Wchodzisz do sklepu, wkładasz produkty do koszyka i wychodzisz bez podchodzenia do kasy. Bajka? Nie, to nowoczesne technologie.
To ma być przyszłość handlu. Amazon skończył testy w zamkniętym gronie pracowników i wpuści do swojego marketu, nazwanego Amazon Go, wszystkich chętnych. Wystarczy wejść, włożyć do koszyka produkty, a odpowiednia opłata zostanie naliczona po wyjściu automatycznie.
Sklep o powierzchni niecałych 200 metrów kwadratowych znajduje się na parterze nowego kompleksu biurowego Amazon w Seattle. Działa od poniedziałku do piątku w godzinach od 7 rano do 21.
By do niego wejść, klienci muszą mieć zainstalowaną specjalną aplikację na telefonie i założone konto w serwisie. Do niego niezbędne jest podpięcie karty płatniczej. Za pomocą skanera QR klienci otwierają bramki wejściowe. Od tego momentu są bacznie obserwowani przez maszyny. Kamery i sztuczna inteligencja na bieżąco analizują, co klient bierze z półki i wkłada do koszyka. I aktualizują rachunek. Gdy się rozmyślimy i jednak odłożymy na półkę jakiś produkt, to zostanie automatycznie wykasowany z listy kupionych.
Pierwsi klienci odwiedzający sklep już zauważyli, że nad głowami mają setki małych kamer. Amazon nigdy nie ujawnił, jak dokładnie działa system, ale można być pewnym - kamery i oprogramowanie są w stanie rozpoznawać każdy produkt w sklepie. Nie ma więc konieczności dodawania do opakowań żadnych chipów lub nadajników.
Kradzież jest niemożliwa?
Nick Wingfield, dziennikarz "The New York Times", próbował już nawet - dla dobra dziennikarstwa - sprawdzić, czy ze sklepu można coś wynieść tak, by kamery tego nie widziały. Ukradkiem owinął jeden z produktów w torbę i wyniósł. I tak z karty zostały pobrane pieniądze.
Opłata jest pobierana w momencie wychodzenia ze sklepu. Jeżeli na liście przez przypadek znajdzie się rzecz, której nie wzięliśmy (bo ostatecznie ją odłożyliśmy), wystarczy kilka kliknięć, by ubiegać się o zwrot środków. W ten sam sposób można zgłosić zastrzeżenia co do jakości towaru i odzyskać pieniądze.
Testy nowego sklepu trwały długo. Przedstawiciele firmy tłumaczą, że system na początku miał pewne problemy z odróżnianiem podobnie zbudowanych i ubranych osób. Do tego kłopotem były dzieci, które przestawiały produkty z półek.
W tej chwili główny asortyment stanowią świeże dania, przygotowane na miejscu. W porze lunchu w kuchni pracuje nawet 10 kucharzy, którzy odpowiadają za sałatki i kanapki. W tym samym czasie na bieżąco kilku pracowników uzupełnia półki. Do tego jedna osoba zwykle znajduje się w części z piwem i małym winem - ręcznie i losowo sprawdza dowody osobiste.
Oprócz tego istnieją typowe artykuły spożywcze - mleko, jajka, chleb, masło orzechowe, słone przekąski i produkty dla wegetarian. Jednocześnie klienci mogą kupić zestawy do zrobienia obiadu w domu. To specjalnie przygotowane propozycje - Amazon przekonuje, że można je ugotować już w 30 minut. Chyba nikt nie powinien mieć wątpliwości, że to oferta skierowana głównie do millenialsów, ludzi młodych.
Na razie skorzystać z takiego sklepu można jedynie w Seattle. Amazon nie ujawnia, ile takich sklepów będzie chciał otworzyć.
Jednak w Polsce też trwają próby wykorzystania nowych technologii w sklepach spożywczych. Od dłuższego czasu niektóre sklepy spod marki Piotr i Paweł oferują możliwość samodzielnego skanowania produktów. I nie chodzi o samoobsługowe kasy, a noszony przy sobie skaner produktów. Po podejściu do kasy opłaca się zakupy bez potrzebny wyłożenia wszystkiego z koszyka jeszcze. Kasjer jednak jest. Ma za zadanie sprawdzić m.in., czy produkty z koszyka były w ogóle skanowane. Losowo analizuje kilka pozycji i umożliwia płatność.
W Polsce też trwają testy
Ale to nie wszystko. Bo podobną wersję Amazon Go w Polsce już mieliśmy. Nie była oczywiście stworzona przez firmę Jeffa Bezosa, prezesa i twórcy Amazona, tylko przez firmę Spark Software z Warszawy.
Stworzyła ona prawie dwa lata temu aplikację SeaYou. Dzięki niej w sklepie wystarczyło zeskanować telefonem produkty, które chcieliśmy kupić, i włożyć do torby. Kasy mogliśmy ominąć, trzeba było natomiast skierować się do dedykowanego wyjścia. Tam zeskanować kod QR i bez problemu pójść do domu. Pieniądze były automatycznie pobierane z naszej karty płatniczej. Wszystko trwało dosłownie chwilę. Ten sposób płatności wdrożył jeden z warszawskich sklepów.
Jak wynika z informacji money.pl, Spark Software dziś nie rozwija już tej aplikacji, bo zmienił model biznesowy. Jednym z powodów był fakt, że większość sklepów wolała rozwijać własne aplikacje, a nie korzystać z ogólnodostępnej i jednakowego programu dla wszystkich.
Teraz firma skupia się na rozwoju systemów sztucznej inteligencji dla branży handlowej. Ma już odpowiednie doświadczenie, mogłaby postawić podobny system dla każdego z dużych sklepów. I jak przekonują twórcy firmy - takie zainteresowanie ze strony sieci handlowych od dłuższego czasu już jest. Jak wynika ze strony internetowej firmy, jej biznes zmierza właśnie w kierunku dostarczania usług dla innych podmiotów.
Zmienił się model, ale nie teza, że tak właśnie będą wyglądać nowoczesne sklepy. - Nie mam najmniejszych wątpliwości, że gdyby sklep na miarę Amazon Go pojawił się w Polsce, natychmiast stałby się hitem. Użytkowników nie trzeba długo przekonywać do rozwiązań, które są wyraźnie wygodniejsze od standardowych - mówi w rozmowie z money.pl Witold Ferenc, twórca programu i założyciel Spark Software.
I dodaje, że z perspektywy sieci handlowych to rozwiązanie bezpieczne. Wejście do takiego sklepu wiązałoby się z posiadaniem aplikacji i potwierdzonego konta. A to oznacza, że jedna kradzież zablokowałaby możliwość wchodzenia do sklepu. Na dodatek system wyłapałby, czy klient włożył butelkę drogiego alkoholu do koszyka czy raczej pod kurtkę. Takiego delikwenta śledziłby przez cały sklep i wysłał powiadomienie do ochrony. Próba kradzieży skończyłaby się szybko.
Ferenc przypomina też, że jeszcze kilka lat temu Polacy nie mieli w zwyczaju podawać np. numeru karty kredytowej w aplikacji na telefon. Przyzwyczajenia kompletnie zmienił Uber, którego aplikacja właśnie tego wymaga.