Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Jacek Frączyk
|

Spór między Vistulą a firmą Ani Kruk. Szykuje się kolejna batalia sądowa?

11
Podziel się:

Okazuje się, że publiczne przeprosiny Vistuli za nieuczciwą konkurencję same były... nieuczciwe. Firma Ania Kruk zaprzecza, jakoby ogłoszenia w "Gazecie Wyborczej" i "Pulsie Biznesu" były jej autorstwa. To ciąg dalszy wojny producentów biżuterii.

Producenci biżuterii w salach sądowych toczą niekończącą się wojnę
Producenci biżuterii w salach sądowych toczą niekończącą się wojnę (epSos.de/Flickr.com/CC BY 2.0)

Okazuje się, że publiczne przeprosiny Vistuli za nieuczciwą konkurencję same były... nieuczciwe - tak twierdzi firma Ania Kruk. To ciąg dalszy wojny producentów biżuterii.

Ania Kruk to firma jubilerska, założona w 2012 roku przez Annę i Wojciecha - dzieci Wojciecha Kruka, byłego właściciela spółki W. Kruk, która obecnie należy do grupy Vistula. W kontekście inwestycji Vistuli mówiło się nawet o pierwszym w Polsce wrogim przejęciu.

- Cieszę się, że temat jest już zamknięty. Sprawa jest sprzed pięciu lat. Długo się ciągnęła, ale w końcu mamy finał - tak oficjalne przeprosiny ze strony spółki Ania Kruk komentował w rozmowie z money.pl Grzegorz Pilch, prezes Vistuli.

Okazuje się jednak, że wcale zamknięty nie jest. We wtorek dostaliśmy od firmy Ania Kruk oświadczenie.

"Ogłoszenia w Pulsie Biznesu i Gazecie Wyborczej z dnia 19.02.2018 nie zostały opublikowane przez spółkę ANIA KRUK i stanowią naruszenie jej dóbr osobistych. W związku z tym spółka podejmie dalsze kroki prawne" - podano. Oznacza to, że prawdopodobnie otwiera się nowe pole do batalii sądowych przeciw Vistuli.

Zobacz także: Zobacz też: Biżuteria przestaje być postrzegana wyłącznie jako ozdoba

Przypomnijmy, że w poniedziałek na pierwszej stronie "Pulsu Biznesu" i "Gazety Wyborczej" pojawiło się ogłoszenie, w którym Ania Kruk Sp. z o.o. z siedzibą w Poznaniu miała oświadczyć, że dopuściła się wobec spółki Vistula Group czynu nieuczciwej konkurencji, nakłaniając pracownika konkurencji, bez zgody zarządu, do produkcji biżuterii do swoich salonów.

Rzekome oświadczenie spółki Ania Kruk z poniedziałkowego wydania "PB". Fot. WP

Oprócz przyznania się do winy w prasie, spółka Ania Kruk miała zapłacić 20 tys. zł na konto wybranej fundacji - twierdził prezes Vistuli.

Kara pieniężna i konieczność publicznych przeprosin wynikała wyroku Sądu Apelacyjnego w Poznaniu (Wydział I Cywilny) z dnia 4 października 2017 roku.

Poszło o 80 zł

Jak przekazała money.pl Anna Kruk, właścicielka firmy sprawa rozbija się o... 80 zł.

- Określenie "materiały do produkcji biżuterii do salonów Ania Kruk” dotyczy elementów, które zostały znalezione na stole jednego z pracowników, które miały wartość 80 zł. Nie zostały przeze mnie zaprojektowane. Zobaczyłam je pierwszy raz w czasie postępowania sądowego i w mojej ocenie, nie nadawały się do produkcji biżuterii. Oczywiście szanuję wyrok sądu drugiej instancji - komentuje Ania Kruk.

Jak dodaje, w sądach było w sumie dwadzieścia spraw, z czego wygrała prawie wszystkie.

- Ostatnie 5 lat, to było 20 różnych spraw w sądzie, wszystkie wygrane przez naszą rodzinę. Ostatnia z nich, również wygrana w pierwszej instancji, trafiła do sądu drugiej instancji, gdzie na kilkanaście zarzutów, jeden tylko został uznany. Nie zgadzamy się z tym zarzutem, ale szanujemy wyrok sądu. W jego efekcie i dokładnie według wymagań sądu pod koniec grudnia opublikowaliśmy ogłoszenia z przeprosinami. Dzisiaj pojawiły się ogłoszenia w prasie, które nie zostały opublikowane przez spółkę Ania Kruk, a przez nieznane mi źródło - przekazała nam biznesmenka.

Zupełnie inaczej sprawę widzi Vistula. Firma twierdzi, że publikując ogłoszenie jedynie wykonywała wyroku.

"Vistula Group S.A. została upoważniona w wyroku wydanym przez Sąd Apelacyjny w Poznaniu Wydział I Cywilny w dniu 4 października 2017 roku na wypadek niewykonania przez spółkę Ania Kruk S.A. nałożonego przez Sąd obowiązku publikacji przeprosin na łamach „Pulsu Biznesu” i „Gazety Wyborczej” zgodnie z wyrokiem Sądu Apelacyjnego w Poznaniu" - wyjaśnia spółka w swoim oświadczeniu.

Spółka przypomina, że wprawdzie firma Ania Kruk opublikowała przeprosiny w grudniu, ale nie spełniały one wymagać postawionych przez sąd.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(11)
asa
6 lat temu
Jeżeli sąd nakazał komuś publiczne przeprosić obrażonego, to zgodnie z orzecznictwem sądów, obrażony może sam zamieścić takie przeprosiny i domagać się zwrotu kasy od tego co miał przeprosić za koszty ogłoszenia, jeżeli obrażający sam tego nie zrobił. W przeprosinach publicznych nie chodzi o to aby ktoś się lepiej poczuł moralnie bo ktoś go przeprosił, ale żeby wszyscy wiedzieli, że to co ktoś o kimś twierdził nie jest prawdą albo że ktoś robił coś złego.
cxder56
6 lat temu
Sądy się cieszą z takich spraw ,mają zajęcie, ale nigdy nie karzą tego co fałszywie oskarżał ! Tego co fałszywie pomawiał .Tego co fałszywie....zeznawał . Takie obyczaje czarnej mafii
dzidzia
6 lat temu
Mazgaj to krętacz i prawdopodobnie to jego sprawka.Wykończył Almę a teraz Vistulę.On na tym zarobi a akcjonariusze i kontrahenci f-my stracą.
ja
6 lat temu
Jubilerzy to złodzieje, sprzedają za 3000 zł coś, co jest warte 300 zł, a przy ewentualnym skupie dostaje się za to 150 zł, jak za złom. Niech się żrą ze sobą i zbankrutują. A może chodzi im obu o darmową reklamę - "name recognition"? Za dawnych czasów mówiło się: Kura kurie łba nie urwie.
Antek
6 lat temu
Ktoś z Was inwestuje w Hot forex? Jak wrażenia? Podobno dobry broker.