Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Rafał Wójcikowski
|

Minister Gilowska urodziła szczura podatkowego

0
Podziel się:

Czekaliśmy, czekaliśmy, w końcu się doczekaliśmy. Góra urodziła mysz, a raczej szczura. Brzydki jakiś, z ogonem, gryzie jak bliżej podejść. Rząd reklamuje je jako miłe zwierzątko prorodzinne, a jemu spod ogona pachnie fiskusem.

Minister Gilowska urodziła szczura podatkowego

Czekaliśmy, czekaliśmy, w końcu się doczekaliśmy. Góra urodziła mysz, a raczej szczura. Brzydki jakiś, z ogonem, gryzie jak bliżej podejść. Rząd reklamuje je jako miłe zwierzątko prorodzinne, a jemu spod ogona pachnie fiskusem. A mnie - pracownika naukowego - żółć zalewa.

Ale po kolei. W piątek, w przeddzień Prima Aprilis, Pani Premier Zyta Gilowska z miną wyzwolicielki uciśnionych na twarzy, w blasku jupiterów, w cieniu mikrofonów i kamer, ogłosiła długo zapowiadane, przez wszystkich oczekiwane, reformy podatkowe. A jak już je ogłosiła to najpierw zapadła długa cisza, potem było słychać syk spuszczanego powietrza, a jeszcze później w milionach domów wzrosły nagle emocje i decybele, których ze względu na czuwającą Radę Etyki Mediów nie będę tutaj przytaczał w oryginale.

Następnego dnia, jeszcze gdzieś tak do popołudnia, obywatele łudzili się, że to taki żart, przecież z Pana Premiera jest znany zgrywus. Spodziewaliśmy się jakiegoś nieoczekiwanego wystąpienia telewizyjnego Pana Prezydenta, który oświadczy, że żadnych zmian nie będzie. Niestety, nadszedł zachód słońca, a z nim utrwaliła się na dobre perspektywa kolejnej podwyżki podatków.

A przecież publicznie nam obiecano, że podatki będą niższe, państwo tanie, a niektórych podatków w ogóle miało nie być. Miał być za to porządek, moralność, szybki rozwój i kadłubkowa biurokracja. Ale co tam będziemy wzdychać, przecież mamy demokrację i to dzięki niej wybieramy między małymi niespełnionymi obietnicami lub dużymi niespełnionymi obietnicami.

Pani Premier powiedziała, że progi podatkowe będą obniżane dopiero od 2009 roku. Zapewne pod warunkiem, iż wszystko będzie układało się po myśli PiS. A jak się będzie układało tak jak dotychczas, to się najwyżej zamieni miejscami 0 z 9. Już od 2007 roku nastąpi natomiast zaległa rewaloryzacja kwoty wolnej, kosztu uzyskania przychodu z tytułu umowy o pracę oraz podniesiona zostanie kwota początkowa progów podatkowych. Czyli będziemy płacić ten sam PIT co kilka lat temu uwzględniając inflację. A że od tego czasu straciliśmy wszelkie ulgi podatkowe, coż Pani Premier Gilowska się nawet nimi nie zająknęła

Za to najdłuższym fragmentem mowy była zapowiedź obniżki ZUS-owskiego ubezpieczenia rentowego aż o 4 punkty procentowe (z 13 do 9%) oraz chorobowego z 2,45% do 1,8%. I ta obniżka ma gremialnie doprowadzić do wzrostu płac netto oraz zmniejszyć bezrobocie, bo uszczęśliwieni obniżką ZUS o dwa punkty procentowe pracodawcy masowo zaczną przyjmować do legalnej pracy.

Wg mnie wcale tak nie będzie. Po pierwsze to gdzieś trzeba znaleźć te miliardy, których będzie brakować w ZUS-ie, skoro się nie planuje żadnych zmian w tej instytucji. Po drugie, właśnie strajkują lekarze, strajkują na poważnie i jakoś nie mają zamiaru ulec urokowi osobistemu ministra Religi. Jak dogodzić lekarzom, nic prostszego – trzeba spełnić ich postulat, a mianowicie zwiększyć strumień pieniędzy. A jak odkręcić kurek? Trzeba tylko podnieść składkę zdrowotną w tej części, której nie odpisuje się od podatku.

A zatem Kochani Podatnicy PIT-u, jak już będziecie odbierać tę górę grosza na zaoszczędzonych składkach rentowych to przeczytajcie uważnie zapis drobnym druczkiem o podwyżce składki zdrowotnej. Policzcie przy tym, czy aby na pewno rośnie wam w tej kieszeni ten stosik banknotów, czy też dziwnie maleje... Mówiąc poważnie – rząd doskonale wie, że to co oddaje w składce rentowej odbije sobie z nawiązką w składce zdrowotnej.

I to chyba już wszystkie dobrodziejstwa jakie otrzymamy od Pani Premier Zyty Gilowskiej. A nie, przepraszam. Jest jeszcze ulga prorodzinna, ale tylko dla tych rodzin z trojgiem lub więcej dzieci i to jeśli wszystkie są na utrzymaniu rodziców. To znaczy, że jeśli Ci się, Drogi Rodzicu, nie Daj Boże, jedno z dzieci usamodzielni, to zapomnij o uldze. Musisz ponieść karę za lekkomyślność pociechy.

A czy są jakieś niemiłe wiadomości? Są, a najmilsze jest to, że ich wprowadzanie rząd rozpocznie już od 1 września 2006 roku – jak w tym przysłowiu: kiedy partia PiS mówi, że da to mówi, a kiedy mówi że nie da, to zabierze. Od września trzy miliony (a może i więcej?) mafiosów paliwowych zostanie ukaranych zrównaniem akcyzy na olej opałowy i napędowy, kolejne miliony zapłacą jakieś 40 groszy więcej za benzynę. Nie wiadomo co będzie z gazem LPG, ale jakoś nie chce mi się wierzyć, że rząd nie skorzysta.

Zabrane też zostaną przywileje podatkowe co do kosztów uzyskania przychodów dla praw autorskich, z tytułu umów od dzieło i zleceń. A to oznacza spadek płac netto w szkolnictwie wyższym, wolnych zawodach prawniczych, dziennikarskich, artystycznych od 6 do 9%. Bo przecież kopacz rowów i pracownik nauki ponosi takie same koszty utrzymania kwalifikacji, czy też ich podnoszenia – tak przynajmniej twierdzi od kilku dni ministerstwo finansów. I tak to podatek PIT staje się powoli podatkiem przychodowym a nie dochodowym. Ale skoro rządowi mało strajku lekarzy, to może mieć zaraz strajki na uniwersytecie, czemu nie.

Dziękujemy Ci, Pani Premier, tak trzymać dalej... a wszyscy niedługo będziemy mówić Yes Yes Yes, na emigracji oczywiście...

podatki
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)