Ostre słowa ekonomisty: Politycy są...

*Prof. Marian Noga, ekonomista: *Dochody z lokat to są takie same dochody jak każde inne. Na całym świecie są opodatkowane, taka jest natura podatku dochodowego.

Oczywiście, w Polsce do końca PRL-u nie było żadnego podatku od oprocentowania w banku czy w PKO, dopiero wprowadzenie słynnego podatku Belki przyrównało naszą rzeczywistość bankową do światowego standardu. Propozycja, żeby ten naturalny podatek zlikwidować pojawiła się tylko w związku z tym, że trwa kampania wyborcza.

I będą następne pomysły w tym stylu. My w Polsce mamy inną kulturę ekonomiczną, jeszcze nie jesteśmy do końca nauczeni, że wszystkie nasze dochody są opodatkowane i co to jest gospodarka rynkowa. Pojawianie się takich propozycji to problem edukacji ekonomicznej. Politycy to wykorzystują.

*PRZECZYTAJ FELIETON NA PODOBNY TEMAT: *
[

Nie każdy pomysł polityków jest głupi ]( http://www.money.pl/archiwum/felieton/artykul/nie;kazdy;przedwyborczy;pomysl;jest;glupi;ale;to;i;tak;bez;znaczenia,199,0,899271.html )

Kierunek nie jest dobry, bo jest populistyczny. Natomiast są w tym złym kierunku i dobre rzeczy. Choćby to, że polskie społeczeństwo musi się uczyć ekonomii - to mocno podkreślam. Musi się uczyć czym jest gospodarka, jakie są mechanizmy, co to są kategorie ekonomiczne. Polacy muszą wiedzieć, że praw popytu i podaży nie przezwycięży się niczym.

To są żelazne prawa rynkowe. To, co się dzieje na przykład z frankiem szwajcarskim. Ponieważ popyt na franka jest większy od podaży, to jego kurs rośnie i złoty się wobec niego osłabia. Niby prosta zasada, a wielu nie jest w stanie tego pojąć.

Są takie modele w ekonomii, gdzie jest pokazane, że polityk powinien wiedzieć, że na przykład wypuszczanie na rynek większej ilości pieniądza powoduje w krótkim okresie wzrost produkcji i zatrudnienia. Ale w dłuższej perspektywie, kiedy ceny idą w górę, to rosną też koszty produkcji i przedsiębiorcom już nie opłaca się produkować i produkcję zmniejszają.

Chwilowo jest wzrost, a później jest spadek. Czyli politycy sami, swoimi populistycznymi decyzjami, wywołują mikrocykle w gospodarce. Gdyby zdawali sobie z tego sprawę, gdyby zrobić im z tego wykład, może by do nich dotarło, że propozycje, choćby taka jak z tym podatkiem Belki, są dobre na krótką metę.

Podatek Belki przynosił jeszcze rok temu około 4 miliardów złotych zysku dla budżetu państwa. Teraz jest pewnie dużo więcej. Więc pan wicepremier Pawlak, proponując jego zniesienie, tym samym uszczupli dochody budżetowe. A jak je uszczupli, zwiększy dług publiczny, który w tej chwili jest papierkiem lakmusowym na rynkach finansowych i wręcz spowodować może to spadek ratingu Polski. Może uderzyłem _ z grubej rury _, ale taki jest ciąg logiczny.

Niestety, są niedouczeni. Populizm to przyciąganie wyborcy, ale przyciągać trzeba w sposób świadomy i taki, żeby służyło to ładowi społecznemu, a nie w sposób destrukcyjny. Wszystkie takie propozycje, jak ta Pawlaka czy PiS-u, wynikają z braku wiedzy ekonomicznej.

Powinniśmy apelować, by politycy studiowali nawet proste książki ekonomiczne. Zauważyliby, że taka propozycja, jak ta wicepremiera, spowoduje że Polska będzie się bardziej zadłużała. A w związku z tym nasza pozycja finansowa na świecie może być gorsza.