Lekarze to bardzo dziwna grupa zawodowa. Taka zagubiona. Jej dziwność zaczyna się już na etapie wyboru kierunku studiów. Niewielu przyszłych medyków ma rozeznanie, jakie są płace w branży. Idą na wcale niełatwe studia, kończą je i nagle przeżywają szok! Nikt nie chce im na początek zaoferować 10, czy choćby nawet 5 tys. zł wynagrodzenia, którego - nie wiedzieć czemu - oczekiwali.
Gdy młodzi lekarze pogodzą się już z marnymi zarobkami, poopowiadają w mediach, jacy są biedni, znów wstrząs! Odkrywają, że w Polsce istnieje publiczna służba zdrowia i żeby móc pracować, trzeba spełniać oczekiwania instytucji, która w imieniu pacjentów płaci za ich pracę.
Do tej instytucji oraz do ilości pieniędzy, którymi dysponuje, można mieć zastrzeżenia, ale zdecydowana większość obywateli - poza lekarzami - ma tego świadomość. Lekarze są co roku zdziwieni.
Zdziwieni są również Ci, którzy pracują w prywatnej służbie zdrowia. Sieć prywatnych przychodni także poinformowała, że ich lekarze nie raczą wypisywać refundowanych leków. Mój pracodawca płaci ciężkie pieniądze za to, abym mógł korzystać z _ lepszej _ służby zdrowia, a ta mnie informuje, że zatrudnianym przez nich lekarzom nie chce się poprawnie wypisywać recept, więc będą problemy z refundacją i jednocześnie życzy mi satysfakcji z korzystania z usług.
Jaka jest więc różnica między prywatną a publiczną służbą zdrowia? Ta druga nie życzy satysfakcji, ale na jedno wychodzi.
Specyfika branży medycznej objawia się również w tym, że choć lekarze to jedni z najbiedniejszych ludzi w kraju, to jednocześnie ich status materialny budzi zazdrość sporej części społeczeństwa. Zawdzięczają go ciężkiej pracy nieograniczonej do ośmiu godzin na dobę. Ale Ci, którzy równie ciężko i długo pracują w innym fachu, a nie mają domku lub przyzwoitego mieszkania i nienajstarszego samochodu, mają prawo do nutki zawiści.
A medycy przeżywają kolejny zawodowy szok: żeby leczyć pacjentów, trzeba jakieś recepty wypisywać! Bo - o Matko Boska - w Polsce wiele lekarstw jest na recepty! I jeszcze - na rany Chrystusa - pacjenci płacą jakieś składki i dzięki temu należą im się niektóre lekarstwa taniej. Kto by się w tym wszystkim połapał? Przecież nie lekarze. Oni nie są od tego!
Znajomy mojego wujka, już świętej pamięci, który był wykładowcą na politechnice, mawiał żartobliwie, że miałby fajną robotę, _ gdyby nie te cholerne studenty _. Można odnieść wrażenie, że z lekarzami jest podobnie. _ Fajna robota, gdyby nie te cholerne pacjenty. _
Więcej o problemach pacjentów w Money.pl: | |
---|---|
NFZ umywa ręce. Zobacz, jak poradzić sobie z protestującymi lekarzami Pacjent kupując leki refundowane może liczyć na szczęście albo na litościwe serce aptekarza. Money.pl sprawdził, jakie mamy prawa. | |
Recepty z pieczątką są ważne. Co robią aptekarze? Farmaceuci mogą sprzedać lek ze zniżką, nawet jeśli recepta ma adnotacje _ refundacja do decyzji NFZ _. | |
Oto prosty pomysł, jak pomóc pacjentom Były szef NFZ Andrzej Sośnierz mówi o zakończeniu wojny lekarzy z rządem. |
Autor felietonu jest zastępcą redaktora naczelnego Money.pl_ _