Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Mateusz Ratajczak
Mateusz Ratajczak
|

News money.pl: Pracodawcy RP chcą od LOT pieniędzy. Poszło o... niewykorzystane bilety i wpisy na Twitterze

15
Podziel się:

Konflikt o wpisy w mediach społecznościowych i… darmowe bilety. Jak wynika z informacji money.pl organizacja Pracodawcy RP żądają od LOT pieniędzy za bilety, których nie wykorzystała. LOT płacić nie chce i wypomina stronniczość przedstawicieli organizacji.

LOT ma zastrzeżenia do pracy Pracodawców RP. Pracodawcy RP chcą od LOT zaległych pieniędzy
LOT ma zastrzeżenia do pracy Pracodawców RP. Pracodawcy RP chcą od LOT zaległych pieniędzy (Stanisław Kowalczuk / EastNews)

Jak wynika z informacji money.pl organizacja Pracodawcy RP żąda od LOT pieniędzy za bilety, których nie wykorzystała. LOT płacić nie chce i wypomina stronniczość przedstawicieli organizacji. List w tej sprawie dotarł nawet na biurko premiera Mateusza Morawieckiego.

LOT w ostatnich miesiącach jest na ustach polityków i komentatorów rynku głównie ze względu na napiętą sytuację na linii zarząd - związki zawodowe. Jak wynika z informacji money.pl - spółka w ostatnim czasie jest na ścieżce wojennej z jeszcze jedną stroną. To Pracodawcy RP, czyli największa i najstarsza organizacja zrzeszająca pracodawców w Polsce. Poszło o... wpisy w mediach społecznościowych i bilety lotnicze. Sprawą zajął się nawet sąd.

Pracodawcy RP chcą od LOT pieniędzy za niewykorzystane bilety. Dlaczego? Bo tak firmy się rozliczały. LOT płacił za członkostwo w Pracodawcach częściowo w gotówce, a resztę po prostu w biletach. Gdy spółka lotnicza postanowiła rozstać się z organizacją pracodawców, pojawiły się żądania zapłaty.

Jak się okazuje, przez lata organizacja pracodawców nie wykorzystywała biletów. Za 60 tys. zł można polecieć 30 razy w roku na trasie USA - Polska. To mniej więcej 2-3 podróże transatlantyckie w miesiącu. Gdyby wziąć pod uwagę tylko trasy krajowe, to za taką kwotę można ich wykonać kilkaset w roku. Pracodawcy RP najprawdopodobniej po prostu się przeliczyli - i latali mniej.

LOT twierdzi, że roszczenia się przedawniły, a na dodatek żądania są całkowicie "niezrozumiałe". Spór sądowy potwierdza w rozmowie z money.pl Adrian Kubicki, rzecznik LOT. Nie chce jednak komentować szczegółów. Pracodawcy RP z kolei nie odpowiedzieli na żadne pytania money.pl w tej sprawie.

O co chodzi?

Jak wynika z informacji money.pl - w ostatnim czasie prezes LOT Rafał Milczarski wysłał list do Andrzeja Malinowskiego, prezydenta Pracodawców RP. Kopie trafiły również na biurka najważniejszych osób w państwie - premiera Mateusza Morawieckiego, szefa kancelarii Michała Dworczyka oraz minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbiety Rafalskiej.

Milczarski w piśmie skarży się, że przewodniczący Pracodawców - w ocenie LOT - jest po prostu nieobiektywny i dlatego jego udział w Radzie Dialogu Społecznego powoduje więcej szkody niż faktycznego dialogu. To właśnie na spotkaniach Rady LOT miał dogadać się ze związkami zawodowymi. Miał, bo do porozumienia na razie nie doszło. Malinowski przewodniczył tym spotkaniom w ramach grupy dotyczącej rynku pracy i problemów gospodarczych. I właśnie o to przewodniczenie żal ma Milczarski.

Dlaczego? Po pierwsze, szef Pracodawców RP w wypowiedziach dla mediów nie oszczędza prezesa LOT. Zarzuca mu, że na żadnym porozumieniu mu nie zależy. Jednocześnie Malinowski w ostatnim czasie popełnił felieton o tytule "LOT - Later Or Tomorrow" (czyli w wolnym tłumaczeniu "LOT - Późno lub jutro"). A w nim pisze wprost, że jego zdaniem zarząd największego polskiego przewoźnika niespecjalnie interesuje się klientami. I wspomina jeden ze swoich lotów (szczegółów nie podaje). Wspomina o problemach z silnikami, a także śmieje się z planów ekspansji spółki (felieton zbiegł się w czasie z informacjami, że LOT chciałby przejąć przewoźnika Croatia Airlines).

Zdaniem prezesa Milczarskiego takie działania tylko podgrzewają sytuację. Jak pisze w liście - organizacja powinna chronić dobre imię spółki, a nie ją atakować. "Kpi", "ironizuje", "powiela nieprawdziwe informacje" - to o prezydencie Pracodawców i jego wypowiedziach pisze prezes LOT. Milczarski dodaje, że prezes organizacji pracodawców nie powinien w wypowiedziach medialnych opierać się na insynuacjach. Tym bardziej, że Malinowski mógł zadzwonić do Milczarskiego i część informacji po prostu zweryfikować.

Adrian Kubicki w rozmowie z money.pl zaznacza, że spółka zdecydowanie więcej energii woli poświęcać na dialog z pracownikami, więc o takim konflikcie nie ma sensu rozmawiać. Zwraca jednak uwagę, że z twórczością Malinowskiego i jego wpisami każdy może się zapoznać.

Bilety niezgody

Milczarski delikatnie wskazuje, skąd taka niechęć Pracodawców RP do LOT. Po pierwsze - przewoźnik opuści grono przedsiębiorców zrzeszonych w tej organizacji z końcem roku, a wypowiedzenie złożył już w styczniu. Po drugie, Pracodawcy RP chcą od LOT sporych pieniędzy. Poszło o składki członkowskie, a w zasadzie ich rozliczenie.

Od lat LOT co miesiąc musiał wpłacać przez lata 7 tys. zł na poczet składki członkowskiej. W 2009 roku obie strony dogadały się, że w formie pieniężnej na konto będzie trafiać 2 tys. zł, a cała reszta trafi do Pracodawców jako pula biletów do wykorzystania. W ciągu roku Pracodawcy mieli więc bilety o wartości 60 tys. zł (12 miesięcy po 5 tys. zł). I ich nie wykorzystywali. Zakładając, że umowa obowiązuje od początku 2009 roku LOT mógł dostarczyć Pracodawcom bilety o wartości 540 tys. zł (9 lat po 60 tys. zł). Ile z tego organizacja wykorzystała? Tego w liście nie ma. Informacji nie udziela także rzecznik LOT, a Pracodawcy RP milczą.

Milczarski zwraca uwagę, że niezrozumiałe jest obciążanie LOT błędami Pracodawców RP. To oni mieli źle oszacować własne potrzeby lotnicze. Prezes LOT zwraca uwagę, że żądania organizacji "naruszają zasady współżycia społecznego", a w szczególności "lojalność i uczciwość". Spółka nie ma zatem zamiaru płacić za błędy kontrahentów. Sugeruje też, że dla dobra obu stron Malinowski powinien nie brać czynnego udziału w posiedzeniach Rady Dialogu Społecznego.

Money.pl zapytał Pracodawców PR o sprawę sądową i dalsze plany Andrzeja Malinowskiego. Przedstawiciele organizacji zobowiązali się odpowiedzieć we wtorek rano. Żadnej odpowiedzi jednak do tej pory nie otrzymaliśmy.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(15)
WYRÓŻNIONE
lordk
6 lat temu
co jak co, zależy co mieli zapisane w umowie. jeśli nie ma tam zapisu o zwrocie pieniędzy za niewykorzystaną pulę, to dochodzenie pracodawców jest bez-zasadne. tak mi się wydaje, że w tym przypadku dojenie LOTu nie ma podstaw konkretnych.
Łowca_jeleni
6 lat temu
Żenada ze strony Pracodawców RP bije na kilometr.
alien 999
6 lat temu
Orlen daje upusty na zakup paliw, i nie tylko związkowcom i klerowi. Płacą pozostali klienci. Od LOT -u domagają się pieniędzy za niebyłe loty. Płacą inni pasażerowie. Za wszystkie przywileje posłów i senatorów płaci naród. Chory kraj z chorymi przywilejami. Rozdawnictwo trwa. PiS, to nędza i złodziejstwo. PiS, to kraj w ruinie finansowej.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (15)
RB
6 lat temu
Mała, balansująca nad przepaścią niezbyt dobra linia lotnicza to postaw czerwonego sukna dla polityków różnej maści. I my mamy to finansować? Plus obłąkańcze wizje regionalnego hubu.
ech
6 lat temu
Skoro "Pracodawcy RP" przyjęli bilety to mają prawo do biletów a nie gotówki.
BMF
6 lat temu
Jedno slowo : KONSTYTUCJA !!!!
jerry
6 lat temu
skandal. on to jak funkcjonują podmioty na rynku. co na to urząd skarbowy?
zaczarowan ol...
6 lat temu
niech lot pozwoli im wykorzystac te bilety do konca roku, pod warunkiem ze bedzie to lot w jedna strone na syberie ?