Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Monika Rosmanowska
Monika Rosmanowska
|
aktualizacja

Szybszy koniec tradycyjnego pieniądza? Chip zamiast smartfonu

0
Podziel się:

Być może za 10-15 lat pod skórą będziemy mieć chipy i po prostu chcąc dokonać określonej transakcji będziemy wydawać konkretne polecenia? Wyobrażam sobie, że ten chip mógłby zastąpić smartfony – mówi Benoit Legrand. To szef innowacji ING, który chce inwestować tylko w te technologie, które przyniosą konsumentom konkretną wartość.

Benoit Legrand, szef innowacji ING
Benoit Legrand, szef innowacji ING (ing.com)

Z Benoit Legrand rozmawiamy podczas kongresu Money 20/20 w Amsterdamie. Organizowane od 2012 roku wydarzenie jest miejscem spotkań sektora finansowego i fintech (przedsiębiorstw świadczących usługi finansowe z wykorzystaniem najnowszych technologii). Kilka razy w ciągu roku w wybranych krajach Europy, USA i Azji spotkają się przedstawiciele banków i instytucji finansowych oraz wizjonerzy i twórcy najnowszych rozwiązań z całego świata.

Rozmowa z Benoit Legrand, szefem innowacji ING i funduszu ING Ventures:

Monika Rosmanowska: Świat pędzi i nic nie jest już w stanie zatrzymać rozwoju nowych technologii. Czy w tym kontekście tradycyjna bankowość ma jeszcze przyszłość?

Benoit Legrand: Nowe technologie są kluczowym elementem dzisiejszego systemu bankowego. Minęło 50 lat od momentu, w którym wprowadziliśmy komputery do banków, większość procesów, w tym płatności, jest zdigitalizowanych, nie jest to więc dla nas nowość. Myśląc o przyszłości banków powinniśmy przede wszystkim pamiętać, że to klient i jego potrzeby są najważniejsze. A to wymaga zmiany sposobu, w jaki dziś funkcjonujemy. Jeszcze kilka lat temu banki za bardzo skupiały się na sobie. Wydawało się – i tu nasuwa się skojarzenie z Mikołajem Kopernikiem – że to konsumenci krążą wokół banków, w rzeczywistości jest odwrotnie – to banki powinny zabiegać o klientów.

Powtarza Pan, że nikt nie zna przyszłości, ale może spróbujemy przewidzieć ją choć w pewnym zakresie? Dziś większość bankowych transakcji przeprowadzamy już nie na komputerach, ale smartfonach. Co – w kontekście coraz większej potrzeby mobilności – będzie następne?

Może nie będziemy potrzebowali żadnych narzędzi? Być może za 10-15 lat pod skórą będziemy mieć chipy i po prostu chcąc dokonać określonej transakcji będziemy wydawać konkretne polecenia? Do zrobienia przelewu wystarczy wówczas nasz głos. Dziś to brzmi jak science fiction. Ale wyobrażam sobie, że ten chip mógłby zastąpić smartfony. Jeśli ta technologia będzie bardziej efektywna, bezpieczniejsza, wygodniejsza w użyciu i mniej kosztowna, to nic nie zatrzyma jej rozwoju.

Tak jak nikt nie jest już w stanie powstrzymać malejącej roli gotówki w rozliczeniach. Dziś większość z nas nie nosi jej przy sobie, regulując większość transakcji kartą płatniczą lub smartfonem. Czy to powolny koniec tradycyjnych pieniędzy?

A czym są dziś pieniądze? Niczym. Powiedzmy, że mam 60 lat i tysiące złotych na koncie. Wydaje mi się, że moje pieniądze są bezpieczne. Ale co, jeśli pewnego dnia rząd powie, że cała gotówka powyżej 2 tys. zł należy do niego? Wówczas wystarczy kilka sekund, by cała ta „nadwyżka” zniknęła. Nikt nie myśli dziś o poważnym kryzysie czy kolejnej wojnie, ale nie można ich wykluczyć. Zbyt szybko zapomnieliśmy o tym, co działo się na rynku finansowym 10 lat temu…

Wracając do pytania, nie potrafię powiedzieć, kiedy nastąpi koniec tradycyjnych pieniędzy. Są kraje, jak Singapur, w których obrót gotówkowy jest ograniczany. Myślę jednak, że wciąż istnieje pewna przestrzeń, w której potrzebujemy używać gotówki. Minie wiele lat nim to się zmieni.

A jaką rolę może w bankowości odegrać sztuczna inteligencja?

Na pewno istotną. AI jest kolejną technologią, podobnie jak blockchain (zdecentralizowana i rozproszona baza danych, służąca do księgowania czy płatności – red.), która – z naszego punktu widzenia – ma przede wszystkim dostarczać użytecznych dla systemu bankowego rozwiązań. Takich, które będą służyć naszym klientom i handlowcom. Dokładne poznanie wszystkich produktów, warunków, regulacji jest praktycznie niemożliwe. Jeśli więc nowe technologie, w tym AI są w stanie pomóc np. naszym doradcom w odpowiedzi na liczne pytania czy zgłaszane przez konsumentów problemy, to dlaczego nie? To jest przestrzeń, w której nowe technologie mogą wspierać człowieka, dostarczać mu odpowiednich informacji. I dlatego inwestujemy w pomysły wykorzystujące możliwości najnowszych technologii, w tym AI.

Na kongresie Money 20/20 prezentowaliście Państwo aplikację Yolt, do której można podpiąć wszystkie swoje konta oraz karty bankowe, a następnie kontrolować wydatki, monitorować rachunki i subskrypcje. Czy i kiedy aplikacja mogłaby być dostępna w Polsce?

Dzięki Yolt pokazujemy ludziom, jak wydają pieniądze. Użytkownicy widzą kiedy mogą się spodziewać pensji, ile mają obecnie na koncie i czy za chwilę nie będą musieli zapłacić rachunku. Pokazujemy, że z pewnymi wydatkami mogą mieć problem, jeśli w danym momencie wydadzą zbyt dużo. I to jest konkretna wartość dla konsumentów. Nie jesteśmy interesowni, nie sprzedajemy przy okazji żadnego z naszych produktów. To ludzie, nasi klienci, są w centrum tego, co robimy.

Obecnie skupiamy się na trzech krajach: Wielkiej Brytanii, Francji i Włoszech. Tego lata powinniśmy osiągnąć pierwszy milion zarejestrowanych użytkowników. Naturalnym jest, że będziemy tę usługę rozwijać także na innych rynkach, dziś nie ma jednak konkretnego harmonogramu dla Polski. Myślę, że w ciągu najbliższych sześciu miesięcy nic w tym temacie się nie wydarzy.

A szkoda, bo w Polsce tego rodzaju nowinki dobrze się przyjmują.

Polska zawsze była bardzo innowacyjnym rynkiem. To dlatego wdrożyliśmy tu Twisto, czeski fintech, oferujący zupełnie nowy sposób płatności, który pozwala klientom sprawdzić produkt zanim za niego zapłacą. Aplikacja działa naprawdę dobrze i to bez żadnej reklamy. Polska to idealny kraj do testowania nowych technologii.

Nie ma już także odwrotu od dalszej automatyzacji i robotyzacji. Czy w bankach będzie jeszcze miejsce dla pracowników? A może przeciwnie w zalewie nowych technologii będziemy potrzebowali kontaktu z żywym człowiekiem?

Na pewno w przyszłości banki będą zatrudniały mniej ludzi, skłamałbym twierdząc, że mogłoby być inaczej. I robiąc to w odpowiednim czasie, możemy cały proces przeprowadzić łagodnie. Nie oznacza to jednak, że w bankach nie będzie miejsca dla obsługi. Przeciwnie. Im bardziej cyfrowi jesteśmy, tym ważniejszy staje się aspekt ludzki. Im częściej do transakcji wykorzystujemy nasze komputery czy smartfony, tym bardziej potrzebujemy człowieka, gdy pojawi się problem do rozwiązania. Jakość tej obsługi musi być na najwyższym poziomie, pracownicy będą zdobywać nowe kompetencje.

Banki, także w kontekście dyrektywy PSD II, ale też rozwoju nowych technologii muszą być co najmniej na bieżąco, a nawet wyprzedzać to, co dzieje się na rynku. W jednym z wywiadów powiedział Pan, że miarą innowacyjności firmy jest to, ile nowatorskich rozwiązań i w jakim tempie wykorzystuje. I tu naturalna staje się współpraca z fintechami. Ile i w jakie spółki już Państwo zainwestowaliście? Co decyduje o wyborze projektu? Potrzeby użytkowników?

Wspieramy obecnie 170 projektów. Realizację 70 kolejnych wstrzymaliśmy. Na tę chwilę ING Ventures zainwestował ponad 2 mln euro w 25 firm.

Decydując o wsparciu zawsze patrzymy czy dany pomysł ma potencjał, czy można go rozwinąć, czy produkt, bądź usługę, którą dana firma oferuje możemy zintegrować z już istniejącymi narzędziami i jakie korzyści z danego rozwiązania otrzymają nasi klienci.

Głównym celem naszych inwestycji nie jest więc zysk. Nie chodzi też o zachłystywanie się nowinkami technologicznymi. Inwestujemy w to, co przyniesie konsumentom konkretną wartość. Współpraca z fintechami zmienia kulturę banków, mentalność menadżerów, którzy przy podejmowaniu decyzji muszą dopuszczać pewien stopień ryzyka, nie mogą być zbyt zachowawczy. Bankowość stoi u progu zmian i interesujących wyzwań.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)