Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Janoś
Krzysztof Janoś
|

Polska kontra Rosja na Bałtyku to porównywanie nieporównywalnego. Nasi marynarze bez zakupów za mld zł są bezbronni

471
Podziel się:

Podczas incydentu na Morzu Azowskim Rosjanie robili co chcieli, bo Ukraińcy nie mieli czym im się przeciwstawić. A jaki potencjał ma polska marynarka? - Nie można porównywać nieporównywalnego. Dysproporcja jest olbrzymia, a to tylko część morskich sił Rosji - mówi money.pl prof. Krzysztof Kubiak, komandor porucznik rezerwy.

Ponad 50-letni ORP Kondor został wycofany ze służby w grudniu 2017 r. Do 2022 r. pozostałe okręty tego typu też pójdą na żyletki.
Ponad 50-letni ORP Kondor został wycofany ze służby w grudniu 2017 r. Do 2022 r. pozostałe okręty tego typu też pójdą na żyletki. (Tomasz przechlewski/Flickr.com (CC BY 2.0))

Ukraińscy marynarze z kilkoma okrętami nie byli w stanie przeciwstawić się rosyjskiej prowokacji na Morzu Azowskim. Nie mieli żadnego potencjału odstraszania przeciwnika. Dlatego Rosjanie, ze swoją kilkukrotną przewagą w okrętach, mogli skutecznie przejąć kolejne ukraińskie jednostki.

Oczywiście sytuacji na Morzu Azowskim i Bałtyckim nie można nawet porównywać. - Cieśnina Kerczeńska ma niejasny status prawny i polityczny. W przypadku Bałtyku nie ma takich wątpliwości. Już choćby dlatego próba przeniesienia przez Rosjan tego scenariusza na Bałtyk, wywołałaby sytuację dużo bardziej niebezpieczną i Moskwa zapewne zdaje sobie z tego sprawę - komentuje prof. Krzysztof Kubiak.

Zobacz także: Sławomir Neumann o konflikcie Rosja-Ukraina. Rząd i prezydent oberwali

Jednak przy rosnącym napięciu militarnym w naszym regionie warto zapytać, co dalej z modernizacją naszej marynarki, która jest swoistym muzeum na służbie. Oczywiście każdy z rodzajów naszych sił zbrojnych czeka na nowy sprzęt, ale szczególnie źle jest na wodzie.

Nasi marynarze mają do dyspozycji nieco ponad 30 okrętów bojowych ze średnią wieku ponad 30 lat. Najstarsze są 3 podwodne Kobbeny, które mają po 50 lat. Jeden okręt rosyjskiej produkcji klasy Kilo jest nieco nowocześniejszy, ale zbyt często stacjonuje w stoczniach remontowych.

Plany na 10 mld zł i stare okręty w spadku

Choć kolejne okręty trafiają na żyletki, MON nadal nie ma pomysłu na zakup nowych jednostek podwodnych. Program wart nawet 10 mld zł utknął całkowicie. Nie lepiej jest z jednostkami nawodnymi. Tak naprawdę nie mielibyśmy nic, gdyby nie dwie - też wiekowe - fregaty rakietowe ORP Gen. K. Pułaski i ORP Gen. Kościuszko, przejęte od Amerykanów, i korwety: ORP Kaszub i ORP Ślązak, jedyna nowa w tym towarzystwie.

A jak wygląda szczegółowe zderzenie obu potencjałów na Bałtyku? Polska marynarka dysponuje: 2 fregatami, 2 korwetami, 3 małymi okrętami rakietowymi, 4 podwodnymi staruszkami i ponad 30 okrętami pomocniczymi.

Rosjanie we Flocie Bałtyckiej mają z kolei: 2 niszczyciele rakietowe, 3 fregaty rakietowe, 3 okręty podwodne, 60 okrętów pomocniczych i - co najważniejsze - aż 23 korwety. - Rosjanie od kilku lat z powodzeniem dostosowują te małe, zwinne jednostki do przenoszenia dalekosiężnego uzbrojenia. To właśnie korwety ostrzeliwały Syrię, operując na Morzu Kaspijskim - mówi komandor porucznik.

To na ich siłę stawia obecne dowództwo rosyjskiej floty. Eksperci zapewniają, że rzeczywiście są one szczególnie niebezpieczne, bo są szybkie jak niszczyciele, a ich siłę ognia można przyrównać do krążownika. Wszystko to mieści się na stosunkowo niewielkiej jednostce.

"Rosjanie nas przytłaczają"

- Mają również dwie nowoczesne małe korwety typu Bujan-M, które mogą przenosić manewrujące pociski rodziny Kalibr, zdolne do uderzenia w każdy cel na terytorium Polski. Trudno porównać siły obu flot. Bałtycka jest o wiele liczniejsza, a częściowo także bardziej nowoczesna. Dotyczy to szczególnie największych okrętów: niszczycieli, fregat i dużych korwet - mówi Michał Likowski, ekspert wojskowy i redaktor naczelny branżowego miesięcznika "Raport WTO".

W jego ocenie, przy liczbie naszych jednostek i ich uzbrojeniu, Rosjanie po prostu nas przytłaczają. Zakup nowoczesnych okrętów podwodnych pomógłby nieco ten bilans poprawić, ale jak na razie ciągle brakuje nam takich jednostek z pociskami manewrującymi, które znacznie ograniczają ewentualnemu wrogowi możliwość swobodnego poruszania się po Bałtyku.

- Rosjanie posiadają też bojowe lotnictwo morskie, my tylko rozpoznawcze i ratownicze. Jedynym liczącym się atutem są nadbrzeżne wyrzutnie pocisków rakietowych, które mogą uniemożliwić dokonanie desantu na północną Polskę, jednak nie zapewnią panowania nad całym akwenem - dodaje Likowski.

Jednak nowoczesne okręty podwodne, które planujemy kupić w ramach programu "Orka", są trudne do zlokalizowania i nawet w małej liczbie mogą stanowić, dzięki nowoczesnym pociskom, dużo większe zagrożenie niż wiele okrętów nawodnych czy samolotów.

Nowe okręty miały już pływać, ale...

Dlatego w Strategicznym Przeglądzie Obronnym okręty podwodne są przewidziane jako niezbędne do zapewnienia Polsce obronności. Zakup trzech nowoczesnych okrętów jest w planach już od 2009 r.

Pierwsza nowa jednostka miała być przekazana Marynarce Wojennej już w 2017 r. Tak się jednak nie stało. Ponownie nadzieje w marynarskie serca wlał minister Macierewicz, który zapewniał, że w styczniu tego roku poznamy dostawcę - tak się jednak nie stało. Teraz MON na wszelki wypadek nie wyznacza już sobie żadnej perspektywy czasowej.

Warto też zauważyć, że to nie są zakupy w markecie. Od momentu podpisania umowy z dostawcą - w ocenie ekspertów z branży - pierwszy okręt może wejść do służby w czasie od 7 do 10 lat.

- Decyzja został podjęta, ale ciągle zwiększa się dystans między deklaracjami, a wprowadzeniem ich w życie. Mówi się coraz częściej o możliwym leasingu okrętów, tak jakby chciano się jednak z kosztownego zakupu wycofać. Tylko że tu też nie ma konkretów - mówi prof. Krzysztof Kubiak.

Lepiej mieć przyjaciół

Jaki mamy zatem pomysł na rozwój czarnego scenariusza na Bałtyku? - W sytuacji zagrożenia na morzu musimy liczyć na pomoc sojuszników z NATO i pośrednio Szwecji, sprzyjającej sojuszowi - mówi Likowski.

Tyle że w przypadku eskalacji konfliktu dobrze jest zdawać sobie sprawę, że Rosjanie, oprócz Floty Bałtyckiej, mają jeszcze Czarnomorską, Kaspijską, Oceanu Spokojnego i Północną - w sumie ponad 350 okrętów.

Dlatego biorąc pod uwagę możliwość przebazowania z innych akwenów - w ocenie Kubiaka - trudno jest mówić o polskiej możliwości budowania jakiegoś ekwiwalentu Floty Bałtyckiej. Tym cenniejsze są zatem dobre relacje z sojusznikami z NATO. Polityczne konfrontacje na europejskiej arenie na pewno temu nie służą.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(471)
Helmut
5 lata temu
Nasuwa się pytanie ,co kolejne rządy od 1989 roku zrobiły !!, gdzie były w kosmosie !!! że nasza marynarka wojenna jest praktycznie bez bronna !!
NIC 1
5 lata temu
Ja j nie wiem kto kogo sprowokował
generał
5 lata temu
wstaw to jeszcze na rosyjskichotele stronach na temat naszego wojska . Dla mnie pisząc takie rzeczy jesteś nikim
Jjk
5 lata temu
500+ rozdawać wanny i wiosła i dawaj na Putina i tak Putin rozpęta wojnę z nami Ukraina a puzniej polska tak będzie.
as
5 lata temu
Rozumiem, że te rosyjskie 2 niszczyciele, 3 fregaty i 23 korwety wpłyną na Wisłę i zaatakują Warszawę? Jeśli nie, to chyba nie ma o czym gadać. Wybrzeża można bronić z brzegu, a nasze samoloty pokrywają zasięgiem cały Bałtyk. Czasy kiedy pomoc od sojuszników mogliśmy dostać tylko z morza już się skończyły, więc Marynarka Wojenna nie jest już tak istotna.
...
Następna strona