Jak pisaliśmy w money.pl kilka dni temu, zawarte w Planie Morawieckiego zapisy dotyczące elektromobilności pozostają tylko na papierze. Strategia się sypie, a Polacy - choć przychylnie nastawieni do aut elektrycznych - raczej nie będą w stanie ich kupić.
Polska jest jednym z czterech krajów Unii Europejskiej, gdzie wciąż nie ma żadnych dopłat do samochodów na prąd. Rząd zapowiedział, że to zmieni.
Początkowo dotacja miała wynosić 30 proc. ceny auta, ale nie więcej niż 37,5 tys. zł. Ostatecznie Ministerstwo Klimatu stwierdziło, że zmniejszy dofinansowanie o połowę, czyli do 18 tys. 750 zł.
Obejrzyj: Podatek handlowy? Nie łudźmy się: będzie drożej
Minister klimatu Michał Kurtyka twierdzi, że dzięki temu z pomocy skorzysta więcej osób. Z drugiej strony jednak, dla klientów może to być jednak argument, by nie kupować auta elektrycznego, którego cena – nawet pomniejszona o rządową dopłatę – i tak będzie zbyt wysoka. Przykład? Najtańszy samochód elektryczny na polskim rynku - Skoda CITIGOe iV – kosztuje ponad 80 tys. zł.
Na tym nie koniec. Jak wskazują w "Rzeczpospolitej" eksperci, obniżenie dopłat może zniechęcić Polaków do tego źródła energii. A to i tak nie jest zbyt wielkie, biorąc pod uwagę fakt, że w styczniu do klientów indywidualnych trafiły zaledwie 23 auta elektryczne. W całej Polsce.
Marek Konieczny, prezes Związku Dealerów Samochodów zwraca uwagę że wciąż nie wiadomo, jak dopłaty będą rozdysponowane.
- Na Słowacji zorganizowano to jak zakupy biletów na mecz i dotacje skończyły się w 4 minuty. W Polsce będzie tak samo - puentuje Konieczny.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl