Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Janoś
Krzysztof Janoś
|
aktualizacja

"Koronawirus zmienił wszystko. Niestety polski rząd tego nie widzi. Świat bez nas buduje się na nowo"

275
Podziel się:

- Rządzący nie odczytują sygnałów nadchodzących zmian. To odwieczny polski problem, że nie wybiegamy zbyt daleko w przyszłość, a bardziej lubimy zajmować się emocjami, przeszłością, legendami - mówi money.pl dr Jacek Bartosiak, prezes i twórca think tanku Strategy&Future. Jaka czeka nas przyszłość? Niestety, jego zdaniem, nie najlepsza, a to, czy Chiny pokonają USA, ma dla Polski kluczowe znaczenie.

"Koronawirus zmienił wszystko. Niestety polski rząd tego nie widzi. Świat bez nas buduje się na nowo"
Dr Jacek Bartosiak źle ocenia polską dyplomację. Jego zdaniem nie reaguje ona na zmieniający się świat.

Krzysztof Janoś: Kto się wzmocni w wyniku pandemii? Czy to takie oczywiste, że Chiny i Azja?

Dr Jacek Bartosiak, prezes i twórca think tanku Strategy&Future: Oceniając to jedynie po bieżących wynikach gospodarczych, to zdecydowanie Azja i głównie Chiny - największa fabryka świata. To jednak nie jest pełen obraz. Trzeba zrozumieć, że generalnie w polityce międzynarodowej chodzi o podział pracy między narodami i podział pracy w światowych łańcuchach dostaw.

Pandemia w tych obszarach przynosi ze sobą skutki systemowe porównywalne z wojną światową. Globalny łańcuch dostaw, powiązania handlowe zostały przerwane, zanikają, ale niektóre są wzmacniane obecną sytuacją. Przez to ktoś zyskuje, a ktoś inny traci, jak na szachownicy w wiecznie dynamicznym układzie.

Zobacz także: Piotr Trojan opisuje pierwsze spotkanie z Tomkiem Komendą. "Twoje ciało trzęsie się i płacze"

Zatem w tym kontekście najbardziej zyskują Chiny, a zachodni świat bardzo mocno traci. To bolesna lekcja, bo od II wojny światowej Zachód stale kontrolował mechanizm wymiany, obieg pieniądza i projekcję siły wojskowej. Nikt do tej pory nie zmieniał reguł tego, kto dla kogo pracuje.

Teraz już zostały zmienione?

Amerykanie jeszcze czują, że kontrolują rynki finansowe, obieg dolara, dzięki wojsku jeszcze mogą wywierać presję na ład światowy. Jednak ostatnio już coraz częściej mechanizmy regulujące grę w świecie im się wymykają. Dopiero po pandemii okaże się, jak bardzo wygrali Chińczycy, a na ile jeszcze USA mają kontrolę.

Czyli przywiązani do dotychczasowego porządku mogą mieć jeszcze nadzieję na utrzymanie status quo?

Jesteśmy w okresie przejściowym, kontury przyszłości już widać, ale nie wiadomo jeszcze, co dokładnie jest w środku tego nowego porządku. Dowiemy się więcej, kiedy rzeczywiście dojdzie do zderzenia tych sił. Jedno jest jednak pewne: ani Chińczycy, ani Amerykanie nie mogą odpuścić.

Konfrontacja jest nieunikniona, ale ona od razu nie da wyniku. Kisinger mawiał, że zmiana ładu to cały cykl niepokoju i wielu różnych zdarzeń. Dopiero po latach z książek dowiemy się, kiedy zaczął się nowy etap. Czy zdecydowała o tym pandemia, prezydentura Trumpa, a może wojna handlowa z Chinami.

Skąd jednak podejrzenie, że Amerykanie już tracą swoją pozycję? Trump odchodzi, idzie nowe.

System międzynarodowy jest hierarchiczny. Amerykanie przez ostatnie 30 lat zawsze mieli miejsce przy każdym stole negocjacyjnym, właściwie wszędzie. Przy okazji każdego konfliktu mieli pozycję ważnego, a może nawet najważniejszego uczestnika, zawsze mieli w swoich rękach lewar, by jednej ze stron zagrozić wojskowo czy ekonomicznie, albo coś innym dać.

Jednak od dwóch lat to się zmieniło. Nie ma Amerykanów w Górskim Karabachu, na Białorusi, słabo też z Ukrainą i w innych miejscach jak w RCEP (Regionalne Kompleksowe Partnerstwo Gospodarcze - porozumienie o wolnym handlu, zawarte między krajami azjatycko-oceanicznymi w celu utworzenia największej na świecie strefy wolnego handlu - red.).

To niezwykle istotna obserwacja. Bowiem w polityce siada się do stołu z zawodnikiem, który jest niezbędny do rozstrzygnięcia konfliktu albo załatwienia sprawy. Inni są zbędni.

Amerykanie opuszczają zatem swoją stróżówkę światowego policjanta, co to oznacza dla Polski?

Dla nas zmierzch tej hegemonii USA jest niezwykle niebezpieczny. Polska po 1989 r. zaistniała jako niepodległe państwo tylko z tego powodu, że Amerykanie wygrali zimną wojnę i rozszerzyli strefę wolnych strategicznych przepływów handlowych na wschód Europy.

Oczywiście szerzenie demokracji jest na sztandarach, ale nie bądźmy naiwni, niezwykle istotne w konsumowaniu tego zwycięstwa było to, by kapitał amerykański mógł do Polski napływać, a system światowy stał się otwarty na penetrację kapitałowo-organizacyjno-technologiczną USA i ich wpływy polityczne.

Potem dołączyliśmy do NATO, UE i w oczywisty sposób jesteśmy beneficjentem tej hegemonii. Przez to, że naszym najważniejszym sojusznikiem jest najpotężniejsze państwo na świecie, mogliśmy w miarę bezpiecznie funkcjonować.

Wydawało się nam, że tak już będzie zawsze. Zachód wygrał i świat będzie sprawiedliwy dla nas. To jednak okazało się mirażem, świat będzie się zmieniał, dojdzie to wielu starć, wojen, konfliktów. To pewne.

Jak będzie wyglądało to starcie gigantów?

Demonstracje wojskowe, walki o technologie z niezwykle istotną do rozwoju sztuczną inteligencją. W nowym świecie dane staną się polem bitwy. Będzie też rywalizacja w kosmosie. Wchodzimy w drugą erę kosmiczną, a Chiny są bardzo sprawne w kosmosie. Niestety bardzo realne jest też prawdopodobieństwo "gorącej wojny" z użyciem wojska.

Dlaczego?

W czasie zimnej wojny sytuacja była bardzo klarowna. Obie strony robiły wszystko, żeby nie doszło do wojskowego starcia. Uruchomiono czerwone telefony między mocarstwami. Podział wpływów też był jasno określony po II wojnie światowej. Jego granice wyznaczono w Jałcie i Poczdamie.

Sytuacja była prosta, gdzie doszły radzieckie i amerykańskie wojska, tam mocarstwa miały swoją strefę wpływów. Sowieci nie byli też wpięci w światową strefę wolności przepływów opartą o dolara i amerykańską flotę, nie byli na autostradzie handlu.

Teraz nie ma czerwonych telefonów w gabinetach (na razie). Chiny są wpięte w strefę przepływów handlowych i świetnie w niej funkcjonują, bogacąc się jak nigdy wcześniej. Chińczycy są głównym producentem dóbr świata, Rosjanie nie mieli nic światu do zaoferowania i nikt się ich brakiem w handlu nie przejmował.

Teraz proszę sobie wyobrazić, że Chińczycy nagle nic dla nas nie produkują, że konflikt tak się zaognia, że wypadają ze światowej autostrady handlu. A przecież są głównym amerykańskim wierzycielem, producentem wielu elementarnych produktów, bez których nie możemy żyć, a także tych, które będą wyznaczać nasze życie w przyszłości. Z tych i wielu innych powodów u Amerykanów pojawił się strach. Z tym przeciwnikiem nie jest już tak łatwo jak z Rosją radziecką.

Zgoda, ale przecież pandemia ma zmienić to właśnie, że poszczególne kraje odbudowują swój przemysł, swoje moce produkcyjne w wielu zapomnianych obszarach, by się uniezależnić od Chin i trwałości łańcucha dostaw.

Politycy rzeczywiście tak mówią. To się po części dzieje. Regionalizacja dostaw może jednak oznaczać np. dominację Niemiec nad Europą. To Berlin kontroluje strategiczne przepływy na naszym kontynencie, czy to się komuś podoba, czy nie. Bo Niemcy kontrolują transfery kapitałowe, inwestycje i są na szczycie podziału pracy, nadzorując cykle technologiczne ze względu na swój kapitał, nowoczesne technologie i sprawność organizacyjną przemysłu.

Niemcy chcą konsolidacji Unii. To będzie nowy etap w historii Polski, co już widać w zgraniu pobieranych funduszy z Brukseli z tematem praworządności.

Dla naszych polityków, szczególnie rządzącej partii, to będzie trudne do przełknięcia.

USA mają swoje problemy, a konflikt z Chinami musi prowadzić do tego, że Amerykanie nie będą w Europie tak aktywni jak wcześniej. Dlatego Niemcy mówią: będziemy waszym policmajstrem, tylko dajcie nam w tym więcej swobody. Nowy prezydent USA Joe Biden może się na to zgodzić.

A inne scenariusze?

Tylko gorsze. Amerykanie mogą też przegrać z Chinami i wycofać się z Europy i nie mieć tu nic do gadania.

W tej sytuacji wydaje się, że obecny polski rząd do zmian przygotowuje się w najgorszy z możliwych sposobów. Stosunki z UE i Berlinem są złe.

Dlatego padają państwa i imperia, bo nie odczytuje się sygnałów nadchodzących zmian. To odwieczny polski problem, że nie wybiegamy zbyt daleko w przyszłość, a bardziej lubimy zajmować się emocjami, przeszłością, legendami. Tak nie może być. Jesteśmy na styku dwóch światów i dwóch gigantycznych sił Wschodu i Zachodu.

Jesteśmy do tego jeszcze peryferyjną gospodarką, podwykonawcami, a wybitne talenty wyciągane są na zachód i drenowane.

Gdybyśmy bardziej liczyli pieniądze, to relacje z UE, Niemcami, Francją wyglądałyby inaczej?

Werbalnie na linii Warszawa-Berlin rzeczywiście nie jest najlepiej, ale to nie jest realna polityka. W rzeczywistości interesy obszarów gospodarczych idą bardzo dobrze.

Co do Unii to widzę dwa scenariusze. Rozpad lub konsolidacja wokół Niemiec lub Francji. Z tym że ta druga opcja konsolidacji też będzie prowadziła do rozpadu Europy. Moim zdaniem tylko Niemcy mogą rozstrzygnąć przyszłość UE.

Warto też pamiętać, że Polska jest niezbędna w tej układance. Obecnie centrum gospodarcze Europy przesuwa się na wschód. Jest teraz w Niemczech, a Niemcy żyją w symbiozie gospodarczej z naszą częścią kontynentu. Zależności są zbyt silne, by ktokolwiek chciał nas z UE wyrzucać.

Na wschodzie nasza dyplomacja radzi sobie jednak jeszcze gorzej.

Prawda. Z Rosją nie radzimy sobie w ogóle. W relacjach z Ukrainą widać zmarnowane 30 lat. To była wielka szansa, ale teraz Kijów woli rozmawiać z Turcją lub Wielką Brytanią. Białoruś też nie chce z nami rozmawiać, nie potrzebują nas przy negocjacjach, bo niewiele znaczymy.

Nic o nich nie wiemy, nie mamy łańcuchów dostaw i lewarów, żeby naciskać Łukaszenkę. Wojskowo też nie mamy się na wschodzie czym chwalić. Obawiam się, czy za to ostatnie nie przyjdzie nam boleśnie zapłacić.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(275)
CTX
3 lata temu
Jeszcze długo USA będzie dominującym graczem, w strefie cyfrowej już są !
eh szkoda
3 lata temu
Pan Jacek, jak zwykle w formie. Szkoda, że poza Morawieckim nikt z naszej "klasy politycznej" go nie rozumie.
SED
3 lata temu
19:27 zapraszamy do Polsatu a jutro o 19:00 TVN24Bis #polskinternet
Nowak
3 lata temu
Z tego wniosek lepsza jest postawa: godzimy si e na wszystko bo jesteśmy słabi ? I obywatel polski - w razie zagrożenia w obcym kraju - jest pewny , że nie znajdzie oparcia w Polskiej dyplomacji? od 1989 roku przyjaciele Niemcy Francuzi i Holendrzy czyścili Polskę z przemysłu, a Rosjanie mieszali nas z błotem i wszyscy nam pokazują miejsce w szeregu. Nawet w sporcie stosują nieczyste zagrania, a jak uda się nam wybronić to prasa niemiecka przez tydzień pluje na Polski rząd , PZN i naszych zawodników. Rozumiem , że najlepsza postawa to taka smarujemy się wazeliną i czekamy kto pierwszy nastawi czarną dziurę tam się wślizgujemy .
loper
3 lata temu
Wprowadzając szczepionkę do organizmu początkowo osłabiamy organizm( by wytworzyć przeciwciała musi walczyć) i czekamy na jego reakcję.Nawet jak człowiek coś zje to ma wydatek energetyczny na trawienie i często staje się senny, a co dopiero jak wprowadzamy obcy preparat do układu krwionośnego.Więc jesteśmy zajęci i świat nas nie interesuje. No tak miało być czyż nie
...
Następna strona