*Gdyby Ryszard Czarnecki był politykiem w USA, to on, a nie Richard Nixon miałby ksywkę _ Cwany Rysiu _. Choćby z tego powodu, że bohater afery Watergate nie znosił dziennikarzy i przez nich stracił prezydenturę. Natomiast Czarnecki ulubieńcem mediów jest... *
Czarnecki to barwna (być może najbarwniejsza?) postać na smutnej polskiej scenie politycznej. Posiada ogromny talent w zakresie autokreacji i nie marnuje go. Z wdziękiem zjednuje sobie sympatię innych, bo posiadł zdolność operowania słowami _ kluczami _, dzięki którym otwierają się dla niego drzwi różnych partii.
Najbardziej ujmuje jego lojalność. Nawet sam się jej dziwił, gdy malały wyborcze perspektywy AWS, z której listy był posłem. W _ Wieczorze Wrocławia _ można było przeczytać jego wzruszające wyznanie:
- _ Pytają mnie: Czy zostajesz na tym okręcie? A jeśli mówię, że tak, pytają krótko: po co? (...) Patrzą na mnie jak na dziwaka, a w ich spojrzeniu widzę zatroskanie, i współczucie. Przecież wiedzą, ze Czarnecki to pragmatyczny facet. (...) Niech inni mówią, co chcą i robią, co chcą. Ja pozostanę przy naszym starym okręcie. (...) Jestem, jaki jestem i nie zmieniam statków jak rękawiczki. (...) Może to i staroświecka postawa. Wiem, że dzisiaj moda taka, że wybiera się okręty, które mogą szybciej dopłynąć do mety Ale ja już się nie zmienię. Pozostaję na naszej łajbie na dobre i złe _.
Należy dodać, iż właśnie wtedy zaczęła się jego przygoda z komputerem. Rozumiejąc, iż polityk powinien jawić się takim, jakim chcieliby go widzieć wyborcy, założył stronę internetową, z programem umożliwiającym dokonywanie korekt w jego fotograficznym wizerunku.
Niestety, ani ten sygnał, iż gotów jest jednak do zmiany poglądów i twarzy, ani nawet konferencja prasowa zorganizowana na placu zabaw, przy piaskownicy, gdzie na pytania dziennikarzy odpowiadał bujając się na huśtawce, nie wzbudziły uznania. W 2001 roku nie został posłem. Rok później nie wybrano go także na prezydenta Wrocławia.
ZOBACZ TAKŻE:
Mylili się wówczas ci, którzy sądzili, że to koniec jego kariery politycznej. W 2004 roku wyruszył on ponownie w rejs na tratwie Samoobrony, by zacumować w europarlamencie. Równocześnie zaczął prowadzić blog, by opisywać swoje przeżycia. Czasem dramatyczne - na przykład jeden z pierwszych wpisów dotyczył biegunki spowodowanej spożyciem obiadu zAndrzejem Lepperem.
Blog przyniósł mu sławę pioniera w tej dziedzinie komunikacji ze społeczeństwem i mediami. Pozwolił także na wyrażanie uznania dla rosnącego w siłę PiS-u i jego lidera.
- _ >Jarosław Kaczyńskijest fighterem, a tacy raczej policzka nie nadstawiają _ - zauważył błyskotliwie po chwilowym rozpadzie koalicji PiS-Samoobrona-LPR w 2006 roku.
Dał tym także dowód, iż wyciągnął wnioski z doświadczeń rozbitka ze swojej poprzedniej łajby. Tym razem był przygotowany, więc w lipcu następnego roku, gdy sprzeciwił się konfliktowi z premierem, z godnością przyjął wyrzucenie za partyjną burtę. Mając koło ratunkowe w postaci diet w eurowalucie postanowił dryfować za łajbą Jarosława Kaczyńskiego, licząc, że przed kolejnymi eurowyborami zostanie wyłowiony i ponownie wysadzony w Brukseli.
Przeczucie go nie myliło, właśnie się suszy pod żaglami PiS-u. I czeka na przydział wachty. Ciekawe, czy ratujący go wiedzieli, czego się mogą spodziewać? Zwłaszcza kapitan, czyli pierwszy po Bogu. Jeśli zna książkę _ Widziane z Wrocławia _ (Wydawnictwo Dolnośląskie 2001), to biblijny niepokój powinna budzić fotografia przedstawiająca Rysia - jeszcze niemowlaka w koszyczku, podpisana: _ Ten kosz przypłynął Odrą, czy Tamizą? _ (Czarnecki urodził się w Londynie).
Oczywiście są i tacy, co chcą wbijać szpilki. (Ale to nie ludzie, to wilki). Na przykład Krzysztof Daukszewicz powiedział w _ Szkle kontaktowym _, że: _ Normalny człowiek składa się z 90 proc. wody, podczas gdy pan europoseł Czarnecki z 90 proc. wazeliny _.
Tymczasem temu politykowi należy się uznanie. W porównaniu z Ryszardem Czarneckim przysłowiowy piskorz przypomina drut kolczasty.