Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Sebastian Ogórek
Sebastian Ogórek
|

Ustawa hazardowa jeszcze raz do zmiany?

68
Podziel się:

Choć prezydent dopiero co podpisał nowelizację ustawy hazardowej, to bukmacherzy stawiają na dalsze zmiany w przepisach. Najważniejsza dla nich to obniżenie podatku od gier. Bez tej zmiany mało prawdopodobne, by w Polsce pojawili się duzi gracze, którzy dziś oferują Polakom zakłady niezgodnie z prawem. Na razie cieszą się rodzime firmy. Dla nich najważniejsze jest blokowanie stron nielegalnej, zagranicznej konkurencji.

Ustawa hazardowa jeszcze raz do zmiany?
(Adam Dauksza / FORUM)

1 kwietnia wejdzie w życie znowelizowana ustawa hazardowa. Najważniejsza zmiana z punktu widzenia bukmacherów to blokada stron niezarejestrowanych w Polsce serwisów oraz płatności internetowych do takich firm.

- Już dziś można blokować strony internetowe nielegalnych bukmacherów, ale prawo nie działa. Było dotąd tylko teoretyczne. Liczymy na to, że teraz tak nie będzie - mówi WP money Mateusz Juroszek, prezes polskiej firmy bukmacherskiej STS.

Jak dodaje, rząd "sprytnie to sobie wymyślił". Ministerstwo Finansów ma stworzyć „Rejestr domen służących do oferowania gier hazardowych niezgodnie z ustawą”. Dostawca internetu, który nie zablokuje w 48 godzin strony, która się w nim znajdzie, narażać będzie się na kary sięgające nawet 0,5 mln zł.

Nielegalne przelewy do bukmacherów mogą kosztować ćwierć miliona złotych. Banki już się do nich szykują. Jak pisaliśmy, przed przelewami pieniędzy do zagranicznych bukmacherów ostrzegał ostatnio PKO BP. Większym problemem byłoby jednak odcięcie zagranicznych serwisów od firm-pośredników takich jak Skrill czy Przelewy24. Przepisy o blokowaniu mają wejść w życie nieco później niż sama ustawa, bo 1 lipca.

- Nie wierzę, że to będzie magiczna data i nielegalny hazard zniknie w tym dniu z sieci. Na to potrzeba czasu. Jeśli przepisy będą skutecznie egzekwowana przez odpowiednie organy, to budżet państwa i legalne firmy powinny zauważyć już jesienią pierwsze efekty nowego prawodawstwa - mówi Juroszek.

Obawy co do przestrzegania prawa ma Stowarzyszenia Pracodawców i Pracowników Firm Bukmacherskich. Choć cieszy się z nowej ustawy, to zaznacza, że jej sukces zależy od "sprawnego narzędzia pozwalającego na pełną egzekucję prawa".

- Ograniczanie działalności nielegalnych operatorów wymagać będzie determinacji oraz zdecydowanych działań ze strony państwa - mówi Marta Kostka z SPiPFB. I zapewnia, że jej stowarzyszenie jest chętne pomóc rządowi w budowie rejestru. Od kilku lat prowadzi "czarną księgę naruszeń prawa". Zapisano w niej ok. 3,2 tys. stron i witryn oferujących nielegalne zakłady bukmacherskie lub je reklamujące.

Czy blokowanie stron skłoni największe na świecie firmy bukmacherskie do rejestracji w Polsce i legalnego działania? Wszystko zależeć będzie od tego, jak będzie skuteczne. Niezarejestrowani bukmacherzy od lat podkreślają, że kluczowa dla nich jest kwestia opodatkowania. A tu żadne zmiany nie nastąpiły.

- Trudno dziś określić, czy i ilu przedstawicieli naszego stowarzyszenia zdecyduje się na zarejestrowanie w Polsce – mówi Joanna Dzios z European Gaming and Betting Association (EGBA), które zrzesza największych bukmacherów w Europie.

Dodaje, że jej stowarzyszenie nadal apeluje do rządu o zmiany podatkowe, bo tylko w ten sposób można zlikwidować szarą strefę.

Zasadniczo w Europie funkcjonują dwa rodzaje podatków. Pierwszy od obrotu przypomina nieco VAT - kupujesz kupon za 2 zł i dopłacasz podatek, który w Polsce wynosi 12 proc. Przegrywasz, tracisz pieniądze. Bukmacherzy wolą inną konstrukcję z języka angielskiego zwaną Gross Gambling Revenue - GGR.

Dzięki niej gracz nie dostrzega podatku – płaci 2 zł za zakład i nic nie dopłaca. To bukmacher rozlicza się z fiskusem płacąc zazwyczaj ok. 20 proc. podatku od wszystkich postawionych u niego pieniędzy minus suma zwrotów. Dzięki temu kursy w nielegalnych serwisach są dużo bardziej atrakcyjne.

EGBA od lat twierdzi, że zmiana podatku od obrotu na rzecz GGR, będzie się wiązała ze zwiększeniem wpływów budżetowych. Jako przykład podaje tu analizy m.in. firmy doradczej Roland Berger. Ta wyliczyła, że takie zmiany podatkowe w perspektywie kilku lat dadzą nawet 200-300 mln zł z samych zakładów bukmacherskich online. Dziś wpływy liczone są w dziesiątkach milionów złotych, a rynek wart nawet kilka miliardów złotych kontrolują w 90 proc. firmy z rajów podatkowych.

„W Danii, kraju z niespełna 6 milionami mieszkańców, w 2015 r. pobrany podatek
od operatorów online wyniósł ponad 389 mln PLN. Od 2012 r. w Danii obowiązuje system licencyjny oraz podatek oparty na GGR na poziomie 20% na wszystkie produkty hazardu online. Dzięki temu rozwiązaniu w bardzo krótkim czasie udało się zmniejszyć rynek offshore” – pisała EGBA parę miesięcy temu.

Jako pozytywny przykład stowarzyszenie podaje też Wielką Brytanię. Tam podatek GGR daje ok. 2,7 mld zł wpływów budżetowych rocznie.

- Jedyny skuteczny model na walkę z szarą strefą to model duński – deklaruje Dzios. Resort finansów liczy jednak, że samo blokowanie stron i płatności wystarczy, by bukmacherzy zaczęli płacić podatki.

Niemal analogiczne rozwiązania co EGBA proponuje środowisko skupione wokół wicepremiera Jarosława Gowina. Choć w rządzie zajmuje się on szkolnictwem wyższym i nauką, to od roku prezentował dużo bardziej liberalne podejście do hazardu niż Ministerstwo Finansów.

W grudniu, gdy ustawa była już praktycznie uchwalona, ale jeszcze nie podpisana przez prezydenta, Gowin zapowiedział, że szykuje kolejną nowelizację. Wicepremier chce między innymi umożliwić grę w pokera w sieci nie tylko za pośrednictwem państwowego monopolisty.

- Do wejścia na polski rynek na pewno nie zachęca tylko to, że serwisy hazardowe nie mogą zaoferować online kasyna czy gry w pokera - przyznaje Dzios.

W nową wersję podatku nie wierzy Juroszek. On także uważa, że opodatkowanie w Polsce jest astronomicznie wysokie i dla wszystkich korzystna byłaby zmiana. Ważniejsze dla niego jest jednak blokowanie stron niezarejestrowanych bukmacherów.

- Wreszcie jest szansa na ochronę firm płacących podatki w Polsce. One są za wysokie, ale w model duński też nie wierzę. Dane pokazują, że tam szara strefa już rośnie, bo po co płacić niewielki podatek, skoro za pomocą kuriera można zarejestrować się na Curacao czy Kostaryce i nie płacić żadnej daniny? - mówi Juroszek.

Szef STS sceptycznie podchodzi też do zmian umożliwiających reklamę firm bukmacherskich. Jego zdaniem to nie liberalizacja przepisów, ale raczej ich doprecyzowanie. Ustawa zakłada jednak, że zarejestrowane firmy będą mogły emitować reklamy nawet w telewizji, ale jedynie po godzinie 22.

- Nie jest to jeszcze rozwiązanie idealne, ale dostrzegamy tu krok w dobrym kierunku - stwierdza Dzios.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(68)
Automat
7 lat temu
Ooo widzę tu ciemnotę PISowską
Iwona
7 lat temu
Automaty wywalić na złom!
anders
7 lat temu
ja tam jestem spokojny ze ich wszystkich poblokują; juz sie za to zabrali. tu lista tych wszystkich dziadow: rejestrdomenzakazanych pl
fifi
7 lat temu
a poza tym........... mamy dobry sejm....................wybitnych fachowców...........................gospodarka idzie do przodu.................... a ludziom żyje się coraz lepiej
Polak
7 lat temu
Wy PISowskie bencwały nadal myslicie, że budżet polski uda się utrzymać z mandatów?
...
Następna strona