Jemeńscy rebelianci Huti od połowy listopada 2023 r. atakują statki handlowe na Morzu Czerwonym. Jak twierdzą, tylko te, które są powiązane z Izraelem oraz – od niedawna – ze Stanami Zjednoczonymi oraz Wielką Brytanią. Chcą w ten sposób zwiększyć presję na ultraprawicowy rząd Beniamina Netanjahu.
Szlak handlowy zablokowany
Jak pisaliśmy w money.pl, działania Hutich to cios dla międzynarodowego handlu, dla którego Morze Czerwone jest jednym z kluczowych szlaków. Według ekspertów trasa ta odpowiada za jedną trzecią ruchu kontenerowego na świecie i 40 proc. handlu między Azją i Europą.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z danych amerykańskiego Departamentu Obrony wynika, że listopada 2023 r. jemeński rebeliancki ruch Huti atakował statki handlowe statki ponad 30 razy. Do ostrzałów dochodzi w rejonie wybrzeży Jemenu, czyli w obszarach Zatoki Adeńskiej i Morza Czerwonego.
W efekcie przewoźnicy coraz częściej omijają najkrótszą drogę z Azji do Europy, wiodącą przez: Ocean Indyjski, Morze Czerwone i Kanał Sueski. W zamian wybierają okrężną trasę wokół Afryki. Jest ona jednak dłuższa o 10-14 dni i około 6 tys. kilometrów.
Międzynarodowy handel sparaliżowany
Na takim obrocie spraw traci m.in. Egipt, dotychczas czerpiący miliardowe dochody z wykorzystania Kanału Sueskiego. Platforma PortWatch MFW przekazał, że całkowity wolumen tranzytu przez Kanał Sueski spadł w ciągu pierwszych 16 dni stycznia o 37 proc. w porównaniu z tym samym okresem w roku ubiegłym.
Spadki widać też w transporcie ropy naftowej i skroplonego gazu ziemnego (LNG). Przed wybuchem kryzysu ok. 12 proc. ropy i 8 proc. LNG przepływało właśnie przez Kanał Sueski. Kilka dni temu stacja Al Jazeera podała, że dostawy ropy z Bliskiego Wschodu do Europy zmniejszyły się prawie o połowę w wyniku ciągłych ataków rebeliantów Huti.
Tracą na tym też producenci. Internetowy serwis gazety "Asharq Al-Awsat" w czwartek napisał za indyjską radą Promocji Eksportu, że wobec wzrostu ryzyka i konieczności przekierowywania statków, koszt wysyłki kontenera z Indii do Europy zwiększył się około dwóch razy.
Z kolei polscy ekonomiści ING w serwisie X zwrócili uwagę, że także dwukrotnie zwiększyły się stawki frachtu z Chin do Europy i USA w ciągu kilku tygodni. "Daleko jeszcze do poziomów z pandemii, ale tworzy to ryzyka dla inflacji i PKB" – czytamy.
Jihad Azour zauważył, że ta sytuacja może okazać się przejściowa. Nie wykluczył jednak, że może też wskazywać na początek poważnych zmian dotyczących wielkości handlu morskiego.