Były premier jest świadkiem w postępowaniu sprawdzającym co do zarzutów, jakoby w grudniu 2005 r. prezydent-elekt Lech Kaczyński polecił szefowi ABW założyć Marcinkiewiczowi podsłuch.
W wywiadzie dla sobotniego _ Dziennika _ Marcinkiewicz mówił, że Lech Kaczyński chciał wykorzystać służby specjalne przeciw niemu, wówczas urzędującemu premierowi i prosił o to ówczesnego p.o. szefa ABW Witolda Marczuka. Marczuk miał odmówić prezydentowi- elektowi, ale miał sporządzić notatkę z rozmowy z nim. Marcinkiewicz daje do zrozumienia, że prezydent _ zrobił to dla swojego brata _, gdyż zawsze chciał, by to on był szefem rządu.
- _ To zupełna nieprawda _, - _ taka sytuacja nie miała miejsca _ - odpierał zarzuty sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP Michał Kamiński. Zarzutom zaprzeczył też sam Marczuk. Prezes PiS Jarosław Kaczyński ocenił doniesienia Marcinkiewicza jako _ całkowicie bezpodstawne _ i _ kłamliwe _.
| Zgodnie z prawem, postępowanie sprawdzające kończy się albo wszczęciem formalnego śledztwa - jeśli prokuratura uzna, że zachodzi uzasadnione prawdopodobieństwo przestępstwa - albo odmową tego. Według Kodeksu karnego, funkcjonariusz publiczny, który - przekraczając uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków - działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech. Za podżeganie odpowiada się tak samo jak za samo przestępstwo. |
| --- |
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski mówił w mediach, że jeśli Marcinkiewicz kłamie, mógłby za to odpowiedzieć. Dodawał, że prokuratura przesłucha Marcinkiewicza w pierwszej kolejności; wystąpi też o domniemaną notatkę Marczuka.
- _ Marcinkiewicz był legalnie sprawdzany jako kandydat na premiera i informacje na temat wyników tego sprawdzenia trafiły zgodnie z art. 18 ustawy o ABW do prezydenta Kwaśniewskiego _ - twierdzi _ Gazeta Wyborcza _.
Według _ GW _, jeśli o takie materiały na temat Marcinkiewicza Kaczyński miał prosić Marczuka, to szef ABW musiał mu odmówić, bo Kaczyński jako prezydent-elekt nie miał prawa ich dostać, ale dopiero po zaprzysiężeniu - wtedy obejmuje się formalnie urząd prezydenta.