NIK wszedł do kopalni Turów. Bada katastrofę sprzed lat
Najwyższa Izba Kontroli prowadzi działania kontrolne w kopalni Turów. Dotyczą one katastrofy górniczej, która miała miejsce w 2016 roku. Jest to pokłosie reportażu w TVN24 z jesieni 2021 roku. Według autorów materiału okoliczności katastrofy nie zostały do tej pory wyjaśnione. Kontrola zaczęła się w styczniu.
Najwyższa Izba Kontroli prowadzi kontrolę w Kopalni Węgla Brunatnego Turów. Przedmiotem pracy kontrolerów są działania spółki PGE w zakresie zapobiegania i wyjaśnienia katastrofy górniczej, do której doszło na terenie kopalni w 2016 r.
Kontrola NIK po reportażu telewizyjnym o katastrofie w Turowie
O kontroli NIK poinformował portal zgorzelec.info. Informację potwierdził PAP rzecznik prasowy Najwyżej Izby Kontroli Łukasz Pawelski. Kontrola NIK rozpoczęła się już w styczniu.
- Jeśli chodzi o zakres przedmiotowy czy podmiotowy kontroli, to jest on objęty tajemnicą kontrolerską i nie mogę na tę chwilę udzielać informacji na jego temat. Trudno powiedzieć, ile będą trwały czynności kontrolne, bo jest to bardzo złożona materia. Zakładam, że do momentu, kiedy zostanie sporządzony raport końcowy, może minąć kilka miesięcy – powiedział Łukasz Pawelski.
Prof. Hausner wspomina anegdotę z czasów SLD. "Tak o mnie mówiono"
Kopalnia Turów trafiła pod lupę NIK w związku z doniesieniami dziennikarzy. W listopadzie 2021 roku TVN24 w reportażu "Superwizjera" przypomniał o katastrofie, do której doszło w 2016 r. w Bogatyni, gdzie znajduje się kopalnia. Wówczas zwałowisko odpadów powydobywczych osunęło się i zniszczyło wyrobisko kopalni oraz pracujące w nim maszyny.
Zdaniem jednego z pracowników, z którym rozmawiali reporterzy, do katastrofy doszło przez niewłaściwą eksploatację złóż i decyzje o zmniejszeniu kosztów wydobycia. Według autorów reportażu TVN24 okoliczności katastrofy nie zostały do tej pory wyjaśnione.