To raczej próba zmiany systemu politycznego w Polsce, a nie protest społeczny - tak prezydent Lech Kaczyński ocenia sytuację związaną z trwającym od tygodnia protestem pielęgniarek.
Zdaniem prezydenta, sytuacja jest "o tyle skomplikowana, że dosyć trudno przyznać drugą dużą podwyżkę w ciągu jednego roku".
"Dziwnym zbiegiem okoliczności jest, że w tym samym czasie, w którym zaczął się protest, partia, która była i jest zdecydowanie antyzwiązkowa, udzieliła mu poparcia" - mówi prezydent.
"Wszystko mi tu raczej pachnie próbą zmianą systemu politycznego w Polsce, a nie protestem społecznym" - podkreślił prezydent.
ZOBACZ TAKŻE:
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło: