Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Arkadiusz Droździel
|

Gronicki: Jesteśmy w gorszej sytuacji niż Węgrzy

0
Podziel się:
Gronicki: Jesteśmy w gorszej sytuacji niż Węgrzy

Money.pl: Japońska gospodarka jest w największej recesji od kilkudziesięciu lat. Jen natomiast rekordowo mocny w stosunku do wszystkich walut, nawet do dolara, który w ostatnich miesiącach zyskał kilkadziesiąt procent. Czy to oznacza, że całej gospodarce światowej grozi głębszy kryzys niż japońskiej? *
*
Mirosław Gronicki, były minister finansów w rządzie Marka Belki:
Niekoniecznie, rynek finansowy może się obecnie zachowywać odmiennie od tego co się dzieje z gospodarką realną.

Problemy Japonii są zawinione przede wszystkim załamaniem się eksportu w rejonie Pacyfiku. Podobnie wygląda sytuacja gospodarek Chin, Tajwanu, Hongkongu czy Korei Południowej. Wszystkie te kraje ściśle ze sobą współpracują po to, by towary ostatecznie wysyłać w inne rejony świata. A w związku z tym, że recesja ma charakter globalny, a te gospodarki były najbardziej elastyczne, jeżeli chodzi o eksport, to im najbardziej się dostało.

*Z czego wynika tak znaczne umocnienie się jena? *
Jest to efektem tego, że kraje te posiadają największe rezerwy walutowe na świecie, a co za tym idzie są krajami najlepiej wypłacalnymi. Z racji tego, że Japonia ma najbardziej otwarty system finansowy - w odróżnieniu np. od Chin ma płynny kurs walutowy - jen japoński zyskuje najbardziej na wartości, ponieważ najłatwiej jest operować na tamtejszym rynku.

Gdyby upłynniono także juana chińskiego, to zaobserwowalibyśmy jego umocnienie na poziomie zbliżonym do japońskiej waluty.

*Czy w kontekście ostatnich bardzo złych danych dotyczących PKB, jakie napłynęły z gospodarki niemieckiej, francuskiej, czy też brytyjskiej można stwierdzić, że to już jest dno tego kryzysu? *Informacje dotyczące zahamowania spadku PMI (przyp. red.: indeks wyprzedzający, określający koniunkturę, czyli wskazujący możliwy rozwój sytuacji na rynkach) mogą sugerować, że sytuacja się ustabilizowała, a nawet można oczekiwać pewnego odbicia. Jednak, aby jednoznacznie stwierdzić, czy mamy do czynienia z poprawą można będzie dopiero stwierdzić po kilku odczytach tego wskaźnika. Może się bowiem okazać, że jest to tylko krótkotrwałe zatrzymanie, po którym nastąpi dalsze szukanie dna.

Moim zdaniem większe jest prawdopodobieństwo dalszego osłabienia niż poprawy nastrojów.

Raport Money.pl
Kryzys w Polsce potrwa jeszcze rok. Co najmniej * Polska gospodarka wyjdzie na prostą najwcześniej na początku 2010 roku - wynika z ankiety *Money.pl. zobacz raport Money.pl

*Czy słabe wyniki europejskich gospodarek grożą spadkiem PKB także w Polsce? *
Spadek PKB jest całkiem prawdopodobny. Kilkunastoprocentowy spadek wartości dodanej w przemyśle, który jest bardzo prawdopodobny w tym kwartale, przełoży się na ujemną kontrybucję (przyp. red. udział) w PKB rzędu 3 procent.

Równocześnie jeżeli dodamy do tego skurczenie się rynku transportowego oraz usług świadczonych firmom, to wystąpią duże przesłanki, by w tym kwartale po raz pierwszy od początku transformacji zanotować spadek PKB rok do roku.

*Co rząd może zrobić, aby zapobiec recesji, napływającej z zewnątrz? *
Można jedynie spowalniać pewne procesy, nie posiadamy natomiast możliwości im przeciwdziałania. Na to potrzebowalibyśmy dostępu do finansowania zewnętrznego, którego nie mamy.

*Z czego wynika jego brak? *
Z jednej strony globalne rynki finansowe przeżywają ogromne problemy i na świecie jest trudno znaleźć finansowanie. Dodatkowo Polska przez ostatnie trzy lata, jako kraj - nie mówię o rządze - bardzo dużo pożyczyła. I to z tych środków był poniekąd finansowany boom ostatnich trzech lat. Ponieważ będą one teraz niedostępne, a co więcej będziemy musieli przeznaczać na obsługę długu spore pieniądze, jest więc wielce prawdopodobne, że negatywny efekt finansowy przełoży się na sferę realną.

*W reakcji na bardzo słabe - aczkolwiek jednak oczekiwane - dane o produkcji przemysłowej na Węgrzech złoty stracił znacznie na wartości. Czy to efekt postrzegania przez inwestorów Polski jako rynku z tego samego regionu co Węgry, czy też może wynika to z tego, że inwestorzy coraz gorzej oceniają polską gospodarkę i niedługo będzie ona w takiej sytuacji jak węgierska? *
To nie jest kwestia regionu, to kwestia finansowania. Bo czym my się różnimy od Węgier? Jeżeli chodzi o potrzeby finansowe jesteśmy w trochę gorszej sytuacji niż Węgrzy. Według szacunków instytucji finansowych oni potrzebują na obsługę i rolowanie zadłużenia, czy też na nowe potrzeby pożyczkowe 48 mld dolarów w tym roku, a my 114 mld dolarów.

Ponadto brak jest jednoznacznego i wiarygodnego przekazu ze strony ośrodków decyzyjnych w kraju odnośnie tego co chcą zrobić, jak chcą zrobić, ile to będzie kosztować, tak, żeby to było zrozumiałe dla rynków.

*Większość analityków, jak również prezes NBP, twierdzą jednak, że osłabienie złotego nie ma podłoża w fundamentach naszej gospodarki. *
Mówienie, że mamy zdrowe fundamenty oznacza, iż źle diagnozujemy gospodarkę. Gdyby wszystko było u nas w porządku, jeżeli byśmy pokazali pozytywne aspekty naszej gospodarki, to na pewno postrzeganie nas było by inne. Dla rynku nie jest argumentem, gdy ktoś twierdzi, że będziemy mieli dodatni wzrost gospodarczy. Potrzeba więcej konkretów.

Rozmowa autoryzowana

kryzys
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)