Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Mateusz Ratajczak
Mateusz Ratajczak
|

Podkomisja smoleńska i jej tajemnice. Woli iść znów do sądu niż pokazać komu i za co płaci

209
Podziel się:

Podkomisja smoleńska wciąż nie chce ujawnić komu i za co płaciła przez ostatnie dwa lata. Ile kosztowało wysadzenie modelu Tupolewa? Ile podobnych eksperymentów w ogóle się odbyło? Ile pieniędzy kosztują ekspertyzy i kto je właściwie przygotowuje? To podkomisja chce zostawić w tajemnicy.

Finanse podkomisji owiane są tajemnicą. Znany jest budżet, nieznane są wydatki
Finanse podkomisji owiane są tajemnicą. Znany jest budżet, nieznane są wydatki (KFP/REPORTER)

Zespół Antoniego Macierewicza woli iść do Naczelnego Sądu Administracyjnego i dalej spierać się z money.pl, niż postawić na jawność finansów. Można odnieść wrażenie, że to gra na czas. To kolejny akt trwającej już prawie 10 miesięcy sagi.

Pod koniec września wygraliśmy z zespołem Antoniego Macierewicza w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym. Zobowiązał podkomisję do odpowiedzi na prosty wniosek o udostępnienie informacji publicznej. Każdy obywatel może taki złożyć. I dokładnie taką ścieżkę wybraliśmy.

O co chodzi?

Przypomnijmy: w lutym tego roku wnioskowaliśmy o dwie rzeczy - skany podpisanych od początku roku przez podkomisję umów cywilnoprawnych oraz pełen rejestr umów podpisanych już od dnia rozpoczęcia działalności. Zakładamy, że są to m.in. umowy o ekspertyzy, ale również inne dotyczące bieżącej działalność. Przez umowy cywilnoprawne Kancelaria Prezydenta np. zatrudnia ludzi do prowadzenia mediów społecznościowych. W ten sposób rozlicza też organizację imprez z udziałem Prezydenta. Sejm z kolei w ten sposób zleca zewnętrznym ekspertom przygotowanie opinii prawnych.

Po co nam ta wiedza w przypadku podkomisji smoleńskiej? Zespół w pierwszym roku wydał 1,4 mln zł. Zarzeka się, że większość poszła na wynagrodzenia i ekspertyzy. Budżet na ten rok jest zbliżony. Powiedzieliśmy więc "sprawdzam".

Nie wiemy przecież, jak publicznymi pieniędzmi dysponuje zespół Antoniego Macierewicza. Którzy eksperci otrzymują zlecenia od komisji? Ile dostają za ekspertyzy? O finansach zespołu nie wiadomo praktycznie nic. A działa już prawie dwa lata.

Za chwilę rozpocznie kolejny rok działalności. A przecież ma wyjaśnić katastrofę prezydenckiego samolotu. Tylko jawność pozwoli rozwiać wszystkie wątpliwości co do wiedzy i fachowości ekspertów. Tylko jawność pozwoli zamknąć ten temat raz na zawsze.

Zobacz także: Zobacz także: Katastrofa smoleńska. Szokujące wyniki ekshumacji

Wniosek do podkomisji wysłaliśmy ponad 250 dni temu. Trzy upomnienia nie pomogły, nie było żadnej reakcji. Dopiero po jednym z materiałów w marcu otrzymaliśmy jakąkolwiek wiadomość ze strony podkomisji. Jej szefem był wtedy Wacław Berczyński.

Nie była to odmowa udostępnienia informacji. Był to zwykły mail, pod którym nikt się nie podpisał. Opisaliśmy go dokładnie tutaj. Wysłaliśmy też informację, że wciąż czekamy. I znów nie pomogły próby kontaktu. Podkomisja zignorowała wiadomość, zamilkła. Poszliśmy więc do sądu.

Wygrana w sądzie to za mało

I wygraliśmy. Wojewódzki Sąd Administracyjny zobowiązał on komisję do odpowiedzi na wniosek. Formalnie tylko tyle. Nie przesądzał, co musi być w odpowiedzi. Wciąż mogła być to odmowa. Jednak sąd w uzasadnieniu nie zostawił żadnych wątpliwości, co do swojego toku rozumowania. Podkomisja powinna była nie tylko odpowiedzieć na wniosek, ale po prostu ujawnić podpisane umowy.

Zdaniem WSA zespół smoleński nie może się uchylać od obowiązku odpowiadania na wnioski o informację publiczną. Dlaczego? Bo wydaje pieniądze podatników, więc musi się z nich rozliczać, i to jawnie. Z kolei rejestr umów jest właśnie taką informacją publiczną. Wniosek? Należy się wszystkim obywatelom do niego dostęp.

Sąd podkreślił, że to niezbędny element kontroli wydatków państwowych. Jasno poinformował też, że tylko w ten sposób można sprawdzać, czy pieniądze nie są transferowane ze sfery budżetowej do prywatnych osób.

WSA rozprawił się też z wszystkimi argumentami podkomisji. Przykładowo takimi, że nigdy nie ujawniliśmy, po co nam są te informacje. Problem w tym, że zgodnie z prawem nie musimy tego robić. Co więcej, urzędnicy nie mogą żądać takich wyjaśnień. Dostęp do informacji publicznych to konstytucyjne prawo. Warto też podkreślić, że podkomisja nie zapytała o to. Naprawdę. A trudno odpowiedzieć na pytania, których nikt nie postawił.

Sąd w uzasadnieniu uporał się też z innym argumentem podkomisji. Twierdziła, że wyniki badań nad katastrofami lotniczymi są niejawne. WSA zaznaczył, że wniosek money.pl z tym tłumaczeniem niewiele ma wspólnego. W końcu nie żądamy informacji o wynikach śledztwa zespołu. To dwie różne sprawy. Zasłanianie się tą tajemnicą nie ma więc żadnego sensu.

Przedstawiciele podkomisji smoleńskiej w piśmie sądowym podnosili, że najpewniej materiał wykorzystałbym do atakowania komisji. Jak argumentują - wynika to z "retoryki portalu informacyjnego WP".

Informacje o finansach mielibyśmy też wykorzystać, by wpłynąć na prace komisji. Mielibyśmy m.in. dyskredytować ekspertów, których opłaca. Mieliśmy "atakować ich medialnie". Przedstawiciele podkomisji nie podali przy tym żadnego przykładu artykułu na WP, którego treść potwierdzałaby ten zarzut. WSA nie odniósł się do takich argumentów.

Sprawą zajmie się Naczelny Sąd Administracyjny

Wyrok WSA był jednak nieprawomocny, więc podkomisji przysługiwał wniosek o kasację do Naczelnego Sądu Administracyjnego. I właśnie taką ścieżkę wybrał zespół Antoniego Macierewicza. Właśnie dostaliśmy tego potwierdzenie.

- Podkomisja postanowiła skorzystać z przysługującego prawa i złożyć skargę kasacyjna do Naczelnego Sądu Administracyjnego, bowiem nie zgadza się z postanowieniem wyroku - poinformowała money.pl Marta Palonek, rzecznik prasowy podkomisji.

Nie wiemy jednak, czy dokumenty już trafiły do sądu.

To zaskakujący ruch. Jeszcze raz warto podkreślić, że WSA zdecydował, że podkomisja musi tylko odpowiedzieć na wniosek. Reszta uwag znalazła się w uzasadnieniu do wyroku, nie była jego sentencją. To tylko cenna informacja i jasny przekaz, jak sąd widzi sprawę. To informacja dla organu, że dalsze uchylanie się od obowiązku nie ma sensu. Ale nic więcej.

Decyzja Podkomisji jest więc po prostu kuriozalna. Zwłaszcza że w sądowych wyjaśnieniach nie twierdziła nawet, że na wniosek odpowiedziała. Takiego argumentu nie przywołała, choć miała ich sporo. Z czym więc podkomisja się nie zgadza w wyroku WSA? Dodamy tylko, że sąd zobowiązał Podkomisję do zwrotu opłaty procesowej (100 zł) oraz oddalił nasze argumenty, że doszło do rażącego naruszenia prawa.

Można odnieść wrażenie, że podkomisja po prostu gra na czas. Dokumentów nie chce ujawniać (to uprawniona teza po roku walki o te informacje), a jednocześnie nie chce też wysłać nam oficjalnej odmowy. Dlaczego? Bo z nią moglibyśmy znów iść do sądu i tym razem usłyszeć od razu wyrok nakazujący udzielenie konkretnych informacji. A tak... podkomisja ma więcej czasu. Sprawą zajmie się teraz Naczelny Sąd Administracyjny, nie wcześniej niż za kilka miesięcy. Tematu na pewno nie zostawimy.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(209)
w. ratajczak
6 lat temu
Kuriozalne jest wymuszanie na podkomisji ujawnienia umów w postaci skanów. Umowy zawierają dane wrażliwe - w tym m.in. dane osobowe osób, które pracują dla podkomisji, włącznie z adresami. Na jakiej podstawie podkomisja ma ujawnić umowy, w których druga strona nie wyraża zgody na ujawnienie tych danych ? Na jakiej podstawie podkomisja ma ujawniać treść umów, w których zawarte są informacje o toczącym się, a nie zakończonym postępowaniu. To może tak samo wniosek do prokuratury, aby ujawniła w trakcie swojego postępowania, nad czym pracuje, gdzie mieszkają biegli i świadkowie i ile miesięcznie wydaje na ekspertyzy, oraz jakie są to ekspertyzy ? Nie wiem, dla kogo pan pracuje panie Ratajczak, ale może warto byłoby, aby odpowiednie służby przyjrzały się pańskiej działalności, bo to co pan robi to ewidentna próba rozgrywania podkomisji i działanie na szkodę prowadzonego postępowania, przed jego zakończeniem. To nie ma nic wspólnego z informacją publiczna, tylko jest ordynarną próbą upubliczniania informacji niejawnych - w tym nie mających nic wspólnego z "rozliczaniem" wydatków. To metoda zastraszania członków podkomisji i jej ekspertów, którzy wystarczająco długo znoszą inwektywy kierowane pod ich adresem, publiczne wyzywanie od oszustów i złodziei, groźby, pomówienia i inne działania, mające na celu jedynie dyskredytację. Proszę się jednak nie niepokoić - nie ważne kiedy i jak, ale praca zostanie skończona, bez względu na nikczemne ataki.
ZAKLAD RATAJC...
6 lat temu
KARYGODNA MANIPULACJA !!! .....kiedy we wczesniejszych latach komisja sejmowa macierewicza pracowala jawnie, zaczely sie BEZPRECEDENSOWE ATAKI NA CZLONKOW TEJ KOMISJI!!!! OBRAZANIA ICH, pisania paszkwilow do miejsc ich zatrudniania, grozenia im ..... o to chodzi tobie Ratajczak? ...nie badz smieszny chlopie...twoja jalowa pisanina na nikim nie zrobi wrazenia!!!! mozesz wygrac i 100 procesow w jeszcze postkomunistycznych sadach.... a i tak przegrasz!!! ...zaklad???...........:))))
tsenre
6 lat temu
Macierewicz jest pospolitym oszustem . Cwaniaczek łoi publiczną mamonę , rodzinka zabezpieczona na 150 lat. A może jest krystalicznie uczciwym obywatelem.
tsenre
6 lat temu
Macierewicz jest pospolitym oszustem . Cwaniaczek łoi publiczną mamonę , rodzinka zabezpieczona na 150 lat. A może jest krystalicznie uczciwym obywatelem.
Tomek
6 lat temu
Za 2 lata będzie Amber Smoleńsk tylko główni oskarżeni będą mieli immunitety , bo kraść trzeba umieć zgodnie z prawem .
...
Następna strona