospodarce już za nami.
Tadeusz Kościński, minister finansów uważa, że najgorsze w gospodarce już za nami. (EASTNEWS)

Podatki nie wzrosną, utrzymana zostanie też 13. i 14. emerytura. Urzędy skarbowe będą zwracały przedsiębiorcom VAT najszybciej jak to możliwe. Rząd zapowiada też wprowadzenie estońskiego CIT – to tylko niektóre z planowanych działań, które mają złagodzić ewentualne skutki finansowe drugiej fali COVID-19.

Banki sfinansują rezerwę

Minister finansów Tadeusz Kościński odpowiadał kilka dni temu na pytania finansistów i ekonomistów dotyczące przygotowań rządu do drugiej fali pandemii. – Według słów ministra, prawdopodobieństwo, że jesienny wzrost zachorowań na COVID-9 doprowadzi do poważnego kryzysu gospodarczego w kraju, jest niewielkie. Na wszelki wypadek ministerstwo rozbudowuje jednak swoją rezerwę finansową, gdyby doszło do znaczącego zwiększenia wydatków – relacjonuje prof. Stanisław Gomułka, były wiceminister finansów i główny ekonomista Business Centre Club (BCC), który uczestniczył w spotkaniu z Kościńskim.

Skąd miałyby pochodzić środki, by zasilić konto Ministerstwa Finansów? Głównie ze sprzedaży papierów dłużnych. Według prof. Gomułki obligacje rządowe kupią banki, które posiadają potężną, 50-miliardową nadwyżkę finansową. – Zmniejszenie obowiązkowych rezerw obrotowych w bankach zrobione było m.in. po to, by nadpłynność mogła zostać skierowana na zakup papierów wartościowych Skarbu Państwa - uważa prof. Gomułka.

Zobacz także: Obejrzyj także: Miliardy z Unii dla Polski. Na co je wydamy?

Z kolei dr Sławomir Dudek, główny ekonomista Pracodawców RP, przypomina, że banki bardzo chętnie kupują obligacje rządowe, gdyż są one zwolnione z podatku bankowego i są bezpieczniejsze niż akcje kredytowe. – Oferta kredytowa dla firm jest obecnie dużo mniejsza, co może mieć swoje negatywne konsekwencje w postaci spadku w inwestycjach prywatnych – zauważa ekonomista.

Zdaniem dr. Dudka może nawet dojść do tego, że w kraju będą realizowane głównie duże inwestycje za środki publiczne, których efektywność jest zwykle dużo niższa niż inwestycji prywatnych. Przedsiębiorcy prywatni i zagraniczni będą się natomiast powstrzymywali od inwestowania.

Według Witolda Michałka, ekonomisty z BCC, który uczestniczył w spotkaniu z ministrem, taki scenariusz nam jednak nie grozi. – Minister uczciwie mówił o potrzebie wspierania małych inwestycji lokalnych. Centralny Port Komunikacyjny czy przekop Mierzei Wiślanej to jego zdaniem projekty potrzebne gospodarce, ale nie przyniosą one poprawy sytuacji w całym kraju, potrzebne są nam też małe projekty realizowane przez krajowych przedsiębiorców, drogi, szkoły, przedszkola – relacjonuje Michałek.

Jego zdaniem rząd liczy w tym zakresie na środki unijne, które mają być uruchomione już na początku przyszłego roku. Chodzi dokładnie o liczący 750 mld euro Fundusz Odbudowy, z którego również Polska ma dostać wsparcie.

- Zdaniem rządu powiązanie tych pieniędzy z procedurą kontroli praworządności nie spowoduje odebrania ich nam. Taka procedura to broń obusieczna. Można ją wykorzystać praktycznie wobec każdego kraju w Unii. Zapewne więc nikt nie odważy się tej machiny uruchomić – uważa Michałek.

Więcej pieniędzy w kieszeniach

Poza środkami unijnymi koniunkturę napędzić mają też świadczenia socjalne w postaci 13. czy 14. emerytury, czy świadczenia 500 plus. Rząd jest zdania, że należy pobudzić konsumpcję wewnętrzną i w tym celu trzeba dać ludziom pieniądze do ręki. Zarówno dodatkowe emerytury, jak i pieniądze na dzieci będą więc wypłacane.

Również podatki mają pozostać na dotychczasowym poziomie. Od 2021 r. ma zacząć obowiązywać tzw. estoński CIT. Polega on na tym, że firmy nie będą płacić podatku w miesięcznych lub kwartalnych zaliczkach, ani rozliczać się rocznie. Będą go płacić dopiero w momencie wypłaty zysku.

Z rozwiązania takiego może skorzystać ponad 200 tys. firm, których przychody nie przekraczają 50 mln zł. Taki sposób rozliczania się ma dopomóc firmom zwiększyć odporność na dekoniunkturę i kryzysy.

A co ze zawieszeniem split paymentu (podzielnej płatności), o które prosili w czasie lockdownu rząd przedsiębiorcy?
Tu minister zadeklarował, że zwrot VAT będzie następował bez konieczności zmian w przepisach. Urzędy będą skracały ustawowe terminy do niezbędnego minimum. I tak w czerwcu średni czas oczekiwania na zwrot VAT wynosił 44 dni.

Ustawowe 25 dni udało się skrócić do 16 dni, a 180 – do 120 dni. Aby jeszcze bardziej zmobilizować urzędy skarbowe do szybszych zwrotów, ma zostać też uruchomiony w ministerstwie "specjalny licznik", który będzie odmierzał czas zwrotów. Urzędnicy nie będą mogli przeciągnąć postępowania poza ustalony rekord.

Kościński przekonywał również, że wpływy z podatków są co prawda niższe od tych zakładanych, ale nie jest to istotnie znaczący ubytek. W stosunku do pierwszego półrocza 2019 r. spadły one w pierwszym półroczu tego roku łącznie o ok. 11,7 mld zł. W tym VAT był niższy o 9,5 proc. (tj.8,2 mld), PIT o 7,4 proc. (2,3 mld), a CIT zaledwie o 0,3 proc.(0,1 mld).

Tyle tylko, że dane dotyczące tegorocznych wpływów podatkowych są zaburzone, gdyż firmy z powodu COVID-19 mogły skorzystać z odroczenia zapłaty o kilka miesięcy. - W związku z tym, dopiero dowiemy się, jak naprawdę duży jest ubytek wpływów do budżetu. Radość jest przedwczesna – ocenia dr Dudek.

Najgorsze już za nami?

Według ministra najgorsze w gospodarce jest już za nami. Rząd nie boi się recesji ani zwiększania zadłużenia. Tym bardziej że ma na to zgodę i przyzwolenie Komisji Europejskiej, która zawiesiła na kołku dyscyplinę finansów publicznych aż do czasu odwołania stanu pandemii.

Według Kościńskiego w przyszłym roku nastąpi odczuwalne odbicie. Wzrost gospodarczy ma utrzymać się na poziomie 4 proc. PKB. Jeśli wystąpią tąpnięcia, to będą one maiły charakter ogniskowy: mogą dotyczyć konkretnego sektora – np. usług, lub regionu.

Tymczasem Międzynarodowy Fundusz Walutowy ostrzega jednak, że kolejna faza kryzysu nie będzie związana bezpośrednio z nawrotem pandemii koronawirusa, ale właśnie z nadmiernym zadłużaniem się państw.

- Ministerstwo Finansów powinno przygotować finanse publiczne na ewentualną drugą fazę kryzysu finansowego, który będzie globalny. Trzeba tworzyć bufory bezpieczeństwa, oszczędzać i nie wydawać pochopnie pieniędzy na projekty, które można przełożyć w czasie, takie jak np. 13. czy 14. emerytura – podkreśla dr Dudek.

Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(418)
rezun-one
4 lata temu
PiS powalczy z drugą falą tak jak z pierwszą. ZORGANIZUJE WYBORY. Niemcy zarobią na druku kart wyborczych i kwita. Prowizja wpadnie.
pet
4 lata temu
... i jeszcze damy zadatek na respiratory dla handlarza bronią i na maseczki dla handlarza narkotykami i jeszcze uchwalimy ,że ministrowie w czasie pandemii...nie wszyscy członkowie Pis mogą pobierać ze służbowych kart dowolna ilość gotówki ...
1234
4 lata temu
Czemu panowie politycy zasłaniają usta podczas mówienia, nie rozumiem.
Aga
4 lata temu
Myślę że w zadzie są jasnowidzów skadniby wiedzą że nadchodzi druga fala wirusa to ściema aludzie w to wierzą Ci co żądza to sami AK wirusy powinni przeprosić ludzi za ścianę o wirusie
Hhhh
4 lata temu
Było złoto z Angli, ale nie dojechało
...
Następna strona