Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Izabela Trzaska
|

Praca w administracji państwowej. Pensje po raz kolejny zamrożone

339
Podziel się:

Rząd przedstawił projekt budżetu na 2018 r. We wtorek zajmie się nim Sejm. - Utrzymywane od ośmiu lat zamrożenie funduszu płac w budżetówce powoduje coraz mniejsze zainteresowanie pracą w administracji i obawy o jakość świadczonych przez nią usług - uważa członek prezydium Komisji Krajowej NSZZ Solidarność Henryk Nakonieczny.

Urzędnicy nie będą zachwycenie nowy budżetem na 2018 r.
Urzędnicy nie będą zachwycenie nowy budżetem na 2018 r. (DAREK REDOS/REPORTER/EAST NEWS)

Nakonieczny proszony był o ocenę projektu przyszłorocznego budżetu, którego pierwsze czytanie ma się odbyć w Sejmie w najbliższy wtorek.

- Ogólnie zauważamy pozytywne zmiany, przede wszystkim, jeśli chodzi o sytuację gospodarczą Polski. Widać to również w ocenach agencji ratingowych potwierdzających, że osiągamy coraz lepsze wskaźniki gospodarcze. Dotyczy to także przewidywanych wskaźników makroekonomicznych, przede wszystkim wzrostu PKB, jak również przyrostu inwestycji - powiedział związkowiec.

Zastrzegł jednak, że w jego ocenie zakładany przez rząd przyrost inwestycji jest niewystarczający, bowiem możliwy do osiągnięcia jest wyższy poziom.

- Zgłaszamy również szereg uwag, które dotyczą naszej oceny, co do możliwości wzrostu wynagrodzeń, szczególnie jeśli chodzi o państwową sferę budżetową oraz oczekiwany i potrzebny wzrost minimalnego wynagrodzenia za pracę - powiedział Nakonieczny.

Zobacz także: Waloryzacja rent i emerytur w 2018 r. Będą podwyżki świadczeń

Wyjaśnił, że związek uważa - i z taką propozycją wystąpił - że minimalne wynagrodzenie w przyszłym roku powinno wzrosnąć o 8 pkt proc., co dałoby kwotę 2160 zł. - Ostatecznie rząd przyjął propozycję minimalnej płacy w wysokości 2100 zł. To jest pewna różnica. W naszej ocenie konieczne jest utrzymanie zaproponowanego przez nas tempa wzrostu minimalnego wynagrodzenia, aby ostatecznie osiągnęło ono 50 proc. wynagrodzenia w gospodarce narodowej - powiedział Nakonieczny.

Zwrócił uwagę, że w Polsce podstawą wzrostu gospodarczego jest konsumpcja wewnętrzna, w tym przede wszystkim konsumpcja prywatna. - Przyjęty wzrost środków do dyspozycji gospodarstw domowych jest zbyt niski, aby utrzymywać zakładane tempo wzrostu konsumpcji. Stąd nasza ocena takiego, a nie innego koniecznego wzrostu płacy minimalnej oraz potrzeba wzrostu wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej - wyjaśnił.

Nakonieczny przypomniał, że wynagrodzenia w państwowej sferze budżetowej pozostają zamrożone od ośmiu lat, poza nielicznymi wyjątkami kierowanymi na określone służby czy grupy pracowników.

- To powoduje ogromne dysproporcje (wynagrodzeń) i coraz mniejsze zainteresowanie pracą w administracji państwowej, czy też samorządowej. Mamy coraz większe obawy o jakość świadczonych usług, szczególnie jeśli chodzi o pomoc społeczną udzielaną przez ośrodki pomocy społecznej, czy wsparcie pracowników - zaznaczył.

Zdaniem Nakoniecznego, aby urealnić wynagrodzenia w państwowej sferze budżetowej za okres zamrożenia, płace powinny w przyszłym roku wzrosnąć o nie mniej niż 11,2 proc. - Tymczasem rząd postanowił po raz kolejny je zamrozić. Powoduje to napięcia, coraz mniejsze zainteresowanie pracą w administracji. Obserwujemy, że są ogłaszane nabory, na które nikt się nie zgłasza - wskazał związkowiec.

Zaznaczył jednocześnie, że administracja ma coraz wyższe oczekiwania co do kwalifikacji kandydatów i poszerza zakres ich obowiązków. - Tymczasem płace w administracji są coraz mniej atrakcyjne, w porównaniu z rynkiem pracy - ocenił.

Nakonieczny zwrócił przy tym uwagę, że ma to miejsce w momencie, kiedy sytuacja na rynku pracy jest szczególnie dobra, cieszymy się nienotowanym od lat niskim poziomem bezrobocia i zwiększającym się zatrudnieniem.

W przyjętym przez rząd projekcie budżetu na 2018 r. zaplanowano, że dochody państwa w przyszłym roku wyniosą 355,7 mld zł, a wydatki - 397,2 mld zł. Tym samym dopuszczono deficyt, który ma nie przekroczyć 41,5 mld zł. Natomiast deficyt sektora finansów publicznych (liczony według metodologii UE) określono na poziomie 2,7 proc. PKB.

Założono, że PKB wzrośnie w ujęciu realnym o 3,8 proc., średnioroczna inflacja wyniesie 2,3 proc., roczny fundusz wynagrodzeń w gospodarce narodowej oraz emerytur i rent zwiększy się przeciętnie w ujęciu nominalnym o 6,3 proc. Rząd spodziewa się przy tym wzrostu konsumpcji w ujęciu nominalnym o 5,9 proc. Założono, że realne tempo wzrostu inwestycji ogółem wyniesie 7,6 proc.

Marcin Musiał

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(339)
kass
6 lat temu
a jak ma się do tego doświadczenie ?
antykomuchowa
6 lat temu
Jak zamraża jak dopiero co podnosił i podnosi nadal ? Co za brednie . Poza tym jak komu nie odpowiada niech sobie założy firmę a nie idzie do nędznej budżetówki poniżać innych obywateli . Gdyby nikt tam nie szedł to by jej nie było i cały naród byłby bardzo bogaty bo jak wiadomo budżetówka zniszczyła biliony zł w ostatnich latach " swobody " a jest nikomu nie potrzebna. Prywatne szkoły,szpitale itp , prywatne firmy policji itp. Po co budżetówka ? Mafia,banda oszustów,leni ,nieudaczników i tyle .
Ryndak
6 lat temu
Ja po 35 latach pracy w budżetówce mam na rękę 2150 zł. Dodam, że ukończyłem 4 kierunki studiów. Pytam więc po co się uczyć? Po co mieć społeczeństwo wykształcone? jak można kierować "motłochem"
Adrian z Kato...
6 lat temu
Lepiej żyje się w tym kraju Misiewiczom, ludziom nie wykształconym i innym kombinatorom. Czas skończyć z tym udawanym wzrostem PKB. Na Zachodzie Europy za wykształcenie dostaje się odpowiednią pensję, a w Polsce jak w Mozambiku, odwrotnie
Agata
6 lat temu
Jak żyć pani premier. Niedługo ludzie wykształceni będą poniżej najniższej krajowej. Do czego to dochodzi. czy to nie absurd?
...
Następna strona