Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Andrzej Zwoliński
|

Od powszechnych kopertówek do prywatnych szpitali

0
Podziel się:

Jeżeli chodzi o wydatki na leczenie wciąż pozostajemy w ogonie Europy.

Od powszechnych kopertówek do prywatnych szpitali
(PAP/CAF/Jerzy Undro)

Dwadzieścia lat temu oficjalnie nie było kolejek do lekarzy specjalistów. Były za to powszechne _ kopertówki _a chorzy leżeli na szpitalnych korytarzach. Kolejki są nadal codziennością służby zdrowia, ale łapownictwo już nie. Diametralnie zmienił się sposób finansowania. Wiemy komu, ile i za co płacimy, coraz częściej prywatnie.

Kolejki do specjalistów nie pojawiły się wraz z nastaniem Narodowego Funduszu Zdrowia. Na operacje i zabiegi czekało się i to często dłużej także 20 lat temu, kiedy rozpoczęły się zapoczątkowane przez reformy Leszka Balcerowicza zmiany gospodarcze w Polsce, opisywane przez Money.pl w cyklu XX-latka.

Wówczas jednak nikt oficjalnie nie nazywał konieczności czekania na zabieg kolejkami. W szpitalach powszechne było za to lokowanie pacjentów na korytarzach i łapownictwo. Powiedzenie _ pokaż lekarzu co masz w garażu _ma długą tradycję.

Negatywny stereotyp lekarza, który nie troszczy się o pacjenta, pokazuje scena z filmu _ Pora umierać _

Na początku było tylko państwo

Mimo reform z początku 1990 roku, postpeerelowski system finansowania leczenia przetrwał jeszcze 9 lat. Po wygranych wyborach i powstaniu koalicji AWS i Unii Wolności, porządek postanowił zrobić rząd Jerzego Buzka. Balcerowicz kierował w nim resortem finansów. **

[

Zachęcamy do głosowania na najlepszego ministra finansów minionego 20-lecia! ]( http://www.money.pl/plebiscyt/xx-latka/ )

Podobnie jak przed 89 rokiem, prawie przez całe lata 90. służba zdrowia finansowana była z jednego państwowego worka z pieniędzmi. Aż do końca 1998 publiczne przychodnie, ambulatoria, szpitale praktycznie w całości były jednostkami administracji rządowej._ _

_ - Nie było czegoś takiego jak wycena danego zabiegu czy procedury. Szpital niezależnie czy przyjął dwustu, czy tysiąc pacjentów, dostawał te same pieniądze - _mówi Money.pl *Adam Kozierkiewicz, ekspert rynku medycznego. _ - Obowiązywała formuła finansowania infrastruktury, czyli po prostu płacono za utrzymanie budynku i całego personelu. Nikt nie wyceniał samego leczenia - _ wyjaśnia. *

Kierujący szpitalami czy przychodniami wydawali to, co przyznała Warszawa_ . _Notorycznie przekraczali budżet. Wprawdzie obowiązywała budżetowa dyscyplina, ale nikogo nie karano za jej łamanie. To właśnie w latach 90. lawinowo narosły długi służby zdrowia.

_ Droga przez rękę _, czyli oficjalnie kolejek nie było

_ - Na początku lat 90. oficjalnie kolejek do specjalistów nie było, ale oczywiście na przyjęcie do szpitala, zabieg czy operację trzeba było czekać, nawet zdecydowanie dłużej niż teraz - mówi Adam Kozierkiewicz. _ - Czekanie zwyczajowo skracano łapówkami, kopertówki były znacznie bardziej rozpowszechnione niż teraz _, a płacono niemal za wszystko _.

Oprócz pieniędzy normą były prezenty, m.in. drogi alkohol. Od lekarza można było usłyszeć_ : Kwiatów nie pijam _.

Rytuał z tamtych czasów oddaje tekst kabaretu Elita _ Będąc młodą lekarką _. Pacjent, zwyczajowo _ rewanżował się na parapecie _. Chyba, że nie chciał _ się szastać _:

Przyszedł Buzek i zmiany

Radykalna zmiana zasad finansowania nastąpiła po 1 stycznia 1999 roku. Rząd Jerzego Buzka wprowadził system ubezpieczeń zdrowotnych. Podatki, którymi wcześniej finansowana była opieka zdrowotna, zostały zastąpione składką na ubezpieczenia zdrowotne.

*Przeszło dwukrotnie wzrosła *suma przeznaczana na leczenie. Podczas gdy w 1995 roku, czyli po denominacji było to niewiele ponad 19 miliardów złotych to w minionym roku już ponad 57 miliardów. W tym roku ma być o miliard mniej czyli 56,3 miliarda złotych.
Stało się to dzięki przekształceniu części wpływów z podatku dochodowego od osób fizycznych w składkę na ubezpieczenia zdrowotne. Na starcie reformy podstawa składki zdrowotnej wynosiła 7,5 procent wynagrodzenia przed ubruttowieniem. W przeciągu 10 lat wzrosła do 9 procent.

_ - To nie tylko zmiana organizacyjna, ale też jakościowa. Po 1999 roku, wraz z realną wyceną, znacznie wzrosła dostępność wielu świadczeń. Jakościowy skok widać wyraźnie w przypadku chemiodializy czy kardiochirurgii inwazyjnej _- mówi Adam Kozierkiewicz.

Na początku lat 90. tego typu zabiegi były bardzo trudno dostępne. Ministerstwo Zdrowia bardzo skąpo wydzielało na nie pieniądze. Chemiodializy w przypadku cukrzyków w ogóle nie przeprowadzano. - _ Teraz te zabiegi są o wiele bardziej dostępne, bo prywatnym firmom opłaca się inwestować w sprzęt, a płaci za to NFZ _- mówi Kozierkiewicz.

Od Kas Chorych do Narodowego Funduszu Zdrowia

Styczeń 1999 roku to praktycznie zerwanie z _ pereelowskim skansenem _. Płatnikiem usług zdrowotnych stały się regionalne Kasy Chorych. To one zaczęły gromadzić nasze składki i płacić za leczenie, podpisując umowy z poszczególnymi placówkami.

Odpowiedzialność za prawidłowe funkcjonowanie, przede wszystkim finansowe, przeniesiona została na samodzielne publiczne zakłady opieki zdrowotnej i organy założycielskie, przede wszystkim samorządy. Pojawiły się takie pojęcia jak lekarz rodzinny albo pierwszego kontaktu, wycena procedur medycznych, kontrakty czy koszyk świadczeń medycznych.

_ - Koniec lat 90. to dla nas próg, po przekroczeniu którego zmieniło się niemal wszystko - mówi Money.pl prof. Juliusz Jakubaszko z Akademii Medycznej we Wrocławiu, prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Ratunkowej. _ - Ratownictwo medyczne jako oddzielna dziedzina powstała właśnie wtedy. Leszek Balcerowicz zagwarantował nam osobny budżet _ . Wcześniej nie było spójnego systemu, przy szpitalach istniały oddziały pogotowia ratunkowego. _

Dziś w 200 oddziałach ratowniczych pracuje 600 wyspecjalizowanych lekarzy ratowników._ Ich budżet to ponad 1,7 miliarda złotych. - Do europejskiej normy jeszcze nam daleko, _ _ ale mam nadzieję, że za trzy lata będzie nas już ponad 2 tysiące i będziemy mogli zapewnić Polakom pierwszą pomoc na poziomie średnioeuropejskim. Jednak już teraz można powiedzieć o kolosalnej zmianie jakościowej - dodaje Jakubaszko . _

[

Bukiel: Służbie zdrowia pomoże prywatyzacja, żaden plan B ]( http://www.money.pl/archiwum/mikrofon/artykul/bukiel%3Btylko%3Bprywatyzacja%3Buzdrowi%3Bsluzbe%3Bzdrowia%3Bzaden%3Bplan%3Bb,16,0,533264.html )

Kasy Chorych przetrwały niewiele ponad cztery lata. RządLeszka Millera, a w nim minister zdrowia Mariusz Łapiński scentralizował to co Buzek _ zregionalizował _. Powstał Narodowy Fundusz Zdrowia.

Od dziesięciu lat powoli, ale systematycznie rośnie liczba skomercjalizowanych ZOZ-ów, czyli przekształconych w spółki prawa handlowego. Zarządzający tymi instytucjami nie mogą ich zadłużać bo osobiście odpowiadają za finanse placówki.

Przez ostatnie 10 lat, za sprawą uchwał podejmowanych przez samorządy - poprzez likwidację publicznych ZOZ - w spółki przekształcono 326 placówek służby zdrowia.

  • 77 szpitali
    • 196 ambulatoriów
    • 53 oddziały szpitalne

ZOZ-y też łączono. Od 2008 roku połączyło się 40 placówek, z których powstało 20 _ nowych _ podmiotów. W sumie przekształcono ponad 13 proc. wszystkich publicznych placówek. Dopiero ekipaDonalda Tuskaskompletowała koszyk świadczeń medycznych, czyli wykaz tego co należy się każdemu płatnikowi składki zdrowotnej.

Wydatki na leczenie rosną, ale świat nam ucieka

[

Kaczmarek: Są szpitale, które mają za dużo pieniędzy ]( http://www.money.pl/archiwum/mikrofon/artykul/kaczmarek;sa;szpitale;ktore;maja;za;duzo;pieniedzy,14,0,482574.html )
W 1990 roku na leczenie Polaka wydano z budżetu 296 dolarów. Było to trzy-, czterokrotnie mniej niż w krajach Europy Zachodniej.

Z roku na rok wydatki na ochronę zdrowia rosły, przekraczając ostatnio 1000 dolarów na głowę Polaka. Wciąż pozostajemy w gronie pariasów Europy. Nasze wydatki to kilkakrotnie mniej niż na Zachodzie. Nawet w krajach o zbliżonym poziomie rozwoju, jak na przykład w Czechach, wydaje się dużo więcej niż w Polsce.

Wydatki na służbę zdrowia według siły nabywczej na jednego mieszkańca w USD w wybranych krajach
Lata 1990 1999 2002 2005 2007
Niemcy 1748 2557 2916 3348 3588
Dania 1567 2297 2655 3152 3512
Austria 1338 2049 2236 3472 3763
Hiszpania 875 1453 1728 2267 2671
Portugalia 670 1426 1758 2098 2200
Czechy 550 980 1195 1455 1626
Polska 296 566 733 857 1037

źródło: OECD

Mizerię widać nie tylko, gdy porówna się sumy wydawane na leczenie, ale też udział wydatków w PKB kraju. W takim porównaniu również przegrywamy z południowymi sąsiadami.

Procentowy udział wydatków na służbę zdrowia w PKB wybranych krajów
1990 1999 2002 2005 2007
Niemcy 8,5% 10,6% 10,9% 10,7% 10,4%
Dania 8,5% 8,5% 8,8% 9,5% 9,8%
Austria 7% 7,6% 7,5% 10,4% 10,1%
Hiszpania 6,7% 7,5% 7,6% 8,3% 8,5%
Portugalia 6,2% 8,7% 9,3% 10,2% 10%
Czechy 5% 7,1% 7,1% 7,1% 6,8%
Polska 4,9% 5,9% 6,6% 6,2% 6,4%

źródło: OECD

Biorąc pod uwagę zapowiedź premiera, że w najbliższym czasie nie będzie podwyżki składek zdrowotnych, a przez to większych pieniędzy na leczenie, zmorą służby zdrowia pozostaną kolejki do specjalistów oraz długi placówek służby zdrowia.

Te ostatnie, mimo kolejnych akcji oddłużania od lat utrzymują się na wysokim poziomie blisko 10 miliardów złotych.

źródło: Ministerstwo Zdrowia

Prywatne kliniki i szpitale to już 30 procent tego co wydajemy na zdrowie

Prywatne gabinety funkcjonowały już w czasach PRL-u, szczególnie rozpowszechnione był y prywatne praktyki stomatologów i ginekologów.

Prawdziwy boom na tworzenie niepublicznych przychodni, ambulatoriów i szpitali czy wręcz prywatnych klinik zaczął się w Polsce w połowie lat 90. Wtedy to pojawiły się pierwsze prywatne firmy leczące w ramach opłat abonamentowych jak: Medicover, Lux Med, Enel Med, Swissmed czy Medycyna Rodzinna.

*Jeżeli ubezpiecza firma, *abonament miesięczny na jednego pracownika wynosi od kilkudziesięciu do kilkuset złotych. Przychodząc z ulicy za taki pakiet uwzględniający rodzinę trzeba często zapłacić ponad tysiąc złotych miesięcznie.

Z danych GUS wynika, że w 2008 roku w Polsce działało 7364 placówek służby zdrowia. Niepublicznych było ponad trzykrotnie więcej niż publicznych. Tych pierwszych działało 3023, tych drugich już tylko 904. Do tego trzeba doliczyć blisko 3,5 tysiąca prywatnie praktykujących lekarzy.

Jak szacuje Ministerstwo Zdrowia, w minionym roku prywatne szpitale wykonały już prawie 10 proc. wszystkich hospitalizacji. Jeszcze dwa lata temu było to zaledwie 1,5 procent.

Autorzy raportu _ Zielona Księga _ o finansowaniu ochrony zdrowia w Polsce z 2008 roku wskazują, że Polacy wyłożyli w ciągu roku na prywatną służbę zdrowia ponad 17 miliardów złotych.

Z danych OECD wynika, iż wśród krajów europejskich znaleźliśmy się w czołówce jeżeli chodzi o wydatki z własnych kieszeni na leczenie. Średnio jest to około 15 procent, a u nas już prawie 30 procent wszystkich wydatków.

Doktor House, czyli ostry dyżur daleko od noszy w Podkowie Leśnej

O tym, że problemy służby zdrowia żywo interesują Polaków, świadczy m.in. to, że lata 90. i ostatnia dekada to prawdziwy wysyp medycznych seriali. Choć tak naprawdę zaczęło się już za czasów _ słusznie minionego systemu _, czyli pod koniec lat siedemdziesiątych, czechosłowackim serialem _ Szpital na peryferiach. _

Później zaglądaliśmy na _ Ostry dyżur _ do Georga Clooneya, ostatnio na topie pozostaje neurotyczny _ Dr House _, czy - jak mówią złośliwi _ - Dr Cham. _Z rodzimych produkcji na pewno trzeba wymienić _ Na dobre i na złe _, choć momentami bardziej trafnie rzeczywistość naszych szpitali bardziej oddaje _ Daleko od noszy _ i czołówkowa piosenka zespołu Czarno-Czarni _ Nie choruj _:

|

| *Kreatywna księgowość NFZ odbije się na pacjentach * Narodowy Fundusz Zdrowia w przyszłym roku wyda na leczenie niespełna 56,3 miliarda złotych. To o blisko miliard mniej niż w 2009 roku. Wbrew zapowiedziom Ewy Kopacz, że wydatki na pacjentów nie zmniejszą się, na większość procedur ministerstwo przewidziało mniej środków. |

giełda
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)