Sojusz Lewicy i Ostatniego Pokolenia. Chodzi o miliardy na drogi i transport
Więcej środków na komunikację zbiorową, mniej na nowe drogi, tani jednoroczny bilet na wszystkie połączenia kolejowe - z taką propozycją w środę w południe ma wyjść Lewica. Zrobi to ramię w ramię z przedstawicielami Ostatniego Pokolenia. Koalicjanci są pełni wątpliwości, zarówno jeśli chodzi o to, co, jak i z kim Lewica zamierza ogłosić.
Szczegóły inicjatywy owiane są na razie tajemnicą. Jak jednak wynika z naszych ustaleń, chodzi o propozycję ustawową, zakładającą przekierowanie większego strumienia środków z dróg na komunikację zbiorową. - To zgodnie z promowaną przez nas ideą, by do każdego powiatu docierał pociąg, a z powiatu do gminy autobus - tłumaczy rozmówca z Lewicy.
Jak słyszymy, kolejnym postulatem, jaki ma się znaleźć w projekcie, jest roczny tani bilet na kolej. To pomysł, który lewica proponowała w kampanii w 2023 r., wzorowany na rozwiązaniu z Niemiec. Z podobną ideą wychodziła wówczas także Polska 2050, proponując wprowadzenie jednolitego biletu za 150 zł na wszystkie środki transportu publicznego.
Kolejny polityk Lewicy przyznaje, że pomysł może nie spotkać się z uznaniem pozostałych koalicjantów, ale przynajmniej rozpocznie dyskusję w sprawie. - Podobnie jak nasza inicjatywa legislacyjna dotycząca nocnej prohibicji. Większość Polaków to popiera (68 proc. w ostatnim sondażu Ibris - przyp. red.), w tym ponad 80 proc. naszych wyborców. Nawet jeśli nie wszystkie nasze postulaty przejdą, to i tak warto było w ten temat wejść - argumentuje kolejny polityk Lewicy.
Warszawiacy oburzeni decyzją KO? "Mamy nawał listów"
Nie tylko co, ale też z kim
Oprócz tego, co w szczegółach ogłosi w środę formacja Włodzimierza Czarzastego, zaciekawienie na sejmowych korytarzach wzbudza też to, z kim to zrobi. Bowiem na konferencji prasowej pojawić się mieli działacze Ostatniego Pokolenia - skrajnie polaryzującego ruchu społecznego, zwracającego uwagę opinii publicznej m.in. na zmiany klimatyczne wywołane działalnością człowieka czy problem wykluczenia transportowego.
Metody stosowane przez ten ruch budzą liczne kontrowersje. Najczęstsze formy protestów to blokowanie ulic (co często spotyka się ze zdecydowaną odpowiedzią kierowców czy służb) oraz niszczenie mienia publicznego (np. oblanie farbą pomnika Syrenki Warszawskiej czy historycznej bramy Stoczni Gdańskiej). W tej chwili Ostatnie Pokolenie zbiera chętnych do zaangażowania się w "okupację Sejmu", która ma zacząć się 26 września i potrwać do 9 października.
- Nasza konferencja i ich "okupacja Sejmu" to osobne inicjatywy. My mamy zapewnienie, że jak 24 września wejdą do Sejmu, to w nim nie zostaną - ironizuje działacz Lewicy.
Jak słyszymy, to Ostatnie Pokolenie zgłosiło się ze swoimi pomysłami do polityków. A to postanowiło przejąć część tych postulatów i wspólnie je wypromować w postaci projektu ustawy. - To może jakieś 10 proc. pomysłów, z którymi przyszło do nas Ostatnie Pokolenie. Zaproponowaliśmy im, że jeśli im to pasuje, to możemy wspólnie coś zrobić - opowiada działacz Lewicy. Jak dodaje, ma świadomość, z czego słynie ten ruch społeczny, jednak jego zdaniem nie można wszystkich wrzucać do jednego worka.
- Owszem, są tam ludzie nieprzewidywalni, ale są też bardzo porządni. Nie możemy ich wykluczać z dyskusji - nawołuje. Inny polityk nie jest przekonany: - Nie ufam im do końca, nie mam pewności, czy jak w środę wejdą do Sejmu na nasze zaproszenie, to czy na pewno go pokojowo opuszczą.
We wtorek wieczorem okazało się, że marszałek Sejmu Szymon Hołownia nie wyraził zgody na wstęp przedstawicieli Ostatniego Pokolenia do Sejmu. W związku z tym konferencja aktywistów odbędzie przed pomnikiem Armii Krajowej naprzeciwko Sejmu.
Pytanie, jak w szczegółach pomysł zostanie zaprezentowany, niemniej postulaty Ostatniego Pokolenia w tych kwestiach, z którymi zamierza wyjść Lewica, są daleko idące. Po pierwsze, to "skokowe zwiększenie inwestycji w kolej i komunikację zbiorową poprzez przekazanie 100 proc. środków z budowy nowych dróg ekspresowych i autostrad na regionalne i lokalne połączenia kolejowe i autobusowe od 2025 roku", a po drugie, to "stworzenie wspólnego biletu miesięcznego za 50 zł na transport regionalny w całym kraju".
Rzecznik Lewicy Łukasz Michnik w sprawie szczegółów odsyła do środowego wystąpienia działaczy Lewicy i Ostatniego Pokolenia.
W środę o 12:15 zapraszamy na konferencję prasową dotyczącą "lex Ostatnie Pokolenie". Ogłosimy pewne długo wyczekiwane zmiany, oczekiwane przez młode pokolenie. To będzie też ogłoszenie pewnego sukcesu po latach protestu Ostatniego Pokolenia, a my jako Lewica wystąpimy trochę jako przedłużenie tego głosu społecznego. Chcemy dać przestrzeń parlamentarną i medialną grupom protestu, które też powinny mieć wejście do Sejmu - mówi rzecznik Lewicy Łukasz Michnik.
Niezadowoleni koalicjanci
W sejmowych kuluarach już na samą zapowiedź takiego ruchu ze strony Lewicy słychać głosy niezadowolenia.
- Jedno nie wyklucza drugiego, nie możemy zaniedbać budowy nowych dróg i modernizacji tych istniejących, w wielu miejscach potrzeba jeszcze sporych inwestycji - przekonuje rozmówca z KO. - Poza tym w naszym ugrupowaniu jest spora liczba działaczy, którzy uważają Ostatnie Pokolenie za szkodników, którzy zniechęcają ludzi do spraw, o które sami walczą. Najbardziej przeciwni temu ruchowi najchętniej by go chyba zdelegalizowali - dodaje.
Ostatnie Pokolenie ma dobre, szczytne cele, ale złe metody działania. A mając na uwadze sytuację geopolityczną i wojnę za naszą granicą, dobra komunikacja i dobre drogi to bezpieczeństwo naszego kraju. To musi iść w parze. Tak samo przy dyskusji o projekcie CPK podkreślaliśmy, że nie można przy tej okazji zaniedbać małych i średnich miejscowości - podkreśla z kolei Paweł Śliz z Polski 2050.
Zdaniem Marka Sawickiego z PSL, doprowadzanie pociągów do mniejszych miejscowości "nie sprawdzi się". - U mnie odbudowują odcinek prawie 30 km Siedlce-Sokołów i myślą, że ludzie przerzucą się na pociągi i nie będą jeździć własnymi samochodami, podczas gdy z Sokołowa do Siedlec autem jedzie się 20 minut. Nikt nie będzie czekać 2-3 godziny na pociąg, by jechać nim do Siedlec - ocenia Sawicki.
To o tyle ciekawa opinia działacza PSL, że przecież nikt inny jak Dariusz Klimczak, minister infrastruktury z PSL, mocno zaangażował się w promowanie planów PKP Intercity, by uruchomić kilkanaście nowych tras przebiegających przez małe i średnie miasta. "Prawie pół miliona Polaków będzie mogło wsiąść do pociągu dalekobieżnego w swojej miejscowości, a dla 3,5 mln mieszkańców naszego kraju zwiększy się dostępność do pociągów dalekobieżnych" - zachwala inicjatywę resort infrastruktury.
Gra o miliardy złotych
Choć pomysły Lewicy, w dodatku ogłaszane wspólnie z budzącym kontrowersje Ostatnim Pokoleniem, mogą spotkać się z oporem w samej koalicji, to jednak celem ugrupowania jest przynajmniej wszczęcie dyskusji, na co kierowane są miliardy złotych, jeśli chodzi o drogi i transport. W ten sposób Lewicy udało się doprowadzić do pewnych zmian w finansowaniu mieszkalnictwa w Polsce.
A mowa o ogromnych kwotach, które idą różnymi strumieniami (pytanie więc, po który chce sięgnąć Lewica). Najważniejszym jest Krajowy Fundusz Drogowy. W tym roku z tego źródła na utrzymanie i remonty dróg krajowych (a także system poboru opłat i obsługę zadłużenia) do wydania są 32 mld zł, a plan na przyszły rok opiewa na 37 mld zł.
Z kolei w zakresie infrastruktury kolejowej (zadania obejmujące inwestycje oraz utrzymanie i remonty) na ten rok zaplanowano 23,8 mld zł, a w roku przyszłym - 28,5 mld zł. W przypadku przewozów kolejowych w grę wchodzi jeszcze dofinansowanie nierentownych połączeń kolejowych oferowanych przez PKP Intercity oraz ustawowe dopłaty do biletów kolejowych. Na 2026 rok przewidziano 3,7 mld zł, natomiast kwota na 2025 rok wynosi 3,5 mld zł.
Trzeci strumień to wsparcie dla samorządów w realizacji zadań własnych w zakresie dróg samorządowych oraz dofinansowanie połączeń autobusowych (walka z wykluczeniem transportowym). To ok. 6 mld zł w przyszłym roku i analogiczna kwota w 2025 rok.
Tomasz Żółciak i Grzegorz Osiecki, dziennikarze money.pl