Użyczyła działkę Enerdze. Spółka nie chce odejść. "Zasiedzenie"
Na działce pani Czesławy w Gdańsku od lat stoją słupy energetyczne i transformator. Miały być tymczasowe, dziś zasilają setki domów. Kobieta nie dostaje żadnych pieniędzy, a usunięcie infrastruktury Energi Operator ma kosztować prawie 700 tys. zł. Spółka mówi o zasiedzeniu - podaje portal trojmiasto.pl.
Na prywatnej działce przy ul. Wielkopolskiej 24 w Gdańsku stoi dziś słupowa stacja transformatorowa, linie napowietrzne i kablowe średniego oraz niskiego napięcia. Infrastruktura dostarcza energię do ponad 260 odbiorców. Wszystko miało być tymczasowe.
W latach 90. mama pani Czesławy zgodziła się, by Energa postawiła jeden słup. Miał stać dwa-trzy lata, dopóki nie zakończy się budowa osiedla w sąsiedztwie. – Chciała pomóc, a to obróciło się przeciwko niej – wspomina dziś jej córka.
Dziś pani Czesława sama opłaca podatki za działkę, na której nie może nic wybudować. – Nie otrzymuję opłaty za użytkowanie. Obawiam się o bezpieczeństwo. Ta działka już całkiem zarosła – mówi w rozmowie z trojmiasto.pl.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie miał nic. Dziś prowadzi miliardowy biznes i Widzew Łódź - Robert Dobrzycki w Biznes Klasie
Z czasem pojawiły się kolejne słupy, a także transformator. Przez lata kobieta słyszała, że linia zostanie przeniesiona pod ziemię i poza granice działki. W 2017 roku miało dojść do przebudowy – tak zapewniała firma Elgreen, podwykonawca Energi Operator. Pani Czesława podpisała zgodę na demontaż, planowała sprzedaż działki inwestorowi, który chciał tam postawić przedszkole. Urzędnicy miejscy zgodzili się na zmianę przeznaczenia terenu. Ale słupy nie zniknęły.
Po pięciu latach dowiedziała się, że przebudowa nie dojdzie do skutku, bo Energa zmieniła koncepcję. Co więcej, teraz ewentualne przeniesienie infrastruktury miałoby kosztować 694 tys. zł – i to inwestor miałby zapłacić.
Energa tłumaczy się zasiedzeniem
Energa Operator przekonuje, że działała zgodnie z prawem. Wskazuje na decyzje budowlane z lat 1987–2002 i brak sprzeciwu ze strony właścicieli działki. Spółka twierdzi też, że dziś posiada służebność przesyłu przez zasiedzenie – a więc prawo do korzystania z gruntu, które nabywa się z mocy prawa po 30 latach.
Niestety, w związku z brakiem miejsca dla nowej (projektowanej) stacji transformatorowej kontenerowej, Energa Operator zmuszona była do rezygnacji z planowanej przebudowy (zasilenie nowego osiedla mieszkaniowego zostało zrealizowane z istniejącej już sieci) - opisuje Energa portalowi.
"Wobec faktu, że w trakcie realizacji inwestycji, jak również w latach późniejszych właściciele działki nie kwestionowali ograniczenia prawa własności nieruchomości, obecnie Energa Operator ma status posiadacza służebności przesyłu przez zasiedzenie, które następuje z mocy samego prawa" - dodaje spółka.
Z tym nie zgadza się właścicielka działki. – Nie pokazano mi żadnych dokumentów świadczących o tym, że moja matka zgodziła się, aby na jej działce powstało centrum zasilające całą okolicę. Dalej nie rozumiem, dlaczego na koszt Energi nie można tych słupów przenieść, a na mój koszt już można – mówi pani Czesława. – Niech Energa kupi ode mnie ten teren, skoro i tak tylko oni go użytkują - dodaje.