href="http://direct.money.pl/idm/"> Poniedziałkowa sesja była poprawna politycznie. Wynik zadowoli zapewne tych, którzy obawiali się jakiejś przykrej niespodzianki, a także tych, którzy liczyli na wzrosty.
Można powiedzieć, że nic nadzwyczajnego się dziś nie stało. WIG20 wzrósł o 0,8 proc. przy standardowych obrotach 0,89 mld złotych. Natomiast WIG zyskał 0,59 proc. przy obrotach rzędu 1,1 mld złotych.
Dobre dane przyszły z Polskiej gospodarki, prognoza Ministerstwa Pracy mówi o 11,1 proc. bezrobociu wobec przewidywanych 11,5 procentach. To umocniło dziś nieznacznie złotego.
Co znamienne na rynku (nie tylko w Polsce) inwestorzy coraz bardziej uodparniają się na złe dane z USA. Dziś kolejny tego przykład - S&P zyskiwał 0,44 proc. podczas gdy Martin Feldstein - szef nieformalnej grupy doradczej, która obwieszcza początek i koniec recesji (czyżby odpowiednik naszych _ komisji? _), powiedział, że w jego przekonaniu gospodarka USA zmierza w tym rok ku recesji.
Wracając do naszego podwórka - do 3150 pkt. jesteśmy bezpieczni. Ten poziom oporu jest jeszcze ważniejszy niż poprzedni (3000 pkt.), bo jego siła wynika jeszcze ze stycznia i marca ubiegłego roku. Czy go przebijemy w tym tygodniu? Uważam, że jeśli tak - to niepewnie i nieznacznie.
Nie wiadomo bowiem, na dziś dzień co powie Trichet po posiedzeniu EBC w czwartek. Do tego w piątek rozpoczyna się szczyt G7, z którego również mogą płynąć ciekawe wnioski dotyczące globalnej sytuacji na rynkach finansowych.
Na nasz rynek pozytywnie oddziałuje rosnąca liczba debiutów. Chociaż spółki nadal liczą się z niechęcią inwestorów i z tym, że pozyskają tylu pieniędzy ile by chciały - tak jest np.w K2 Internet.