Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Michał Krawiel
Michał Krawiel
|
aktualizacja

Tempo dostaw broni do Ukrainy jest niespotykane. Rosja musi "wyciągać szmelc z magazynów"

Podziel się:

Broń trafia do Ukraińców w niespotykanym tempie. Nie tylko defensywna. Na front trafiają już czołgi i nowoczesne zestawy przeciwpancerne. Kraje NATO opróżniają swoje magazyny. Czy może zabraknąć w nich broni? – Rosja traci sprzęt i ludzi. Wyciąga już szmelc z magazynów. To nie jest tak, że jak my oddajemy sprzęt, to zaraz przyjadą Rosjanie, a my nie mamy zdolności obronnych – mówi money.pl jeden z ekspertów.

Tempo dostaw broni do Ukrainy jest niespotykane. Rosja musi "wyciągać szmelc z magazynów"
Eksperci zwracają uwagę, że do Ukraińców w dużej mierze trafia sprzęt produkcji radzieckiej lub nieużywany przez zachodnie armie. Jego przekazanie realnie nie wpływa na obniżenie zdolności bojowej kraju przekazującego. Na zdjęciu: ukraiński żołnierz w Irpieniu (GETTY, 2022 Getty Images)

Do Ukraińców z Zachodu płynie strumień broni. Od samego początku wojny w Ukrainie kraje zachodnie starają się wzmacniać potencjał militarny armii ukraińskiej, która od ponad 70 dni broni się przed rosyjską agresją.

Początkowo była to tzw. broń defensywna, jednak wraz z wejściem konfliktu w kolejną fazę i koncentracji walk na terenie Donbasu, do żołnierzy ukraińskich zaczęły trafiać m.in. czołgi, czy nawet śmigłowce produkcji radzieckiej.

Tempo dostaw broni do Ukraińców jest niespotykane

Tempo, w jakim do Ukrainy trafia sprzęt, jest niespotykane. Skalę widać na lotnisku w podrzeszowskiej Jesionce. Na stronach analizujących ruch lotniczy można obserwować, jak na to lotnisko przylatują potężne samoloty cargo i wojskowe z całego świata. Oczywiście widzimy tylko te, które możemy, ze względu na bezpieczeństwo dostaw i wiemy na ich temat naprawdę mało.

Za oceanem niedawno pojawiły się informacje, że zaczyna brakować Javelinów i Stingerów. Poinformował o tym fakcie senator Richard Blumenthal. Według amerykańskiego polityka Stany Zjednoczone przekazały już Ukrainie około 1/3 posiadanych przez siebie pocisków przeciwpancernych Javelin. Uzupełnienie tych zapasów może potrwać nawet 32 miesiące.

W obecnych warunkach USA są w stanie produkować około tysiąc takich pocisków rocznie. Czy zachodni przemysł zbrojeniowy jest w stanie utrzymać tempo produkcji broni w sytuacji, gdy do Ukrainy realizowane są tak duże dostawy?

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Co dalej z WIBOR i ratami kredytów? Wyjaśnia wiceprezes ZBP

NATO ma w magazynach swoją najlepszą broń

Pułkownik rezerwy i ekspert Stratpoints Maciej Matysiak uważa, że akurat w przypadku tego typu sprzętu jak Javeliny i Stingery, nie powinniśmy się obawiać.

Tego typu sprzęt jest w magazynach do użytku bieżącego lub w tzw. zapasach na wypadek działań zbrojnych. Te ilości są całkiem spore. Jeśli nawet pojawiłyby się problemy, to tutaj wydolność amerykańskiego przemysłu zbrojeniowego jest dość duża. Dodatkowo adekwatnego typu sprzęt produkuje wiele krajów na świecie. Oferta rynkowa jest bardzo szeroka. Nawet Ukraińcy produkują tego typu zestawy. Dodatkowo braki można zastąpić inną bronią, taką jak amunicja krążąca – wyjaśnia w rozmowie z money.pl.

W podobnym tonie wypowiada się dr Michał Piekarski z Uniwersytetu Wrocławskiego. Tym bardziej że nie ma możliwości, żeby jakakolwiek armia pozbyła się w całości swoich zapasów.

Owszem państwa zachodnie oddają to, co mają w swoich magazynach, częściowo redukują swoje zdolności, ale zostaną one szybko uzupełnione, ponieważ produkcja zapasów trwa lub można ją szybko rozpocząć. Dodatkowo sprzęt rosyjski, który w tej chwili jest używany w Ukrainie, nie zostanie użyty przeciwko państwom NATO – wyjaśnia badacz z Zakładu Studiów nad Bezpieczeństwem Instytutu Studiów Międzynarodowych Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Wrocławskiego.

Matysiak: Rosja traci sprzęt i ludzi. Wyciąga szmelc z magazynów

Specjaliści zwracają uwagę na to, że do Ukraińców w dużej mierze trafia sprzęt produkcji radzieckiej lub nieużywany przez zachodnie armie. Taka broń jest magazynowana na wypadek mobilizacji. Jej przekazanie realnie nie wpływa na obniżenie zdolności bojowej, a czasami, jak w przypadku Słowacji i przekazanych przez ten kraj zestawów rakietowych, w zamian kraje otrzymują lepsze wyposażenie od państw zachodnich.

– Nawet jeżeli zejdziemy z zapasów – tak, jak w przypadku czołgów T-72, które są częścią polskiej zdolności bojowej i mamy je w magazynach na wypadek mobilizacji, ponieważ na co dzień wojsko korzysta z Leopardów – to nic się negatywnego nie wydarzy. Czołgi te – użyte przez Ukraińców – zadając straty, obniżą zdolności bojowe Rosjan, którzy mogą być naszym przeciwnikiem. Rosja traci sprzęt i ludzi. Wyciąga już szmelc z magazynów. To nie jest tak, że jak my oddajemy sprzęt, to zaraz przyjadą Rosjanie, a my nie mamy zdolności obronnych. Dostawy mają na celu m.in. odebranie inicjatywy Rosji w krótszej i dłuższej perspektywie – mówi money.pl Maciej Matysiak.

Jak wyjaśnia Matysiak, polski potencjał pancerny się nie zmniejszył, jeżeli chodzi o Leopardy, możemy dostać w zamian czołgi od Niemiec, a w bliskiej perspektywie mamy zakontraktowane dostawy zakupionych 250 Abramsów.

– Powiększymy nasz zasób pancerny, na pewno poprawimy tym samym jego jakość. Zapasy broni trafiające do Ukraińców i tak w najbliższych latach musiałyby zostać wymienione na broń nowszej generacji. Na skutek wojny w Ukrainie następuje przyspieszenie wymiany generacyjnej broni poszczególnych krajów natowskich, głównie państw flanki wschodniej – mówi money.pl ekspert Stratpoints.

Dodaje, że nigdy nie zeruje się stanów magazynowych. Z wyprzedzeniem składa się zapotrzebowanie na konkrety sprzęt. Stąd wniosek prezydenta Joe Bidena o dodatkowe 33 mld dolarów funduszy na pomoc Ukrainie. To są pieniądze porównywalne z kilkuletnim budżetem polskiego Ministerstwa Obrony Narodowej.

Produkcja uzbrojenia? Kluczowe są stal i metale rzadkie

Oczywiście w sytuacji naprawdę kryzysowej konieczne będzie uwolnienie potencjału produkcyjnego zachodniego przemysłu zbrojeniowego. Tu też eksperci nie widzą zagrożenia. Nawet w przypadku problemów amerykańskiej gospodarki i decyzji Fed o zacieśnianiu polityki monetarnej USA.

Inflacja czy polityka Fed w gospodarce amerykańskiej odgrywają drugorzędną rolę dla działań zbrojeniowych. Realizacja zamówień militarnych zależy przede wszystkim od ustaleń dyplomatycznych między państwami oraz zdolności produkcyjnych. Podobnie relacje dyplomatyczne będą wpływać na struktury dostaw podzespołów – mówi Jakub Rybacki z Polskiego Instytutu Ekonomicznego.

Zdaniem eksperta PIE czynnikiem hamującym nakłady militarne w Unii Europejskiej teoretycznie mogłaby być kondycja finansów publicznych – w normalnych warunkach w państwach UE obowiązują ograniczenia na wzrost wydatków budżetowych. Jednak w obliczu zagrożenia militarnego kraje Unii Europejskiej zaczynają wydzielać nakłady na zbrojenia spod tego typu obostrzeń.

Pandemia i wojna w Ukrainie nadkruszyły ciągi dostaw na świecie. W tym wypadku mogą pojawiać się pewnego rodzaju problemy, ale zdaniem Rybackiego nie w przypadku wszystkich surowców koniecznych do produkcji broni.

W przypadku produkcji uzbrojenia prawdopodobnie najważniejszym surowcem będzie stal oraz metale rzadkie. Rosyjska agresja spowodowała gwałtowny wzrost cen wszystkich metali – Unia Europejska rzeczywiście ma umiarkowane zdolności produkcyjne, a załamaniu uległ handel z Ukrainą oraz Rosją. W tym przypadku możliwe są pewne trudności. Dużo zależeć będzie od cywilnego wykorzystania surowca – dotychczasowe dane z państw strefy euro sugerują, że wzrost gospodarczy w zachodniej Europie wyraźnie spowolnił, co zapewne ograniczy inwestycje w infrastrukturę – tłumaczy Jakub Rybacki.

Według niego kontrakty terminowe na Londyńskiej Giełdzie Metali sugerują, że ceny w przyszłości powinny być niższe, chociaż skala spadku jest umiarkowana. Rynek spodziewa się spadku o około 7-10 proc. w ciągu dwóch lat.

Problemem – według naszych rozmówców – nie powinna być reorientacja państw Unii Europejskiej na zagadnienia związane z obronnością. Zwiększenie produkcji w europejskiej branży zbrojeniowej jest możliwe raczej w perspektywie kilku bądź nawet kilkunastu kwartałów. Należy jednak liczyć się z perturbacjami.

Dotychczasowe nakłady państw Unii Europejskiej na wojsko oraz obronę narodową były mniejsze niż 2 proc. PKB. Obecnie mają one wzrosnąć nawet o połowę. Takie wielkości nie zagrażają stabilności ekonomicznej – w trakcie apogeum zimnej wojny wydatki militarne państw europejskich oscylowały wokół 6-7 proc. PKB. Jednak będzie to problem logistyczny – wyjaśnia Jakub Rybacki.

Zdaniem eksperta w najbliższych miesiącach zaporą będzie natomiast dostępność materiałów czy elektroniki. Produkcję części sprzętu trzeba będzie prawdopodobne przeorientować – zmieni się struktura importu komponentów np. mikrochipów. Konieczne będą także inwestycje w nowe linie produkcyjne.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl