Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Marcin Łukasik
Marcin Łukasik
|

Rząd przespał kilka miesięcy. Quasi-lockdown może uderzyć w gospodarkę

116
Podziel się:

Ponad 9 tys. nowych zakażeń. To statystyki tylko z dwóch ostatnich dni. W Polsce zaczęła się właśnie druga fala pandemii. Lekarze mówią wprost: rząd zmarnował czas, gdy wirus był pod kontrolą. Zaś ekonomiści zastanawiają się, jak to wszystko obciąży teraz gospodarkę.

Rząd przespał kilka miesięcy. Quasi-lockdown może uderzyć w gospodarkę
Pandemia nabiera tempa. Przed nami quasi-lockdown. Jak to wpłynie na gospodarkę? (PAP, PAP/Leszek Szymański, Leszek Szymañski)

Niemal cały kraj znalazł się w strefie żółtej. "Niemal", bo pozostałe 32 powiaty i miasta trafiły do strefy czerwonej. Co się zmieni? Z pewnością na nowo będziemy musieli przyzwyczaić się do tego, że noszenie maseczek zarówno w przestrzeniach otwartych, jak i zamkniętych, będzie obowiązkiem. Rządzący już zapowiedzieli, że nie będzie taryfy ulgowej dla osób, które będą omijały ten nakaz. Druga rzecz to powrót limitów osób w restauracjach, weselach czy podczas wydarzeń sportowych.

Praktycznie od 19 września, gdy dobowa liczba zakażeń przekroczyła 1000, wykresy dotyczące infekcji koronawirusem pną się ku górze. W tym momencie chciałoby się napisać, że przecież było już tak dobrze. Kiedy dokładnie? Np. ostatniego dnia czerwca, gdy premier Mateusz Morawiecki przekonywał, że pandemia w Polsce jest pod kontrolą i zachęcał do tłumnego udziału w wyborach.

Można odnieść wrażenie, że przez całe lato politycy zarządzali koronakryzysem wyłącznie przy pomocy konferencji prasowych. Słyszeliśmy, że krzywa zachorowań się wypłaszcza, że za ewentualne wzrosty zakażeń odpowiedzialne są np. badania przesiewowe. We wrześniu niektórzy urzędnicy nieśmiało zahaczali o temat wprowadzenia dodatkowych kontroli lub ograniczeń na weselach.

Zobacz także: Nowe podatki. Ekspert ocenia, jakie jest ryzyko, że się pojawią

Zdaniem części lekarzy, rząd nie przygotował się do pandemii. Wielu ekspertów zarzucało urzędnikom, że ci nie walczą, ale bronią się przed wirusem. Były szef NFZ, a obecnie polityk klubu parlamentarnego PiS, Andrzej Sośnierz mówił na początku sierpnia w rozmowie z WP, że rząd przeprowadza za mało testów. Rekomendował, aby badaniom poddawane były także osoby, które nie mają objawów. W końcu minister zdrowia Andrzej Niedzielski poinformował, że takie działania zostaną podjęte. Zapowiedź, podkreślmy, padła w czwartek 8 października.

Jak pisaliśmy w money.pl, jeżeli sytuacja będzie bez zmian, to niewykluczone, że wrócą kolejne obostrzenia. W grę wchodzą np. limity liczby osób w niektórych przestrzeniach, na przykład w sklepach. Zdaniem ekspertów, Polska będzie żółtą, a potem być może czerwoną strefą, jeszcze długo. Czas ten można liczyć raczej w miesiącach niż w tygodniach.

- Bardzo silny wzrost liczby zakażeń, zestawiony z wypowiedziami przedstawicielami rządu z ostatnich tygodni, pokazuje, że jednak jesteśmy zaskoczeni takim, a nie innym przebiegiem epidemii – komentował w programie "Money. To się liczy" ekonomista dr Jakub Borowski.

Pytanie, co z gospodarką? Wprawdzie wiele branż skorzystało rządowych tarcz, lada dzień będzie można składać wnioski w ramach tarczy 5.0 dla turystyki i firm wystawienniczych. Jednak dla wielu przedsiębiorstw obecne ograniczenia, jeśli chodzi o aktywność ludzi, mogą być gwoździem do finansowej trumny.

- Już teraz gości jest mniej niż przed wybuchem pandemii. Jednak na razie jakoś sobie radzimy i wprowadzenie żółtej strefy raczej tego nie zmieni. Naprawdę źle zrobi się wtedy, gdy rząd ogłosi u nas strefę czerwoną – mówił w rozmowie z money.pl pan Jakub, menedżer jednej z restauracji w centrum Warszawy.

- Polacy nawet w sytuacji braku centralnie zarządzonego lockdownu coraz częściej mogą decydować się na pozostawianie w domach. Kultura, usługi, turystyka to będą pierwsze sektory gospodarki, które na takim zamknięciu mogą ucierpieć. Jeżeli rząd zdecyduje się na zamykanie szkół, to będziemy mieli coraz trudniejszą sytuację. Mało prawdopodobny jest scenariusz z wiosny 2020 roku, ale nie można wykluczyć, że pojawi się zamknięcie kraju w sytuacji, kiedy służba zdrowia przestanie być wydolna – komentuje Oskar Sobolewski, ekspert Instytutu Emerytalnego.

Dr Jakub Borowski zauważa jeszcze jedną rzecz. Już teraz widać zahamowanie popytu konsumpcyjnego. Mówiąc obrazowo, konsumenci są teraz bardziej zachowawczy w kwestii wydawania swoich pieniędzy. Czynnikiem, który hamuje popyt, jest właśnie wzrost zakażeń.

- Nie wiemy, w jaką stronę rozwinie się wirus. Jak zajadłość tego wirusa wzrośnie, to możemy iść w stronę quasi-lockownu, który sprawi, że gospodarstwa domowe zmienią swoje nastroje i zachowania – puentuje Borowski.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
kryzys
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(116)
Martyna
4 lata temu
Mam nadzieję, że nie nastąpi kolejny lockdown. Nie wyobrażam sobie, jak poradzę sobie z kolejnym zamknięciem. Ukończyłam kurs na Studium Pracowników Medycznych i Społecznych masażysty i to bardzo niepewne czasy teraz.
xxx
4 lata temu
Niech się rząd przyzna , czyje rozkazy wykonuje, bo ludzie się pieklą.
..
4 lata temu
Lekarze już w maju mówili że najgorsza będzie jesień i zimą. A Morawiecki z Duda z uśmiechem oświadczyli- nie ma czego się bać! Wirus w odwrocie! Polacy kłamców wy dali sobie za wzór. Tragedia. A ws,ystko to za 500 +.
Skandal
4 lata temu
Rząd najgorszy od 30 lat. Rozdawiennictwo w zamian za tolerowanie kłamstw i propagandy. ! Ludzie w cierpieniu będą umierać i chorować tracić pracę i firmy, czas samobójstw, depresji i załamania gospodarki rosnące ceny już od dawna ! Co r,ad robił przez ostatnie pół roku ?!!! Gdzie są pieniądze Panie Sasin, gdzie zwrot za nirdistarczone respiratory Panie Dzikowski?? Gdzie wyjaśnienie afer ??
DS
4 lata temu
Więcej testów = więcej zakażeń = więcej strachu i terroru. Inne choroby nie istnieją, a kaganiec lekarstwem na wszystko.
...
Następna strona