Sąsiad chce pieniędzy za ogrodzenie? Prawo jest jasne
Postawienie płotu między działkami to nie tylko kwestia estetyki, ale też prawa. Ogrodzenie na granicy gruntów musi być uzgodnione z sąsiadem i współfinansowane – w przeciwnym razie właściciel może zostać zmuszony do jego rozbiórki, a spór trafić do sądu.
Budowa płotu na styku dwóch nieruchomości to nie tylko kwestia gustu. Zgodnie z kodeksem cywilnym inwestycja na granicy wymaga uzgodnień z właścicielem sąsiedniej działki. W praktyce oznacza to pisemną zgodę i najlepiej umowę, w której strony określą wysokość, materiały, przebieg ogrodzenia oraz sposób finansowania i późniejszej konserwacji.
Kluczowa jest zasada współwłasności elementów znajdujących się dokładnie na granicy. Z art. 154 kodeksu cywilnego wynika, że ogrodzenia, mury czy rowy posadowione na linii rozgraniczającej należą do obu właścicieli.
Kupili 120 letni dom. Nie uwierzycie ile kosztował
Sąsiad może domagać się demontażu
To daje każdej ze stron prawo żądać partycypacji w kosztach budowy oraz utrzymania. Współfinansowanie nie jest więc kwestią dobrej woli, lecz obowiązkiem wynikającym z przepisów.
Reguła współwłasności dotyczy także drzew i krzewów rosnących na granicy. Obie strony mają równe prawa i obowiązki w ich zakresie. Gdy jeden z właścicieli samowolnie postawi płot na granicy bez uzgodnień, sąsiad może domagać się jego demontażu. Brak porozumienia co do kosztów lub przebiegu ogrodzenia może zakończyć się sprawą w sądzie.
Inaczej jest wtedy, gdy ogrodzenie w całości stoi po jednej stronie granicy, na gruncie jednego właściciela. W takiej sytuacji sąsiad nie musi się dokładać ani wyrażać zgody. To rozróżnienie decyduje o tym, czy żądanie dopłaty jest zasadne. Jak podaje Import Ręczny, uzgodnienia najlepiej spisać przed rozpoczęciem robót, aby uniknąć sporów i kosztownych korekt.