Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Damian Słomski
Damian Słomski
|

Hossa nie trwa wiecznie. Oto siedem powodów, przez które bańka na giełdzie może pęknąć

63
Podziel się:

Nastroje na giełdzie są najlepsze od ponad 3 lat. - Powody do radości są złudne - ostrzega Artur Rawski, wiceprezes Forum TFI.

Hossa nie trwa wiecznie. Oto siedem powodów, przez które bańka na giełdzie może pęknąć
(Maciej Luczniewski/REPORTER)

Nastroje wśród inwestorów są najlepsze od ponad trzech lat, a notowania giełdowe najwyższe od prawie 10 lat. - Powody do radości są złudne - ostrzega Artur Rawski, wiceprezes Forum TFI i wymienia siedem powodów, które mogą sprawić, że hossa może się wkrótce skończyć albo nastąpi głęboka korekta na rynku. Duże znaczenie ma polityka i to nie tylko krajowa.

Wartość indeksu WIG, odzwierciedlającego zmiany cen akcji kilkuset największych firm z warszawskiej giełdy, przekroczyła w czwartek 60 tys. pkt. Po wzroście notowań w osiem miesięcy na poziomie 35 proc. do rekordu wszech czasów brakuje już tylko 13 proc.

Notowania giełdowego indeksu WIG

Na grubo ponad 100 tegorocznych rekomendacji inwestycyjnych, zdecydowana większość sugeruje zakup albo trzymanie akcji konkretnych spółek. Mniej więcej trzy na cztery z nich są pozytywne.

Do tego dochodzą coraz bardziej optymistyczne komentarze ekonomistów, co chętnie podłapują media, które z przekazem "kupujcie akcje, można dużo zarobić" trafiają coraz częściej do zupełnie nieznających się na giełdzie ludzi. Pisaliśmy o tym m.in. w tekście: "Polacy masowo kupują akcje, gdy giełda jest już na szczycie. Ten schemat może się powtórzyć".

Jedną z osób, które krytycznie patrzą na to, co dzieje się na giełdzie, jest Artur Rawski, wiceprezes Forum TFI.

- Dynamika rynku oraz rosnąca skłonność inwestorów do ryzyka wskazują, że w najbliższym czasie należy liczyć się z korektą. Inwestorom zafascynowanym hossą warto więc jeszcze raz przypomnieć o konieczności dywersyfikacji ich portfeli inwestycyjnych - wskazuje Artur Rawski. Najprościej tłumacząc, chodzi o to, żeby nie pakować w ryzykowne inwestycje wszystkich oszczędności, a jedynie niewielką ich część, tak żeby w razie problemów, ograniczyć straty.

Ekspert nie neguje wprawdzie hossy i nie wyklucza dalszych wzrostów cen akcji, ale zwraca uwagę na aż siedem powodów, które mogą sprawić, że obecna sielanka się skończy.

Nastroje są za dobre. Widzą to najwięksi gracze

Po pierwsze, Artur Rawski zwraca uwagę na najlepsze od ponad trzech lat statystyki dotyczące nastrojów wśród polskich inwestorów, co wbrew pozorom wcale nie jest takie dobre.

- Powody do radości są złudne - ostrzega. - Bieżące wyniki, porównywane z danymi historycznymi, najprawdopodobniej są sygnałem zbliżającej się korekty. Panujący stan euforii sprawia bowiem, że indywidualni inwestorzy zaczynają ignorować pojawiające się ryzyka, których w ostatnim czasie systematycznie przybywa.

Jak wiadomo, pieniądze lubią ciszę, a teraz jest wokół nich dużo szumu. Rawski przytacza badania Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych, z których wynika, że aż 65,8 proc. ankietowanych prognozuje w ciągu kolejnych sześciu miesięcy wzrost cen akcji. Tzw. Indeks Nastrojów Inwestorów (INI) osiągnął tym samym poziom 47,5 pkt. To najwyższa wartość od listopada 2013 roku.

Co czeka akcje spółek w perspektywie kolejnych sześciu miesięcy?

źródło: opracowanie własne na podstawie danych Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych

Nastawienie do możliwości osiągnięcia zysków polskich inwestorów w odniesieniu do rodzimej giełdy są dużo lepsze niż amerykańskich w stosunku do Wall Street. Trzeba tu jednak podkreślić fakt, że w USA hossa trwa znacznie dłużej niż u nas. Do tego w ostatnim czasie padały za oceanem rekordy wszech czasów. Na GPW do nich jeszcze trochę brakuje.

Drugim powodem, dla którego hossa może się skończyć szybciej niż się niektórym wydaje, jest skłonność dużych inwestorów instytucjonalnych (np. banków czy funduszy) do realizacji zysków. Szczególnie tych zagranicznych, a to właśnie obcy kapitał odgrywa na GPW dominującą rolę. Jego odpływ może być dużym problemem.

Artur Rawski zwraca uwagę na ostatnią opinię analityków jednego z największych na świecie banków inwestycyjnych Goldman Sachs, którzy zakończyli rekomendację "kupuj" dla akcji w Polsce. Zmienili ją na "przeważaj", co jeszcze nie oznacza sygnału do ucieczki, ale sugeruje, że inwestorzy w najbliższym czasie powinni zachować szczególną ostrożność.

Po trzecie, nie można zapominać o fundamentach, na których stoją polskie firmy notowane na giełdzie. Nie funkcjonują one w oderwaniu od gospodarki, a ta w drugiej części ubiegłego roku znacząco zwolniła. W efekcie urosła tylko o 2,8 proc. To najgorsze dane od trzech lat. Choć wiele krajów może nam zazdrościć takiej dynamiki rozwoju, w budżecie na 2016 rok rząd początkowo zakładał wynik na poziomie 3,8 proc. Zawód jest więc duży.

Oczywiście to już przeszłość. Problem w tym, że zgodnie z najnowszymi prognozami Komisji Europejskiej w tym roku polska gospodarka będzie rozwijać się na poziomie 3,2 proc., czyli wolniej niż unijni analitycy przewidywali jeszcze pod koniec 2016 roku, gdy prognozowali 3,4 proc. Trend w ocenach jest więc spadkowy.

Rynki finansowe pod wpływem wielkiej polityki

Duży wpływ na zachowania inwestorów, a tym samym notowania na warszawskim parkiecie, będą miały także czynniki polityczne. Zagrożeniem numer cztery jest więc m.in. polityka Stanów Zjednoczonych.

- Polityka Trumpa to mieszanka interwencjonizmu, uderzającego w wolny rynek z bardzo liberalnymi deklaracjami, choćby w kwestii obniżenia podatków dla bogatych przedsiębiorców - uważa prof. Ryszard Bugaj. Jaka podkreśla w rozmowie z WP money, program realizowany przez USA będzie oparty na dwóch podstawowych zasadach: kupuj amerykańskie towary i zatrudniaj amerykańskich pracowników. Nie ma tu miejsca dla Polaków.

- Należy wskazać przede wszystkim zwrot Stanów Zjednoczonych w kierunku inwestycji wewnętrznych, w tym projektów infrastrukturalnych. Przedsięwzięcia te będą wymagały dużych nakładów finansowych. Z uwagi na ograniczone ryzyko oraz stabilność amerykańskiej gospodarki, może to skłaniać dużych inwestorów do wycofywania środków z rynków wschodzących, w tym Polski, na rzecz inwestycji w USA - podkreśla ekspert Forum TFI.

Po piąte, korektę na warszawskiej giełdzie może przyspieszyć również zmiana sytuacji politycznej w Europie i związane z nią wyzwania czekające Unię Europejską.

- O ile Brexit nie wywarł tak negatywnych skutków jak zakładali analitycy, o tyle wspólny rynek może nie być już tak odporny na wygraną skrajnej prawicy w wyborach we Francji i Holandii, czy zmianę władzy w Niemczech - wskazuje Artur Rawski.

Przypomnijmy, że francuski Front Narodowy i holenderska partia Wolności nie ukrywają, że są za opuszczeniem zarówno Unii Europejskiej jak i strefy euro. W tym kontekście warto nawiązać do statystyk agencji Bloomberg, które pokazują, że w mediach jeszcze nigdy w historii słowo "niepewność" nie pojawiało się tak często jak teraz. Więcej na ten temat pisaliśmy TUTAJ.

Wykorzystanie słowa "niepewność" w przekazach medialnych jest na rekordowym poziomie

Lokalna polityka też giełdę dotyka

Szóstym czynnikiem, który jest niebezpieczny dla giełdy jest interwencjonizm państwa. - W kontekście lokalnym, duże znaczenie dla możliwości dalszego wzrostu notowań na GPW będzie miała kontynuacja polityki rządu w zakresie dalszego podporządkowywania spółek z udziałem skarbu państwa i realizacji bieżących celów politycznych, kosztem interesów pozostałych akcjonariuszy - komentuje ekspert Forum TFI.

M.in. z tego powodu początek rządów obecnej władzy przyczynił się do ucieczki inwestorów od spółek energetycznych, które zostały zmuszone do pomocy upadającym kopalniom. Podobnie było w przypadku banków, na które został nałożony m.in. dodatkowy podatek.

Po siódme, problemem, z którym będzie musiała zmierzyć się nasza giełda, jest reforma emerytalna. Zgodnie z założeniami, OFE do końca roku muszą przekształcić się w towarzystwa funduszy inwestycyjnych, które do dyspozycji będą miały 75 proc. obecnie zgromadzonych środków. Co istotne, ich portfele inwestycyjne będą obejmowały głównie akcje spółek.

- Taka struktura aktywów w przypadku gromadzenia kapitału emerytalnego, który powinien być budowany systematycznie, ale przede wszystkim bezpiecznie, jest w dłuższej perspektywie czasowej nie do utrzymania - uważa Rawski. W związku z tym sugeruje, że zarządzający funduszami będą stopniowo ograniczać zaangażowanie na giełdzie.

Według eksperta, perspektywa szybkiej wyprzedaży akcji może skłonić innych inwestorów do działania z wyprzedzeniem i przyspieszania procesu realizacji zysków, co niewątpliwie zachwieje stabilnością warszawskiego parkietu.

giełda
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(63)
13
7 lat temu
A gdzie ci pseudo fachowcy widzą u nas szczyty przecież my dopiero odbilismy trochę od dna pi kilku latach dużych spadków podczas gdy giełdy zagraniczne rosły od dobrych kilku lat i są na historycznych szczytach
Jarek137
7 lat temu
I znowu będzie płacz a to wszystko przez Tuska
Antoni
7 lat temu
Strachy na Lachy?
asd
7 lat temu
pajace jak jest hossa sprzedaje sie akcje jak bessa kupuje
pawel
7 lat temu
pierwszy w czarny czwartek zniknie bit coin
...
Następna strona