Koronakryzys z opóźnionym zapłonem. Najgorsze dopiero przed nami
Gdy skończą się oszczędności, a zamiast brania pomocy od państwa trzeba będzie zacząć ją spłacać, zaczną się problemy. Ekonomiści nie mają złudzeń. Ten rok może być dla wielu polskich przedsiębiorców nawet gorszy niż poprzedni. Prawdziwy test dopiero przed nimi.
Firma doradcza EY przeprowadziła w styczniu badanie na 500 przedsiębiorstwach w całym kraju. Pytała w nim o sytuację po trudnym 2020 roku i perspektywy na ten rozpoczynający się. Wnioski z raportu opisuje "Rzeczpospolita".
Większość firm swoją kondycję ocenia jak niezłą. Najgorzej jest wśród mikrofirm. Tu aż połowa pytanych przyznaje, że są w trudnej sytuacji. Mowa tu przede wszystkim o usługach, gdzie takich wskazań jest 45 proc. A w gastronomii czy hotelarstwie nawet 95 proc.
– Wyniki badań przedsiębiorstw potwierdzają, że o ile niemal wszystkie branże dotkliwie odczuły skutki zamrożenia gospodarki wiosną 2020 r., o tyle w kolejnych miesiącach sytuacja w poszczególnych sektorach wyglądała już bardzo różnie – tak w "Rz" wyniki badania komentuje Marek Rozkrut, partner, główny ekonomista i szef Zespołu Analiz Ekonomicznych EY Polska.
Sztuczna inteligencja wspiera gospodarkę. Rozwiązania przydatne też na granicy
O ile na przykład w usługach wciąż widoczny jest spadek przychodów, o tyle w przemyśle jest już znacznie lepiej. Głównie dzięki eksportowi.
Wiele firm jednak dopiero w tym roku odczuje poważne perturbacje związane z kryzysem. Powód? Koniec wsparcia rządowego i konieczność jego spłacania. I wyczerpanie się oszczędności, które na początku pandemii pozwalały przetrwać wielu przedsiębiorcom.
- Część z tych firm upadnie, ale jest duża szansa, że zbiegnie się to w czasie z silniejszym ożywieniem w polskiej gospodarce, co pozwoli ograniczyć negatywne skutki dla rynku pracy - twierdzi na łamach "Rz" Rozkrut.