Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Damian Szymański
Damian Szymański
|

Premier Morawiecki dogłębnie zmienił polską rzeczywistość. Główne problemy jednak pozostały

527
Podziel się:

Mateusz Morawiecki krytykował Donalda Tuska za żonglowanie kasą państwa, choć sam tę sztukę opanował do perfekcji. Napompował portfele Polaków, przy okazji przestawiając wajchę całej gospodarki na konsumpcję. Uczynił z siebie również symbol walki z szarą strefą. To plusy. W tym samym czasie jednak nieraz uderzał w rodzimy biznes, lwia część jego projektów została tylko na papierze, skonfliktował nas z Unią, nie rozwiązywał realnych problemów, tylko uprawiał marketing polityczny. W sobotę mijają równo 4 lata, od kiedy został premierem naszego kraju. Jak wypada jego bilans?

Premier Morawiecki dogłębnie zmienił polską rzeczywistość. Główne problemy jednak pozostały
W Polsce od czterech lat premierem jest Mateusz Morawiecki. Jak zmienił on naszą rzeczywistość gospodarczą? (East News, Piotr Molecki)

- Moim pragnieniem jest, żeby rząd Zjednoczonej Prawicy był rządem zjednoczonej Polski, bo rząd i premier mają służyć całemu krajowi, całej naszej ojczyźnie, każdemu obywatelowi Rzeczpospolitej. Dla wszystkich starczy miejsca. Polska jest jedna. Rzeczpospolita jest dobrem wspólnym - mówił w grudniu 2017 r. świeżo upieczony premier Mateusz Morawiecki w sejmowym exposé.

Premier Mateusz Morawiecki po 4 latach rządów

Po czterech latach jego rządów na jesień groziła nam jednak największa liczba strajków różnych grup zawodowych w historii. Służba zdrowia jest na skraju załamania. W kraju szaleje inflacja, a Polska pierwszy raz za czasów PiS ma przed sobą koniunkturalny dołek, w którym nie była od czasu kryzysu strefy euro w 2012 r. (nie licząc skokowego załamania spowodowanego pandemią).

Zobacz także: "Oszustwo budżetowe". Były minister finansów komentuje głośny wywiad money.pl

Kiedy gospodarka furczy, a tak było od 2015 r., rządzi się bardzo łatwo - mówił swojego czasu Marek Belka, były premier i szef NBP. PiS miał w tym względzie wiele szczęścia, bo światowa koniunktura rzeczywiście przez ostatnie lata sprzyjała partii rządzącej.

PiS z Morawieckim najpierw jako ministrem rozwoju, potem także finansów, a w końcu premierem, zaproponowało program społeczny, jakiego jeszcze w Polsce nie było - 500 plus. Program potrzebny od lat, choć sprzedany jako reforma mająca podnosić dzietność. Dzisiaj wiemy, że nic z tego nie wyszło, a głównym wyzwaniem Polski poza transformacją energetyczną jest właśnie demografia.

Jednak to właśnie 500 plus stało się głównym motorem napędzającym polską gospodarkę. Wielodzietne i zazwyczaj biedniejsze rodziny dostały do ręki gotówkę od państwa, jakiej nie widziały w III RP. Niestety, jak w przypadku wielu reform, poprzestano jedynie na najprostszych rozwiązaniach, nie robiąc kolejnych, potrzebnych kroków. A w przypadku 500 plus byłoby to dosypanie środków wciąż niedofinansowanym MOPS-om, rozwiązanie problemu braku asystentów rodziny, którzy pomagaliby beneficjentom programu rodzinnego mądrze te środki wydawać, czy chociażby zwykła analiza skutków wprowadzanych zmian.

Podatki, oj moje podatki

Niemniej to właśnie Morawiecki już jako szef rządu zrobił wiele, aby na pierwszy plan wysunąć uczciwość w płaceniu podatków. Za jego inspiracją Marian Banaś stworzył Krajową Administrację Skarbową. Wprowadzono wiele programów, które teraz działają z powodzeniem, jak STIR, odwrócony VAT w budowlance, pakiet paliwowy czy JPK VAT.

Niestety, nie ma działania naszego premiera, które nie byłoby skażone polityką w najgorszym znaczeniu tego słowa. Morawiecki wiele zrobił, żeby zakłamać rzeczywistość, przekonując, że zabrał pieniądze mafiom, by oddać je dzieciom w postaci programów społecznych. Nie jest to prawdą. Luka VAT, licząca szarą strefę w podatku od towarów i usług, rzeczywiście spadła za jego rządów. Od 2015 r. do 2020 r. z uszczelnienia pozyskiwaliśmy corocznie ok. 19 mld zł - wyliczył Polski Instytut Ekonomiczny. To jedynie połowa wartości programu 500 plus. Sukces jest, ale nie na miarę przewrotu kopernikańskiego, jak chciałby tego premier.

Jednak trzeba przyznać, że dużym plusem jego rządów przez wiele lat była stabilność makroekonomiczna naszego kraju. Zbilansowanie finansów publicznych przy jednoczesnym uruchomieniu bezprecedensowych transferów socjalnych było wyzwaniem, ale przez długi czas udawało się to robić i dług do PKB spadał. To zmieniła dopiero pandemia, ale przy finansach publicznych zatrzymajmy się na dłużej, bo tutaj kryje się jedno z największych gospodarczych kuglarstw szefa rządu.

"Nie będę jak Donald Tusk". Po latach jest jeszcze gorszy

W październiku 2016 r. Mateusz Morawiecki jako minister finansów i rozwoju wszedł na mównicę sejmową, przedstawiając budżet na 2017 r. - My w tym deficycie nie włożyliśmy takiego instrumentu, który nasi poprzednicy z PO-PSL używali przez wiele lat, a mianowicie pożyczki dla Funduszu Ubezpieczeń Społecznych zamiast dotacji dla FUS - wskazywał Morawiecki.

I mówił dalej: pożyczka dla FUS powoduje, że nie widać tego w deficycie budżetu państwa (...) i w sposób sztuczny zaniżony jest poziom tego deficytu według statystyki liczonej w budżecie państwa. – My tego zabiegu nie stosujemy – podkreślał.

Innymi słowy, premier przekonywał, że nie konstruuje budżetu, aby pomniejszać sztucznie deficyt oraz krytykował Donalda Tuska za to, że ten przez lata stosował sztuczki księgowe, by dziurę w kasie państwa pomniejszyć. Już jako premier opanował jednak arkana kuglarstwa finansowego do perfekcji. Pierwszy tak perfidny tego przykład mieliśmy w 2019 r.

Tak jak Donald Tusk udzielał pożyczek z budżetu na Fundusz Ubezpieczeń Społecznych i zabierał pieniądze z Funduszu Rezerwy Demograficznej (FRD), by doraźnie wspomóc ZUS, tak i wtedy Mateusz Morawiecki przekształcił fundusz wsparcia dla niepełnosprawnych w Fundusz Solidarnościowy, który na wypłatę 13. emerytury wziął 10 mld zł pożyczki ze wspomnianego FRD. To odciążyło budżet, bo pożyczka nie liczyła się jako wydatek, co zmniejszyło deficyt.

Dlaczego jest to tak ważne? Po pierwsze, dzięki wypchnięciu miliardów złotych do funduszu rząd nie musi szukać analogicznej kwoty wpływów, by zbilansować ten wydatek, co wymusza na politykach stabilizująca reguła wydatkowa.

Przypomnijmy, że w największym skrócie nie pozwala ona na bezkarne zadłużanie naszego kraju i wywiera presję na ministrze finansów, aby każdy dodatkowy wydatek równoważył dodatkowym dochodem. Robiąc trik z Funduszem Solidarnościowym, rząd wypchnął miliardy złotych poza ten gorset, ponieważ reguła go nie obejmuje. Tak jest zresztą do dzisiaj, a poza budżet państwa, który już nic nie mówi o stanie finansów Polski, są wypchnięte dziesiątki miliardów złotych.

Bezsprzecznie chaos i zaciemnienie w finansach naszego kraju to jeden z największych grzechów ekipy Mateusza Morawieckiego.

Przedsiębiorcy - niekończąca się epopeja

W 2018 r. konserwatywny Instytut Jagielloński, podsumowując czteroletnie rządy PiS, zwracał uwagę, że jednym z największym problemów gospodarczych jest brak stabilności systemu prawnego oraz bolesny spadek inwestycji wśród średnich i małych przedsiębiorstw (o 10 procent w 2018 w stosunku do 2015). Stanowczo skrytykowana została również zupełnie zapomniana obecnie Konstytucja dla biznesu. "Rozwiązania w niej zawarte można podzielić na nieistotne oraz pozytywne, ale mało znaczące" – oceniał Instytut Jagielloński.

Rzeczywiście, ekipa Zjednoczonej Prawicy od lat ma problem z inwestycjami. W 2020 r. stopa inwestycji, czyli relacja nakładów brutto na środki trwałe do PKB, wyniosła w Polsce 16,7 proc. Był to najniższy udział inwestycji w PKB od początku lat 90.

I to nie tylko wynik pandemii. Stopa inwestycji od czasu rządów PiS wciąż jest na najniższych poziomach w historii. To klęska wielkiego planu Morawieckiego, czyli Strategii na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju.

Rząd zakładał w niej, że do 2020 r. stopa inwestycji w naszym kraju wyniesie od 22 do 25 proc. A poziom 20 proc., jaki Zjednoczona Prawica odziedziczyła po ekipie PO-PSL, określiła jako niski i niesatysfakcjonujący.

"(...) urzeczywistnienie scenariusza pesymistycznego będzie skutkować stopą inwestycji na poziomie porównywalnym do obecnego (ok. 19 proc.)" - czytaliśmy w Strategii. Dość powiedzieć, że wynik za zeszły rok jest więc o ponad 2 pkt. proc. gorszy niż w scenariuszu pesymistycznym, założonym przez samych polityków PiS.

Podwyżki podatków na ostatnią chwilę

Dlaczego tak się dzieje? Lista zarzutów przedsiębiorców pod adresem ekipy Mateusza Morawieckiego jest długa. Zaniedbania w dialogu z biznesem, konflikt z UE, podwyżki podatków na ostatnią chwilę, chaos w sądownictwie czy słaba jakość stanowionego prawa to tylko początek. Przykłady możemy mnożyć.

W 2019 r. na wiosnę Ministerstwo Finansów pod rządami Teresy Czerwińskiej w Wieloletnim Planie Finansowym Państwa zapisało m.in. wzrost akcyzy indeksowej do poziomu inflacji, czyli wtedy ok. 2,5 proc. PiS-owi szczerość MF była bardzo nie na rękę, ponieważ kilka miesięcy później odbywały się wybory parlamentarne. Czerwińska z resortu odeszła, plany schowano do szafy, by zaraz po wyborach akcyzę podnieść trzykrotnie bardziej, niż wcześniej zapowiadano. Takich "negatywnych zaskoczeń" dla biznesu Zjednoczona Prawica ma na swoim koncie sporo.

Firmy od lat wskazują, że wśród największych barier rozwojowych, oprócz niewystarczającej liczby pracowników, jest niestabilność otoczenia prawno-legislacyjnego. To wina polityków.

- Zdecydowanie większą barierą dla inwestycji jest zaufanie inwestorów do prowadzonej polityki, stabilności otoczenia prawnego. Firmy boją się większych obciążeń podatkowych i rosnących kosztów działalności, a dokładnie takie rozwiązania otrzymują od rządzącychpodsumowywał w rozmowie z nami kilka tygodni temu Mariusz Zielonka z Lewiatana.

Obecnie wszyscy koncentrujemy się na Polskim Ładzie, który jak w soczewce skupia wszystkie opisane powyżej problemy.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
gospodarka
polityka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(527)
lex
2 lata temu
"Napompował portfele Polaków, przy okazji przestawiając wajchę całej gospodarki na konsumpcję" hahahaha biedaki umysłowe z lewackich odmentów grzmią. A co innego jak konsumpcja kręci gospodarką? Moze powrót Tuska rozkręci polaków?
kara44
2 lata temu
Czytam komentarze i mam wrażenie, że ciągle jedna i ta sama osoba, lub kilka, je pisze. Często powtarzane są te same pod różnymi nikami. Stajnia Brejzy w ataku? BTW, brawa dla PMM i ZP. To, co ma nam do zaproponowania totalitarną opozycja, czyli NIC, będzie katastrofą dla Polski.
Mędrek
2 lata temu
Wpływy do budżetu za PiS 480 mld zł, a za PO w 2015 wynosiły 280 mld. Ludzie o czym mowa, to jest o 200 mld zł więcej niż za Platfusów ! To jakby każdemu wzrosły dochody o 70 % . Jak potrafili zwiększyć o tyle dochody budżetu państwa, to jest i klasa na wydatki. Platformersów nie interesowały wpływy z VAT do mafii, ale bóli platfusów, że 40 mld na 500+ 
Myślący
2 lata temu
Wpływy do budżetu za PiS 480 mld zł, a za PO w 2015 wynosiły 280 mld. Ludzie o czym mowa, to jest o 200 mld zł więcej niż za Platfusów ! To jakby każdemu wzrosły dochody o 70 % . Jak potrafili zwiększyć o tyle dochody budżetu państwa, to jest i klasa na wydatki. Platformersów nie interesowały wpływy z VAT do mafii, ale bóli platfusów, że 40 mld na 500+ 
Przedsiębiorc...
2 lata temu
Morawiecki nie ma zielonego pojęcia czym jest gospodarka, przedsiębiorczość itd. Zero własnej praktyki, zero kontaktu z przedsiębiorcami i ich potrzebami, zero znajomości mechanizmów wolnego rynku, idee fixe postpeerelowskie oderwane od rzeczywistości. Jego pomysły to teorie technokraty zza biurka uprawiającego kreatywną księgowość z kolesiami z NBP na papierze. Utrudnia jak może działanie przedsiębiorców i ludzi aktywnych, mnoży przepisy, `nakazy, zakazy, produkuje setki beznadziejnych "tarcz", mataczy regulacjami i ustawami, których ILOŚĆ JEST ABSURDALNA! Wszystko to w jednym celu: dla utrzymania się PIS u władzy. Mistrz propagandy jak Gierek... CZERWONA KARTKA OD PRZEDSIĘBIORCÓW! To bolszewik i najgorszy premier od lat.
...
Następna strona