Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Janoś
Krzysztof Janoś
|

Na ten przetarg wojsko czeka z niecierpliwością. Jest w końcu decyzja

130
Podziel się:

Nareszcie wiadomo co z przetargiem na zakup śmigłowców dla polskiej armii. Po fiasku z Caracalami nasi wojskowi ciągle czekają na maszyny, które obiecuje im minister. Antoni Macierewicz przyzwyczaił ich jednak do nierealizowanych zapowiedzi. Pierwsze maszyny miały trafić do wojskowych już w 2016 r. Nowe zapowiedzi szefa resortu w ocenie ekspertów budzą duże wątpliwości.

Na ten przetarg wojsko czeka z niecierpliwością. Jest w końcu decyzja
(East News/Szymczak Krzysztof / POLSKA PRESS)

Przed godziną 16 resort zamieścił komunikat na swojej stronie internetowej i podał informację także na Twitterze.

Czytamy m.in., że ogłoszono rozpoczęcie negocjacji z trzema wykonawcami, którzy już wcześniej złożyli oferty wstępne na dostawy ośmiu śmigłowców, zdolnych do prowadzenia przez wojska specjalne misji poszukiwawczo-ratowniczych w warunkach bojowych oraz ośmiu maszyn, przeznaczonych do zwalczania okrętów podwodnych z jednoczesną zdolnością do prowadzenia misji ratowniczych na morzu - czytamy w komunikacie.

W poniedziałek MON przekazał oferentom zaproszenia do składania ofert. "W pierwszym etapie podjęte zostaną negocjacje nad pozyskaniem śmigłowców dla wojsk specjalnych, co jest najbardziej pilne" - informuje resort.

Według niedzielnych zapowiedzi ministra, MON zamierza kupić w sumie 16 maszyn. Osiem śmigłowców trafić ma do Marynarki Wojennej, tyle samo do swojej dyspozycji mają otrzymać siły specjalne. Taka konstrukcja przetargu, w ocenie wiceszefa resortu Bartosza Kownackiego, ma stanowić istotną przewagę w porównaniu z poprzednim.

Przetarg? Jaki przetarg?

Od rana biuro prasowe MON - po niedzielnej zapowiedzi ministra Antoniego Macierewicza - nie było w stanie określić choćby przybliżonego terminu przetargu. Żeby tego momentu nie przegapić, dzwoniliśmy tam średnio co godzinę.

- To dzieje się na poziomie kierownictwa resortu. My naprawdę nic nie wiemy. Kompletna biała karta, nie znamy formy ogłoszenia tego przetargu, ani godziny, kiedy to się stanie - usłyszałem w słuchawce ostatnim razem. Czyżby rzeczywiście słowa ministra Macierewicza wypowiedziane w niedzielę 19 lutego były aż takim zaskoczeniem dla pracowników resortu? Na szczęście minister dotrzymał słowa. Przetarg jest.

Przetargi po nowemu

Co poprzednio było nie tak? Zdaniem MON, wtedy błędne miało być zamawianie za jednym razem tańszych śmigłowców wielozadaniowych wraz ze specjalistycznymi. MON pod kierownictwem Antoniego Macierewicza ma już nie popełnić błędu poprzedniego rządu i podzielić przetargi na oddzielne dla maszyn transportowych czy uderzeniowych.

Pytanie tylko, czy rzeczywiście strategia poprzedników była zła. W ocenie naszych ekspertów niekoniecznie. - Przy większej liczbie na pewno można liczyć na lepsze ceny i oczywiście dużo większe korzyści dla naszej gospodarki - mówi WP money Tomasz Hypki, ekspert lotniczy i wojskowy "Skrzydlatej Polski".

Zobacz także: Ćwiczenia z wykorzystaniem śmigłowców Black Hawk

Zakup dużej liczby maszyn tej samej firmy, które mogą zaspokoić potrzeby różnych rodzajów wojska, oznacza wiele korzyści. Co oczywiste - taki zakup hurtowy jest co do zasady tańszy. Ponadto, co jest bardzo ważne w przypadku sprzętu wojskowego, rozbijanie tego przetargu na małe zamówienia różnych maszyn, bardzo podraża koszty związane z ich późniejszą eksploatacją.

Oznacza to po prostu konieczności zamawianie wielu różnych części i podzespołów, ale też i różne szkolenia, sposoby obsług. To też rzeczy tak prozaiczne, jak zakup jednego symulatora, a nie dwóch czy trzech, a te urządzenia potrafią kosztować tyle, co sam śmigłowiec. Jest coś jeszcze.

- Przy dużym zamówieniu można jeszcze negocjować korzystniejszy offset. Tymczasem nie wykluczam w tym przypadku, że MON może nawet zdecydować się na wybór innego producenta dla marynarki i sił specjalnych. Zamówienie oósmiu śmigłowców nie da nam prawa do żadnych „bonusów” - mówi WP money Bartosz Głowacki, ekspert ds. lotnictwa wojskowego.

Jak to z Caracalami było

W jego ocenie taki wybór różnych dostawców śmigłowców byłby bardzo niekorzystny. Oznacza oddzielne systemy logistyczne samego zamówienia, dostawy dokumentacji i części zamiennych. - To zdecydowanie podraża sprawę - dodaje Głowacki. Tymczasem, jak przekonuje Głowacki, same śmigłowce są bardzo drogie. Z odpowiednim wyposażeniem dla sił specjalnych i marynarki wojennej jeden kosztuje nawet ponad 100 mln dol.( 406 mln zł).

Zamówienie mniejszej partii maszyn, które nie pozwala mieć dużych oczekiwań związanych z offsetem, szczególnie może dziwić wobec niedawnego fiaska poprzedniego przetargu. Jak pisaliśmy w WP money, na mocy wstępnego porozumienia Polska miała kupić 50 śmigłowców, płacąc za to 13,5 mld zł.

Według założeń mniej więcej tyle samo warta powinna być umowa offsetowa. Francuski Airbus Helicopters już cieszył się z wygranej swoich Caracali, kiedy rozmowy zostały zerwane. Co ważne tę ofertę wybrał rząd PO-PSL, a tę decyzję - jeszcze przed wyborami - oprotestowały biorące udział w przetargu zakłady w Mielcu (amerykańskie Black Hawk) i Świdniku (włosko-brytyjskie AW-149).

Francuski Caracal fot. Łukasz Szeląg/ REPORTER

Już w kampanii PiS zapowiadał, że sprawę prześwietli. Ostatecznie więc, mimo zwycięstwa w przetargu, Airbus przegrał za sprawą decyzji MR, które nie chciało podpisać umowy offsetowej. Resort w komunikacie winą obarczył Francuzów, którzy "nie przedstawili oferty offsetowej, zabezpieczającej w należyty sposób interes ekonomiczny i bezpieczeństwo państwa polskiego".

- Obserwując ten przetarg, warto pamiętać o tym, co jest głównym celem lobbystów, którzy utrącili wybór Caracali. Zależy im na tym, by zamówienie zostało skierowane do Świdnika i Mielca - mówi Tomasz Hypki, który zwraca szczególną uwagę na pewne przekłamanie funkcjonujące w przestrzeni publicznej.

- Wielu komentatorów i MON sugeruje, że to są polskie zakłady i dobrze by było, żeby to zamówienie tam trafiło. Należy jednak pamiętać, że już dawno zostały one sprzedane zagranicznym inwestorom. Zatem jedyne, co zyskujemy na zamówieniach tam realizowanych, to niezbyt wysokie wynagrodzenia polskich pracowników - mówi ekspert.

Jego zdaniem wybór Caracali, który wiązał się z możliwością zainwestowania w polskie zakłady w Łodzi, byłby jakościowo zupełnie inny. - Oczywiście, o ile strona polska wynegocjowałaby odpowiednie warunki współpracy z Airbusem i przedsiębiorstwo wraz z pozyskanymi technologiami mogłyby pozostać w polskich rękach - zastrzega Hypki.

Polskie problemy z offsetem

Na odwieczne problemy z właściwym wykorzystaniem offsetu zwracał również uwagę w rozmowie z WP money Jerzy Aleksandrowicz, który uczestniczył w wielu negocjacjach tego typu i pracował dla Departamentu Prawnego Inspektoratu Uzbrojenia MON.

- Wciąż borykamy się z problemem zatrzymywania się w połowie drogi, np. poprzez zmniejszanie skali zamówienia. A prawda jest taka, że jeżeli chcemy osiągnąć naprawdę dobry rezultat gospodarczy i skorzystać na offsecie, to trzeba po prostu ponieść większe nakłady finansowe - mówił ekspert, komentując głośne fiasko z Caracalami.

Za dobre wykorzystanie offsetu Aleksandrowicz chwali Turcję. W jego ocenie jeszcze w latach 80. byliśmy na zbliżonym poziomie technologicznym w przemyśle zbrojeniowym. Wtedy jednak Turcy zaczęli wymagać od oferentów rozwijania swojego przemysłu, tak by sami mogli produkować zaawansowane uzbrojenie.

Kupowali dużo, płacąc często więcej niż inni, ale wiele też i na tym zyskiwali. Nie dzieląc przetargów, kupili od razu 120 myśliwców F-16 i teraz są drugim krajem na świecie, który zajmuje się produkcją i serwisowaniem tych samolotów.

AW-149 fot PZL świdnik

Nie mogliśmy zrobić podobnie? Okazuje się, że nawet były takie plany co do śmigłowców. - Najlepiej byłoby zacząć o tym myśleć kilkanaście lat temu i wybrać jednego producenta. Był nawet ogłoszony Narodowy Program Śmigłowcowy, który przewidywał wybór jednej marki do wszystkich zastosowań, również w lotnictwie ratunkowym. Skończyło się jednak na niczym - mówi Bartosz Głowacki.

Dla Hypkiego nie ma też żadnych wątpliwości, że przy zakupach uzbrojenia kluczowe są kwestie związane z gospodarką i transferem technologii. Każdy wydatek zbrojeniowy poza własny przemysł jest zwykle marnowaniem pieniędzy. W zbrojeniach wybór takiego czy innego sprzętu, jeżeli nie jest on naszą własnością intelektualną i nie mamy możliwości jego modernizacji oraz nie znamy jego kodów źródłowych, zawsze jest wątpliwy.

- Tak jest na przykład z samolotami F-16. Nie mamy prawie żadnych możliwości remontowania i modernizacji ich we własnym zakresie. A na dodatek trzymamy je w dwóch bazach, więc łatwo je zniszczyć lub zablokować w ciągu kilku pierwszych minut ewentualnego konfliktu - mówi.

Kiedy śmigłowce trafią do wojska

Abstrahując już od możliwości wynegocjowania korzystnych umów gospodarczych przy zamawianiu mniejszych partii śmigłowców, eksperci nie mają też wątpliwości, że optymistyczne zapewnienia MON, co do terminów dostaw, można spokojnie między bajki włożyć.

Jak pisaliśmy w WP money, jesienią ubiegłego roku Antoni Macierewicz zapowiedział, że pierwsze dwie maszyny zostaną dostarczone do końca 2016 r. 18 stycznia mówił, że stanie się to na przełomie stycznia i lutego, a przed tygodniem deklarował, że Polska dostanie je do końca marca.

- Na pierwsze dostawy będziemy musieli poczekać co najmniej dwa lata od podpisania umowy. Pytanie jeszcze, ile potrwają negocjacje. Poprzednie zajęły pięć lat - mówi Głowacki. Dla Tomasza Hypkiego błyskawiczne dostawy są też mało prawdopodobne.

- Pośpiech jest wskazany przy łapaniu pcheł. Jeżeli ma to być przetarg przeprowadzony zgodnie z zasadami i uwzględnieniem interesów polskiej gospodarki, procedury muszą zająć kilka lat. Możemy jednak nie poznać wymagań przetargowych i śledzenie jego przebiegu będzie trudne. Pod przykrywką tajności, robi się to u nas często - to już taki polski standard - konkluduje.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(130)
zigor
7 lat temu
50 - 8 to ilu brakuje? Kasy pewnie starczy na 1, dla mediów albo wypożyczą od NATO.
Max
7 lat temu
No panie Janoś, niezłyś pan wyskrobał kawał dezinforacji. Mocodawcy są zapewne dumni.
Ja
7 lat temu
Ja tam wole drony i dlugopisy bojowe.Dlaczego ich nie kupil?
Lit
7 lat temu
Macierewicz to rosyjski agent, swoją decyzja pogrzebał nadzieje wojska na nowoczesne śmigłowce. Co z tego ze ogłosił przetarg. Aż się wierzyć nie chce ze ludzie są tak głupi i dają się na to nabrać. Prżez następne 5 lat ńie będzie żadnego nowego śmigłowca, procedury przetargowe bedą przedłużane, zmieniane, odwoływane itd itd a oficer prowadzący Macierewicza będzie odbierał nagrody i awanse. Po 5 latach jak się rząd nie zmieni to unieważnia przetarg z jakiegoś błachego powodu i w kółko Macieju
poli
7 lat temu
zanim dostaną śmigłowce to antek ze świtą będzie kwadratowe słońce oglądał
...
Następna strona