Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jarosław Jakimczyk
|

Jakimczyk: Cena koalicji z PSL

0
Podziel się:

Nie doszło jeszcze do podpisania umowy koalicyjnej Platformy Obywatelskiej z Polskim Stronnictwem Ludowym, ale już dzisiaj widać, że mariaż z ludowcami będzie kosztował partię Donalda Tuska słono.

Jakimczyk: Cena koalicji z PSL

Nie doszło jeszcze do podpisania umowy koalicyjnej Platformy Obywatelskiej z Polskim Stronnictwem Ludowym, ale już dzisiaj widać, że mariaż z ludowcami będzie kosztował partięDonalda Tuskasłono.

Chłopi bowiem jak to chłopi. Na salonach europejskich może nie prezentują się tak efektownie jak autorytety, którym po ogłoszeniu wyników wyborów dziękował, nie kryjąc wzruszenia, lider PO, ale potrafią za to liczyć i targować się lepiej niż niejeden dawny liberał gdański, krakowski czy warszawski.

Waldemar Pawlaki jego partyjni współtowarzysze dobrze wiedzą, że przy obecnym rozkładzie głosów w Sejmie Platforma do rządzenia bezwarunkowo potrzebuje koalicji z PSL.

Sny o tzw. PO-PiS włożono już dawno między bajki. Alternatywą dla koalicji z PSL w tej sytuacji mógłby być jedynie sojusz ze zdominowanym przez postkomunistów Lid-em, a tego konserwatywna frakcja w PO na pewno nie zaakceptowałaby. Zwrot w stronę LiD mógłby nawet spowodować otwarty rozłam w partii i wystąpienie z klubu grupy posłów. Byłby to beznadziejny prognostyk na przyszłość dla stronnictwa politycznego, które dopiero co odniosło spektakularny sukces przy urnach.

PSL świadomy trudnego położenia PO podniósł poprzeczkę na najwyższy pułap i droży się niemiłosiernie prowadząc z partią Tuska rozmowy o podziale władzy w przyszłym rządzie.

O ile resorty rolnictwa i ochrony środowiska były obsadzone przez ludowców w rządzieLeszka Millera(swoją drogą po przyjęciu Polski do Unii Europejskiej waga i atrakcyjność obu wspomnianych ministerstw gwałtownie wzrosła ze względu na gigantyczny strumień finansowy z kasy unijnej, który rokrocznie trafia do obu urzędów) aż do chwili rozpadu koalicji SLD-UP-PSL, to resorty gospodarcze ostatni raz były w rękach chłopów za rządów premieraWłodzimierza Cimoszewiczaczyli równo 10 lat temu.

Miarą apetytu liderów PSL na władzę i płynące z niej profity jest pogłoska sprzed tygodnia, jakoby do objęcia posady ministra obrony szykował sięStanisław Dobrzański, który pełnił ten urząd w latach 1996-97.

Dobrzański jednak byłby narażony na atak ze strony PiS, który mógłby przygotować wniosek o postawienie go przed Trybunałem Stanu za zatajenie przed prokuraturą informacji o zatrzymaniu w lutym 1996 r. przez ówczesny Urząd Ochrony Państwa szpiega obcego wywiadu, pełniącego wówczas funkcję wiceszefa Biura Ataszatów Wojskowych WSI.

Pogłoska o powrocie Dobrzańskiego, zdementowana zresztą przez samych ludowców, była więc jedynie elementem taktyki negocjacyjnej PSL-owców, którzy jako doświadczeni gracze badają ciągle jak daleko mogą posunąć się w targach o stanowiska i wpływy w państwie.

Waldemar Pawlak i jego koledzy bija na głowę liderów Platformy doświadczeniem w tego rodzaju rozgrywkach.

Nie dziwmy się więc, gdy chłopi ograją mniej doświadczonych w targowaniu się i rządzeniu ludzi z ekipy Tuska, w której tylkoBronisław Komorowskimiał dłuższy epizod w rządzie po raz pierwszy, gdy był wiceministrem obrony w gabinecieTadeusza Mazowieckiegoi później pod koniec kadencji Jerzego Buzka, kiedy kierował MON.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)