Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Krystian Rosiński
Krystian Rosiński
|

Przełomowy ruch Niemiec. Inwazja Rosji skruszyła polityczny beton

Podziel się:

Imperialistyczne dążenia Władimira Putina do odbudowy ZSRR w jego dawnych graniach doprowadziły do przełomu w polityce Niemiec. Berlin najpierw "zamroził" Nord Stream 2, by w niedzielę - wraz z pakietem sankcji, co do których z początku był niechętny - ogłosić dążenia do dywersyfikacji źródeł importu surowców energetycznych, w tym gazu. Posłużyć ma temu m.in. budowa dwóch terminali LNG. Zmienia się też podejście do atomu. Jeden z ministrów natomiast zasugerował, że energia jądrowa może pozostać z Niemcami nieco dłużej.

Przełomowy ruch Niemiec. Inwazja Rosji skruszyła polityczny beton
Inwazja Rosji na Ukrainę zmieniła politykę rządu niemieckiego. Jej nowe założenia kanclerz Olaf Scholz (na zdjęciu) ogłosił w niedzielę (PAP, PAP/EPA/CLEMENS BILAN)

Jeszcze kilka dni temu nikt nie spodziewał się decyzji rządu niemieckiego o zmianach w planach dotyczących transformacji energetycznej zwanej Energiewende. Stanowcze decyzje wymusiła jednak agresja Rosji Władimira Putina na Ukrainę.

Na specjalnym posiedzeniu Bundestagu w niedzielę Olaf Scholz ogłosił, że rząd zamierza prawnie zagwarantować krajowe rezerwy gazu i węgla kamiennego. Oprócz tego rozbudowane zostaną możliwości magazynowania gazu o 2 mld m sześc.

Niemcy wracają do pomysłu budowy terminali LNG

Powstaną również dwa gazoporty. Kanclerz podał nawet ich przyszłą lokalizację - Brunsbuettel i Wilhelmshaven. To dwie miejscowości leżące na wybrzeżu Morza Północnego. Olaf Scholz chciałby, by terminale LNG powstały w kilkanaście miesięcy.

Z wypowiedzi Olafa Scholza jednoznacznie wynika, że Niemcy stawiają na rozbudowę swoich możliwości importu. Zapowiedź budowy dwóch terminali LNG, to powrót do wcześniejszych projektów. Jeżeli jednak faktycznie jest zielone światło ze strony kanclerza Niemiec na ich realizację, to wszelkiego rodzaju udogodnienia i specjalne regulacje prawne czy administracyjne powinny pojawić się w szybkim tempie - mówi w rozmowie z money.pl dr Michał Paszkowski z Instytutu Europy Środkowej.
Zobacz także: Rosyjska dezinformacja. "Mamy w Polsce pożytecznych idiotów"

W rozmowie z portalem biznes.interia.pl Michał Kędzierski, analityk Ośrodka Studiów Wschodnich, tłumaczył, że chociaż takie inwestycje były planowane od 2005 r., to jednak żadnej nie udało się Niemcom zrealizować.

W Niemczech nie ma spółek z udziałem skarbu państwa. Wszyscy inwestorzy są prywatni. Jeśli więc dochodzą do wniosku, że inwestycja nie obroni się na rynku, to jej nie realizują. Dotychczas wszystkie projekty przepadały ze względu na niewystarczająco atrakcyjny model biznesowy. Teraz niemiecki rząd zapowiada mocne wsparcie regulacyjne i finansowe dla tych inwestycji, dlatego ich finalizacja robi się coraz bardziej prawdopodobna - wyjaśniał Michał Kędzierski w rozmowie z portalem.

Z kolei Michał Paszkowski wskazuje, że na ten moment trudno prognozować, skąd przypłynie surowiec do przyszłych terminali. Podaje przykład Polski, gdzie do uzyskania funduszy z kredytów bankowych konieczne było podpisanie umowy kontraktowej z Katarczykami.

W przypadku Niemiec na razie jednak mamy do czynienia z ogólnymi hasłami, więc trudno powiedzieć, czy nasi sąsiedzi zdecydują się na jakiś kontrakt długoterminowy. Możliwe, że wybiorą inne rozwiązanie, czyli gwarancje rządowe, a gaz będzie do nich dostarczany od wielu eksporterów - zwraca uwagę nasz rozmówca.

Gaz istotnym elementem procesu transformacji

A błękitne paliwo jest dziś Niemcom szczególnie potrzebne, gdyż ma ono być surowcem zastępczym w trakcie procesu dochodzenia do neutralności klimatycznej energetyki. Proces ten zakłada, że energia z atomu i węgla ma z czasem zostać całkowicie wyeliminowana z miksu energetycznego (odpowiednio do 2022 r. i do 2038 r.).

Michał Kędzierski w swojej analizie "Niemieckie pożegnanie z węglem" (dostępnej na stronie OSW) zwraca uwagę na to, że odnawialne źródła energii (OZE) nie zastąpią z dnia na dzień tych utraconych. Dlatego też w krótszej perspektywie zwiększy się zapotrzebowanie naszych sąsiadów na gaz.

To widać już teraz. Z danych Federalnej Agencji Sieci (BNetzA) wynika, że do 2023 r. powstaną bloki na ten surowiec o łącznej mocy 2,4 GW. Dane BNetzA pokazują, jak istotną rolę gaz ma obecnie w niemieckim miksie. W 2020 r. surowiec ten odpowiadał 30,5 gigawatów (GW) zainstalowanej mocy. To trzeci wynik - więcej mocy zainstalowanej było w wietrze na lądzie (53,7 GW) i fotowoltaice (51,5 GW).

A Niemcy już dziś są największym konsumentem gazu spośród państw Unii Europejskiej. Ponad połowa importowanego błękitnego paliwa nad Łabę pochodzi z Rosji, dzięki Nord Stream. Gazociąg ten ma przepustowość na poziomie 55 mld m sześc.

Nord Stream 2 miał natomiast ją podwoić i sprawić, że Niemcy stałyby się głównym hubem na Europę Zachodnią taniego, rosyjskiego gazu, na czym straciłyby Polska i Ukraina. Ostatnia decyzja Olafa Scholza o wstrzymaniu certyfikacji gazociągu oddaliła tę perspektywę, choć - jak pisaliśmy w money.pl - nie wykluczyła jej całkowicie. Decyzja kanclerza może zostać cofnięta, jeżeli kiedyś dojdzie do ocieplenia stosunków Berlina z Moskwą.

A może jednak powrót do atomu?

Być może zatem inwazja Rosji na Ukrainę pchnie Niemców z powrotem w objęcia energetyki jądrowej? Zasugerował to niemiecki minister gospodarki Robert Habeck. W rozmowie z nadawcą ARD, na którą powołuje się agencja Reutera, zasugerował, że Niemcy - w następstwie ostatnich wydarzeń - mogą wydłużyć żywotność ostatnich trzech elektrowni jądrowych.

To zmiana optyki, gdyż jeszcze do niedawna rząd niemiecki podkreślał, że wygaszenie atomu jest nieuniknione. A Polsce - planującej budować reaktory jądrowe - przed kilkoma dniami niemiecka minister środowiska, ochrony przyrody, bezpieczeństwa jądrowego i ochrony konsumentów Steffi Lemke zagroziła, że w przypadku realizacji tej inwestycji rząd niemiecki będzie "pracować z użyciem odpowiednich instrumentów prawnych" - czytamy w portalu WNP.pl.

W zmianę nastawienia do atomu nie wierzy jednak dr Michał Paszkowski. - Można zakładać, że praca nadal funkcjonujących trzech elektrowni będzie przedłużona (dłużej niż pierwotnie zakładano), niemniej Energiewende nie przewiduje wykorzystywania energii jądrowej, której przeciwna też jest większość społeczeństwa niemieckiego - tłumaczy ekspert.

Krótkoterminowo decyzje mogą ulec zmianie ze względu na sytuację na Ukrainie i działanie elektrowni mogłoby zostać wydłużone przez jakiś czas. Ale w dłuższym horyzoncie elektrownie jądrowe na pewno zostaną zamknięte - dodaje nasz rozmówca.

Na ten moment w Niemczech działają ostatnie trzy elektrownie jądrowe o łącznej mocy 4 GW: Emsland, drugi blok elektrowni Isar oraz EJ Neckarwestheim. Ich wygaszenie ma nastąpić do końca 2022 r.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
energetyka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl