Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Osiecki
|

Gwiazdowski: Nic nie odkładamy na emerytury

0
Podziel się:
Gwiazdowski: Nic nie odkładamy na emerytury

Money.pl: Minister pracy Anna Kalata upiera się, żeby emerytury drugiego z filaru wypłacał nam ZUS. Czy ZUS jest w ogóle przygotowany do takiej operacji?

Robert Gwiazdowski, przewodnicząc rady nadzorczej ZUS: Jeśli chodzi o wypłacanie emerytur, to od samego początku było wiadomo, że bez ZUS-u tego zrobić się nie da, choćby dlatego że ktoś musi obliczyć emeryturę minimalną, a potem wysłać listonosza. W tym sensie ZUS jest lepiej przygotowany do wykonywania tej technicznej funkcji, niż ktokolwiek inny.
Zupełnie odrębnym problemem jest zarządzanie środkami, które trafiły do Otwartych Funduszy Emerytalnych. Jeżeli miałyby one być zarządzane przez ZUS, tak jak w tej chwili fundusz rezerwy demograficznej, czyli pasywnie w oparciu o przyjętą z góry strategię, to nie widzę w tym najmniejszego problemu. Kłopot polega na tym, że prawdopodobnie chodzi o to, żeby tymi środkami, w celu ich pomnożenia, zarządzać aktywnie. Do takich działań ZUS, jako instytucja budżetowa, kompletnie nie jest przygotowany.

Money.pl: Jeśli nawet będzie to zarządzanie pasywne, to pieniądze nie będą przynosiły zysku. A przecież o to chodzi w OFE.

R.G.: Przecież nie ma tych pieniędzy! Dlatego od samego początku mówię o środkach, a nie pieniądzach. Proszę pamiętać, że 60 proc. środków, które wpłynęły z ZUS do OFE, z powrotem wróciło do ZUS. Stało się to dlatego, że fundusze wykupiły obligacje Skarbu Państwa, a ten zrobił z otrzymanych pieniędzy dotację na wypłatę bieżących emerytur. Tak niestety działa ten system, z czego ubezpieczeni nie zdają sobie sprawy.

Money.pl: Ale przecież nie ma lepszej inwestycji niż zakup obligacji skarbu państwa. Są wysoko oprocentowane i jest pewność ich wykupu przez państwo.

R.G.: Tak? Stwierdzenie, że obligacje państwowe są świetną lokatą, to dyrdymały! W przyszłości to podatnicy zapłacą za te obligacje, więc de facto to podatnicy będą płacili odsetki od pieniędzy, które już raz przekazali.

Money.pl: A wracając do pomysłów minister Kalaty, czy ona w ogóle konsultowała swoje projekty z władzami ZUS-u?

R.G.: Może z panią prezes się konsultowała, z radą nadzorczą chyba się nie konsultowała, a z prezesem rady na pewno nie.

ZOBACZ TAKŻE:
ZUS atakuje OFE, czyli rząd zabiera nam pieniądzeMoney.pl: Czy pomysły minister Kalaty nie są zaprzeczeniem idei reformy emerytalnej? Czy nie jest to próba rozwalenia tych zmian?

R.G.: Jest! Należy sobie jednak zadać pytanie, czy ta reforma w takiej formie, w jakiej została zrobiona, jest tak naprawdę jakąkolwiek reformą? Sytuacja, w której stworzyliśmy Otwarte Fundusze Emerytalne, czyli zajęliśmy się najprostszym problemem tzn. jak zbierać składki ubezpieczeniowe, właściwie nie jest reformą. Bo jeżeli OFE nie mogą inwestować zagranicą, nie mogą w Polsce kupować nieruchomości, a muszą głównie kupować obligacje Skarbu Państwa, to jest to jakaś paranoja. W tej chwili na wzroście wartości nieruchomości w Polsce korzystają głównie zagraniczni emeryci, bo ich fundusze emerytalne inwestują w polskie nieruchomości.

Money.pl: To może minister Kalata zamiast zastanawiać się, jak ZUS ma pomnażać nasze pieniądze z OFE, powinna doprowadzić do zmiany części przepisów dotyczących OFE.

R.G.: Jestem zdecydowanie za tym! OFE powinny móc inwestować jak chcą, ale z drugiej strony nie powinno być przymusu odkładania w OFE. W tej kwestii ubezpieczeni powinni mieć wybór: czy chcą odkładać tak składkę, czy nie.

Money.pl: Czy propozycje minister Kalaty, które spotkały się z powszechną krytyką, m. in. pańską, jej zastępców, a także resortu finansów, to próba jakiejś autopromocji Anny Kalaty, czy rzeczywiście pomysł stworzenia jakiegoś nowego rozwiązania kwestii emerytur?

R.G.: Na pytania dotyczące pieniędzy w ZUS mogę odpowiedzieć. Natomiast na zagadnieniach politycznych się nie znam.
Nie mam zielonego pojęcia, czy pani minister uwierzyła, gdy ktoś jej zaproponował takie rozwiązanie przekonując, iż ono jest dobre. Pewnie tak właśnie było. Tak samo jak Jerzy Buzek w 1998 roku uwierzył w to, co mówili ówcześni doradcy, że takie pomysły reformy emerytalne są świetne.

Money.pl: Czyli podsumowując, najpierw trzeba zmienić przepisy dotyczące OFE, a dopiero potem myśleć o jakichkolwiek innych rozwiązaniach?

ZOBACZ TAKŻE:
"ZUS, wrzuć sobie na luz" - komentarz Money.plR.G.: Najpierw trzeba zdecydować się, co chcemy robić z systemem emerytalnym w Polsce, a potem zrobić to raz, ale porządnie. A nie robić połowę reformy, a właściwie w połowie wycofywania się z połowicznie wprowadzonej reformy - bo tak to wszystko w tej chwili wygląda.
Reforma z 1998 roku zrobiona w obecnym wydaniu nie jest skuteczna, więc albo musimy coś z tym zrobić idąc radykalnie do przodu w kierunku systemu kapitałowego albo przestać snuć mrzonki o tym, że oszczędzamy na emeryturę, bo w tej chwili na nic nie oszczędzamy! Na nasze emerytury będą pracowały nasze dzieci, tak jak my w tej chwili pracujemy na emerytury naszych rodziców i dziadków.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)