Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Łukasz Pałka
|

500 złotych na dziecko. Czy zamiast gotówki Polacy będą dostawać bony?

0
Podziel się:

Sztandarowy projekt PiS budzi szereg wątpliwości. Mimo tego ma wejść w życie wiosną 2016 roku.

500 złotych na dziecko. Czy zamiast gotówki Polacy będą dostawać bony?
(PAP/Radek Pietruszka)

Najprawdopodobniej na początku drugiego kwartału przyszłego roku wejdzie w życie sztandarowy projekt PiS, dotyczący wypłat 500 złotych miesięcznie na każde drugie i kolejne dziecko w rodzinie. Dokoła sztandarowego projektu wsparcia dla rodzin narasta niepewność. Pojawiają się informacje, jakoby Prawo i Sprawiedliwość chciało się wycofać z projektu. Jak jest naprawdę?

- Myślę, że realny jest pierwszy kwietnia. Jestem przekonana, że uporamy się z materią legislacyjną, a projekt będzie kompletny - powiedziała money.pl nowa minister rodziny i pracy Elżbieta Rafalska, odpowiadając na pytanie o to, kiedy polskie rodziny dostaną pierwsze przelewy ze wsparciem na dzieci.

Kto naprawdę będzie mógł skorzystać ze wsparcia?

Wokół projektu PiS pojawia się jednak sporo wątpliwości dotyczących tego, kto faktycznie skorzysta z pomocy i w jakim stopniu. Coraz więcej dyskutuje się o tym, czy z rządowego wsparcia będą mogły skorzystać rodziny zamożne. Po drugie - można założyć, że poważną dyskusję wywoła również same definicja zamożności, czyli inaczej mówiąc, określenie progu dochodów, po przekroczeniu którego pomoc nie będzie możliwa.

Na razie rządowy projekt zakłada, że 500 złotych na drugie i każde kolejne dziecko dostanie każda rodzina bez względu na dochód. Taki próg miałby dotyczyć tylko pierwszego dziecka i w tym przypadku na wsparcie mogłyby liczyć rodziny, w których dochód nie przekracza 800 złotych na osobę (lub 1,2 tysiąca złotych, gdy dziecko jest niepełnosprawne).

Premier Beata Szydło podczas konferencji po posiedzeniu rządu stwierdziła, że spotykała się z uwagami, iż warto rozważyć wprowadzenie progu dochodowego, dodając, że sama jest ciekawa dyskusji na ten temat. Wywołało to zamieszanie i ostrą dyskusję, pojawiły się też przypuszczenia, że PiS rakiem wycofa się ze wcześniejszych obietnic.

W końcu wszelkie spekulacje ucięła rzeczniczka rządu Elżbieta Witek, która wyraźnie zaprzeczyła sugestiom, że rząd chce się wycofać ze swoich obietnic i nie wprowadzi projektu w życie.

Bony zamiast gotówki?

Inna sprawa, że wewnątrz partii rządzącej pojawiają się różne pomysły dotyczące tego, jak w praktyce miałoby wyglądać wsparcie dla rodzin. Prof. Jerzy Żyżyński, poseł PiS i wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Finansów Publicznych głośno wyraża swoje wątpliwości dotyczące tego, czy 500 złotych faktycznie trafi do dzieci.

- Chciałbym, by nie było sytuacji, w której dzieci z biedniejszych rodzin będą pokrzywdzone, bo środki zostaną przeznaczane na inne potrzeby. Skoro zakładamy, że pieniądze pójdą na wsparcie dzieci, to oczekiwałbym, że rodzice kupią im za te środki ubrania, obuwie, czy zapłacą za lekcje języków obcych. A pewności, że tak będzie, w tym momencie nie mamy - podkreśla prof. Jerzy Żyżyński w rozmowie z money.pl.

Dlatego jego zdaniem warto byłoby rozważyć wsparcie dla rodzin, ale nie w postaci żywej gotówki, a np. bonów na konkretne produkty lub usługi. Trudno jednak założyć, by jego pomysł znalazł szereg zwolenników w partii rządzącej. Poseł przyznaje, że na razie chce, by temat został przedyskutowany podczas posiedzenia sejmowej Komisji.

"Kto tego nie rozumie, to myśli krótkowzrocznie"

Według szacunków PiS rządowym wsparciem zostanie objętych około 3,7 miliona dzieci. Będzie to oznaczało wydatki z budżetu państwa na poziomie ponad 21 miliardów złotych rocznie.

Pojawia się pytanie, w jaki sposób sfinansować tak duży wydatek. PiS zapowiada, że dodatkowe wpływy do kasy państwa pojawią się po wprowadzeniu dwóch innych sztandarowych projektów. A mianowicie - podatku bankowego (około 5 miliardów złotych rocznie) oraz podatku płaconego przed sklepy wielkopowierzchniowe (około 3 miliardy złotych rocznie). Przedstawiciele PiS przekonują również, że możliwe jest uszczelnienie systemu podatkowego, co mogłoby znacząco zwiększyć wpływy z podatku VAT.

- Trzeba znaleźć sposób na skuteczne uszczelnienie systemu podatkowego. Wówczas pieniądze się znajdą - przed wyborami przekonywał w money.pl prof. Konrad Raczkowski, doradca ekonomiczny PiS, a obecnie nowy wiceminister finansów.

Krytykował jednocześnie tych, który projekt 500 złotych na dziecko określają mianem "rozdawnictwa".

- Stoimy w obliczu załamania systemu rent i emerytur już za 5-6 lat i katastrofy demograficznej, o czym zresztą informował NIK w 2014 roku. Jeżeli nic się nie zmieni, to w 2050 roku liczba ludności w Polsce zmniejszy się o 4,5 miliona, liczba osób na rynku pracy zmniejszy się o 2,8 miliona, a samych emerytów w grupie wiekowej powyżej 75 lat przybędzie dodatkowo 6,3 miliona. Dlatego już dziś trzeba podjąć wysiłki systemowe, które zabezpieczą dzisiejsze pokolenie dwudziesto- i trzydziestolatków w podstawowe emerytury, a proponowana kwota wsparcia rodzin jest jednym z elementów tego systemu. Kto tego nie rozumie, to myśli krótkowzrocznie i skazuje dużą część przyszłych emerytów na wegetację i życie w ubóstwie - powiedział prof. Konrad Raczkowski.

wiadomości
gospodarka
najważniejsze
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)