Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Przemysław Ciszak
Przemysław Ciszak
|

Morawiecki nie podzieli się władzą. Ekonomiści rozczarowani

130
Podziel się:

Pytani przez money.pl ekonomiści przekonują, że taki stan nie może się utrzymać dłuższy czas.

Sytuacja, zdaniem ekspertów, nie jest dobra dla gospodarki.
Sytuacja, zdaniem ekspertów, nie jest dobra dla gospodarki. (Jakub Orzechowski/ Agencja Gazeta)

Nowy szef rządu pozostaje ministrem finansów i rozwoju. - Nie mamy właściwie rekonstrukcji – poza zmianą premiera – komentuje w rozmowie z money.pl prof. Ryszard Bugaj. Pytani przez nas ekonomiści przekonują, że taki stan rzeczy nie może się utrzymać dłuższy czas i wcale nie jest korzystny dla naszej gospodarki.

Mateusz Morawiecki w swoim pierwszym przemówieniu, jako premier, nie odniósł się do kwestii łączenia stanowisk. - Traktuję tę służbę publiczną nie jako władzę, ale jako element odpowiedzialności i podejmowania decyzji w imieniu obywateli, aby żyło się im jak najlepiej - stwierdził w pierwszych słowach. Dalej mówił głównie o rodzinie, pracy, rozwoju gospodarki oraz programie Mieszkanie+.

To jednak pierwsza taka sytuacja w Polsce, aby premier pełnił jednocześnie funkcję podwójnego ministra. - Nie sądzę, żeby to było możliwe na dłuższy okres, to raczej doraźne dopinanie guzika- komentuje ekonomista prof. Ryszard Bugaj.

Zaskoczony jest również prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista Business Centre Club i były wiceminister finansów. - To dla mnie niespodzianka. Decyzje zostały raczej jedynie odłożone na styczeń. To czasowe rozwiązanie – przekonuje.

W podobnym duchu wyraża się również dr Jakub Borowski z Credite Agricole. - Nadchodzi spora rekonstrukcja w rządzie i zapewne wtedy poznamy nowych ministrów.

Zdaniem prof. Bugaja, taka sytuacja nie wpłynie dobrze na naszą gospodarkę. - Będę niekończące się spekulacje i ciągła niepewność. To dla gospodarki stan niedobry. Wspiera zachowania asekuranckie wśród inwestorów, a to nas spowalnia – tłumaczy.

Zobacz także: Zobacz pierwsze przemówienie Morawieckiego jako premiera:

**Łączenie stanowisk to problem**

Jak przekonują ekonomiści kierowanie rządem i efektywna praca w ministerstwie to za dużo jak na jedną osobę. - Nie sądzę, aby pan Morawiecki, jako premier, na dłuższą metę pełnił materiale funkcje. To wymaga bezpośredniej pracy po 20 godzin na dobę – zaznacza prof. Gomułka.

- To byłoby zadanie heroiczne – dodaje dr Borowski. Mamy jednak okres świąteczno-noworoczny i niewiele będzie się działo. - Na dłuższą metę byłby to problem - dodaje

Co prawda łączenie funkcji ministra i premiera miało już miejsce w naszej najnowszej historii. Jak pisaliśmy w money.pl, wszyscy polscy premierzy od 1996 łączyli funkcje premiera z Przewodniczącym (w randze ministra) Komitetu Integracji Europejskiej. Było to oczywiście związane z procesem dostosowywania naszego prawa i gospodarki do wymogów akcesyjnych UE.

Trudno więc tę sytuację bezpośrednio porównywać do ewentualnego łączenia funkcji premiera przez Morawieckiego z dalszym kierowaniem w podległych mu ministerstwach. Jedynie Marek Belka łączył przewodniczenie radzie ministrów z funkcją ministra sportu. Belka pełnił jednak te dwie funkcje zaledwie przez dwa ostatnie miesiące trwania swoich rządów.

**Operacja Jarosław K.**

Brak faktycznej rekonstrukcji zastanawia komentatorów. Dla części z nich to dowód, że premier Morawiecki ma tak samo mało do powiedzenia względem składu ministrów, co jego poprzedniczka Beata Szydło, a całością i tak kieruje prezes PiS.

- Sądzę, że planowana była operacja z Jarosławem K. Różne przyczyny, m.in. zdrowotne i ryzyko niezadowolenia społecznego, spowodowały nerwowe ruchy i naprędce nominowanie Morawieckiego – komentuje prof. Bugaj.

Jego zdaniem "operacja" ta wymknęła się spod kontroli i w efekcie nie mamy rekonstrukcji, a jedynie podmienienie szefa nowego-starego rządu. – Rozwiewają się moje nadzieje związane z Morawieckim – dodaje ekonomista.

Jeśli jednak w styczniu nastąpi oczekiwana przez ekonomistów zmiana na czele kluczowych ministerstw podległych Morawieckiemu, to kto go zastąpi?

- W ministerstwie rozwoju naturalnym kandydatem na przyszłego ministra jest sekretarz stanu Jerzy Kwieciński, bliski współpracownik i zastępca Morawieckiego – sugeruje prof. Stanisław Gomułka. - Co do ministerstwa finansów, jest tam aż 10 wiceministrów. Nie mam swojego typu, ale nie sądzę, aby był problem ze znalezieniem zastępcy – dodaje.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(130)
WYRÓŻNIONE
alleluja i do...
7 lat temu
Dobrym podsumowaniem 30 letniego rozwoju naszego kwiatu paproci może być złota myśl wyczytana przeze mnie w zupełnie innym kraju - barany nie mogą uwierzyć, że baca ze swym psem pasterskim, zjedli więcej owiec niż wilcy.
emerytka jadz...
7 lat temu
HEHEH NO TO MAMY DRUGIEGO FENOMENA W pisie!!!????
emerytka
7 lat temu
Po co ta zmiana rządu? ano może po to by wczoraj zwolnieni ministrowie mogli wziąć odprawy po ok 40 000 zł. i od dzisiaj na powrót zatrudnieni brać znów normalną pensję.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (130)
r43
7 lat temu
Polska juz idzie w slady grecji jak bedzie pozyczac wykosi polskie firmy na korzysc duzych globalistycznych graczy,,
podatnik
7 lat temu
Oto prawdziwy plan Morawieckiego: zadłużyć Polskę na 1,5-2 bilionów złotych w Morganie, Goldman Sachsie itp. poprzez obligacje z GPW i największych spółek skarbu państwa oraz przeznaczyć te pieniądze na tzw. słomiane inwestycje, jak osławiony port lotniczy („będziemy kopać rowy i je zasypywać” – mówił Morawiecki na taśmach u Sowy) i nieefektywne ekonomicznie rozdawnictwo (pińcet). Równocześnie Morawiecki zarzyna małe i średnie polskie firmy, które działają na wolnym rynku na uczciwych zasadach i generują większość wpływów do budżetu, poprzez coraz większe obciążenia i utrudnienia (kto ma firmę, wie, o co chodzi). Do realizacji w/w słomianych inwestycji Morawiecki ściąga miliony Ukraińców, żeby „zaprzyjaźnione” koncerny, które dostaną kontrakty, miały zapewnioną tanią siłę roboczą. Po kilku latach takiego „boomu” (PKB będzie rosło, a jakże), Polska skończy jak Grecja i będzie można ją zlicytować. To znaczy zlicytują ją „we the people z Niemiec, Francji, Hiszpanii”, o których mówił Morawiecki przy ośmiorniczkach u Sowy. Morawiecki jako minister zrealizował już wstępne etapy tego planu. Aby przejąć pełną kontrolę nad wszystkimi podmiotami, które będą emitować obligacje, potrzebował stanowiska premiera. No i je dostał.
Analityk
7 lat temu
Przecież Pan Morawiecki tylko firmuje pracę swoich pracowników, zatem się nie przepracowuje. Chociaż efektów tej pracy nie widać poza PR-em. To jest standard Teoretycznego Kraju.
Analityk
7 lat temu
Okazuje się, Pan Morawiecki tylko firmuje pracę swoich pracowników. Zatem nie narzeka na przepracowanie.
Analityk
7 lat temu
Widocznie Pan Morawiecki tylko formuje pracę swoich pracowników. Zatem nie narzeka na nadmiar pracy.
...
Następna strona