Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Malwina Gadawa
Malwina Gadawa
|
aktualizacja

Oszczędzasz na ogrzewaniu? Musisz uważać, żeby ostatecznie nie dopłacić

636
Podziel się:

Coraz wyższe rachunki skłaniają wielu Polaków do oszczędności, na przykład poprzez przykręcenie ogrzewania. Mieszkańcy budynków wielorodzinnych, którzy chcą w ten sposób ograniczyć wydatki, muszą jednak uważać. Wiele spółdzielni reguluje bowiem kwestię wysokości temperatury, która powinna być utrzymywana w mieszkaniach. Kto się nie dostosuje, koniec końców może tego pożałować.

Oszczędzasz na ogrzewaniu? Musisz uważać, żeby ostatecznie nie dopłacić
Jesienią i zimą temperatura w lokalach nie może spadać poniżej 16 stopni Celsjusza - takie są zasady w wielu spółdzielniach (Adobe Stock, DRONE QUEST)

Kryzys energetyczny i związane z nim podwyżki cen prądu, gazu i ciepła zmusiły wielu Polaków do oszczędzania. Jednym z rozwiązań może być przykręcenie ogrzewania.

Do oszczędzania zachęcała m.in. minister klimatu Anna Moskwa. Przyznała jednocześnie, że sama obniżyła w domu temperaturę do 17-19 stopni. - Można się do tego przyzwyczaić, to też zdrowa temperatura dla organizmu - zapewniała minister Anna Moskwa. Jak dodała, w przestrzeniach wspólnych domu utrzymuje tę niższą, a w pomieszczeniach, w których przebywa częściej, tę wyższą.

Okazuje się jednak, że z oszczędnościami trzeba uważać, bo nie zawsze zakręcenie grzejników przyniesie korzyści. Czasami może spowodować więcej problemów.

W mieszkaniu nie może być zbyt chłodno

Na początku października głośno było o mieszkańce Gdyni, która już podczas ubiegłego sezonu grzewczego postanowiła oszczędzać na ogrzewaniu. Jej historię opisał portal trojmiasto.pl. Kobieta zapewniała, że choć "przymyka zawór główny", gdy jest w pracy, to temperatura w jej mieszkaniu nie spada poniżej 19 stopni Celsjusza.

Żaliła się też, że jej spółdzielnia mieszkaniowa nałożyła przez to dodatkową opłatę. Zgodnie z odczytami z liczników ogrzanie 80-metrowego mieszkania kosztowało ją w ubiegłym sezonie 682,07 zł, jednak Spółdzielnia Mieszkaniowa Posejdon, która zarządza nieruchomością, chce, by kobieta dopłaciła 496,18 zł.

Spółdzielnia tłumaczyła w rozmowie z portalem trojmiasto.pl, że jesienią i zimą temperatura w lokalach nie może spadać poniżej 16 stopni Celsjusza, "aby nie wychładzać ścian i stropów mieszkań sąsiadujących". Dodatkowa opłata została naliczona na podstawie regulaminu rozliczania energii cieplnej.

W ocenie Spółdzielni nie może być tak, że jeden właściciel lokalu wyłącza ogrzewanie, a pozostali, w tym małe dzieci, w sąsiednich lokalach marzną, bo zostają w domach lub ponoszą koszty ogrzania lokalu sąsiedniego - tłumaczyła spółdzielnia.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Samorządy pod presją rządu. Pomogą z węglem? "Jak zabraknie cukru, też będziemy sprzedawać?"

Mieszkańcy nie mogą tracić na tych, co oszczędzają

Minimalną temperaturę w mieszkaniach określa rozporządzenie ministra infrastruktury ws. warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie. I tak zgodnie z przepisami w pomieszczeniach "przeznaczonych na stały pobyt ludzi, bez okryć zewnętrznych, niewykonujących w sposób ciągły pracy fizycznej", w pokojach oraz w kuchni temperatura powinna wynosić co najmniej 20 stopni Celsjusza W łazience powinno być jeszcze cieplej, bo temperatura według rozporządzenia powinna wynosić co najmniej 24 stopnie.

W rozporządzeniu mowa o tym, jaka "powinna być" temperatura w mieszkaniach, natomiast wiele spółdzielni jest mniej wymagających. Jarosław Puchalski, wiceprezes Spółdzielni Mieszkaniowej Biskupin we Wrocławiu, tłumaczy, że jego spółdzielnia, podobnie jak ta z Gdyni, ustaliła w regulaminie minimalną temperaturę w pomieszczeniach na poziomie 16 stopni.

Nie może być tak, że jedni oszczędzają kosztem drugich, bo to jest nic innego jak kradzież ciepła. Wyłączenie ogrzewania w jednym mieszkaniu powoduje straty ciepła w drugim mieszkaniu. Mamy to szczęście, że nasi lokatorzy w większości to rozumieją. Jest tylko jedna mieszkanka, która ma z tym problem - mówi money.pl wiceprezes spółdzielni.

Jak tłumaczy, w SM Biskupin rachunki za ciepło składają się z dwóch części. Pierwsza to opłata stała, którą ponoszą wszyscy, nawet jeśli "wybitnie oszczędzają na ogrzewaniu". Naliczana jest w oparciu o wielkość mieszkania. Druga część rachunku zależy już od zużycia ciepła.

Piotr Majewski z Unii Spółdzielców Mieszkaniowych w Polsce nie ma wątpliwości, że w tym trudnym okresie, w jakim znalazła się cała Europa, trzeba oszczędzać, ale nie można przesadzać. - Żebyśmy za bardzo nie wzięli sobie do serca słów pani Moskwy — żartuje Majewski w rozmowie z money.pl.

W ten sposób nawiązuje do wrześniowej wypowiedzi minister klimatu i środowiska Anny Moskwy, w której podzieliła się informacją o temperaturze w jej domu. - Każde gospodarstwo domowe może zrobić sobie rachunek sumienia. Musimy się sporo nauczyć (...). Ja mam w domu 17-19 stopni, można się przyzwyczaić - mówiła minister na antenie Radia Zet.

- Odkąd w mieszkaniach są montowane podzielniki ciepła, lokatorzy coraz częściej zaczynają zwracać uwagę na zużycie i myślą o oszczędnościach. Warto pamiętać jednak, że teraz nadmierne skręcanie kaloryferów to pojedyncze przypadki, które trafiają się we wspólnotach lub spółdzielniach. Być może przez trudną sytuację tych przypadków będzie więcej tej zimy i zrobi się problem. Na pewno będziemy musieli obserwować sytuację - przyznaje Piotr Majewski.

Kradzież ciepła. Jasne stanowisko sądu

W sprawie "kradzieży ciepła", czyli zjawiska, w którym dany lokator nie ogrzewa wystarczająco swojego mieszkania i jego sąsiedzi robią to za niego, a przez to płacą wyższe rachunki, wypowiedział już się już nawet Sąd Najwyższy.

"Powód, świadomie rezygnując z ogrzewania czterech pomieszczeń w mieszkaniu przez zakręcenie grzejników, korzystał z ciepła dostarczanego przez sąsiednie ogrzewane pomieszczenia, i ciepło takie nie jest zwolnione od opłaty" - pisał pod koniec 2020 roku sędzia SN Leszek Bosek.

Sprawa dotyczyła łodzianina, który w 2016 roku wpadł na pomysł, by pozwać swoją spółdzielnię mieszkaniową. W mieszkaniu zakręcił wszystkie grzejniki, poza tym w kuchni, i chciał, by spółdzielnia oddała mu część pieniędzy płaconych w ramach rachunku za ogrzewanie - uważał go bowiem za zbyt wysoki. Spółdzielnia się na to nie zgodziła, a sprawa przetoczyła się przez sądy dwóch instancji. Po stronie mężczyzny stanął minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, który złożył skargę nadzwyczajną na decyzję sądu. SN ją odrzucił i ostatecznie rozstrzygnął spór.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
gospodarka
energia
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(636)
Darek
rok temu
Ja to postawiłem na oszczędzanie energii i przy tym pieniędzy najprostszą drogą ;) kupiłem sobie stacje zasilania ładowaną na panele, więc idzie oszczędność i tego i tego. Wybrałem od ecoflow po czytaniu opinii i jest git.
Corvin-19
rok temu
Jeśli faktycznie nie ogrzewają, to powinni mieć zima w chałupie -10'C, wtedy uwierzę.
mieszkaniec b...
rok temu
Jest to kolejny artykuł, który sieje zamieszanie minimalne 16 stopni odnosi się do klatek schodowych a nie mieszkań a poza tym o jakiej kradzieży ciepła jest tu mowa, raczej o jego marnotrawieniu i niepotrzebnym ogrzewaniu atmosfery w pełnym tego słowa znaczeniu. Najwyższy już czas aby myśleć o rozsądnym oszczędzaniu w spółdzielniach również.
Jasnowidz
rok temu
Obsesję oszczędzania ciepła zakończy likwidacja wskaźników. Dopóki to gówno będzie wisiało na grzejniku, tak długo znajdą się oszczędzający. Proste, prawda?
Emerytka
rok temu
Przy obecnych słonecznych dniach temperatura q mieszkaniu wynosi 26 C, zasłony zaciągnięte, rolety opuszczone, mieszkanie ma dwie ściany zewnętrzne, ekspozycja wschodnio poludniowa, budynek ocieplony, okna uchylone od 10 do 16. Słońce od października "wchodzi" do mieszkania. Spnia grzeje w chwili obecnej tylko łazienki i słusznie.
...
Następna strona