Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Janoś
Krzysztof Janoś
|

Prof. Dariusz Filar dla Money.pl: Tusk nas zadłuży, bo na nic więcej go nie stać

0
Podziel się:

- Zawiedli politycy i ich filozofia uników, stanęliśmy pod ścianą. Ekonomiczny doradca rządu mówi, co nas czeka.

Prof. Dariusz Filar
Prof. Dariusz Filar (Piotr Mizerski/REPORTER)
Premier ujawnił wczoraj, że w budżecie zabraknie około 24 mld zł. Rząd chce teraz zwiększyć deficyt, o około 16 mld zł, a cięcia w wydatkach wyniosłyby wtedy około 8 mld._ _Donald Tusk tłumaczył się tym, że 2013 rok, to najgorszy czas dla polskiej gospodarki od chwili wybuchu kryzysu w 2008 roku. Aby zwiększyć deficyt, a tym samym dług państwa, rząd musi zmienić prawo. Ustawa o finansach publicznych uniemożliwia taki krok, jeśli wysokość długu publicznego przekracza 50 procent w relacji do PKB.

Money.pl: * *To rzeczywiście jedyne, możliwe wyjście w tej sytuacji?

Profesor Dariusz Filar, były członek Rady Polityki Pieniężnej i były główny ekonomista Banku Pekao S.A. Obecnie członek Rady Gospodarczej przy premierze: Premier się z tym boksuje od dłuższego czasu. Ale pamiętajmy, że ogólny kontekst gospodarczy stwarza trudną sytuację dla budżetu. Europa wbrew oczekiwaniom zaliczy kolejny rok recesji. W związku z tym, my nie możemy liczyć na jakieś przyspieszenie. Jak nie ma wyraźnego wzrostu PKB, to mamy niskie dochody budżetowe. W niektórych przypadkach są nie tylko gorsze od tego co zapisano w ustawie budżetowej na ten rok, ale nawet w stosunku do lat poprzednich. Zwykle jak dochody są słabe to pojawia się presja na zwiększenie deficytu. Teraz napotkano ścianę, na którą zwracałem uwagę już dawno. Typowa nowelizacja budżetu jakiej się dokonuje przez zwiększenie deficytu, prawnie nie jest już możliwa.

Kładzie Pan nacisk na to, że to * nie tylko *- jak mówi opozycja - _ wina Tuska _?

To nie jest trudna sytuacja tylko dla Polski. My i tak cały czas utrzymujemy się na mizernym plusie. Wielu ekonomistów uważa, że Europa to jest najsłabszy punkt na mapie gospodarczej świata. To wszystko dzieje się też w jeszcze innym kontekście. Premier nie ukrywa filozofii rządu. Od początku zaburzeń gospodarczych z 2008 roku, jest taka, że doraźnymi posunięciami taktycznym dokonywało się uników i wychodziło z trudnych sytuacji. Jak nie mogliśmy za bardzo podnieść wydatków, to się je wypychało poza budżet do Krajowego Funduszu Drogowego.

Czyli mieliśmy do czynienia z kreatywną księgowością ministra finansów?

Nie. Ja to określam mianem taktycznych działań doraźnych. Reagujemy na wyzwania i małymi kroczkami omijamy przeszkody przed nami. Tyle, że w tym roku to pole manewrów zostało wyczerpane.

Czyli była doraźna taktyka, a zabrakło strategii?

Tak, zabrakło bardziej perspektywicznego myślenia. Nie doprowadzono do ujednolicenia systemu emerytalnego. Między innymi poprzez likwidacje KRUS. Przydałoby się też większe obciążenie podatkami od nieruchomości. Jesteśmy jednym z ewenementów na świecie, gdzie z takich podatków się nie korzysta. Nie zrobiono tego, bo byłoby to dla niektórych grup społecznych zbyt bolesne.

Mało popularne dla rządzącej koalicji i źle by to wyglądało w sondażach.

A filozofia jest taka, by unikać konfrontacji. Z tym dojechaliśmy do tego roku, gdzie już nie ma miejsca na małe kroczki. Jest zasadnicza bariera w postaci przekroczonego progu 50 procent. I teraz słyszę, że próg ma zostać zawieszony.

Czytaj więcej [ ( http://static1.money.pl/i/h/167/130983.jpg ) ] (http://www.money.pl/gospodarka/wywiady/artykul/rzad;leczyl;snem;i;doprowadzil;do;dziury;rostowskiego,255,0,1347327.html) *Rząd leczył snem i doprowadził do "dziury Rostowskiego" * Leszek Miller, uważa, że premier Tusk skończy jak Jerzy Buzek.

Nie jest Pan zwolennikiem zmiany tej reguły?

Nie, ona bardziej wiąże finanse publiczne z cyklem koniunkturalnym. Gdybyśmy się mieli teraz zachować zgodnie z tym co wymaga ustawa, to trzeba by - przy stojących w miejscu dochodach - obecny deficyt zamrozić. A jak zamrażamy deficyt, to siłą rzeczy nie możemy powiększać wydatków, bo nie możemy finansować ich długiem. Ale pamiętajmy też, że istnienie tej reguły w ustawie nie miało na celu doprowadzenie do sytuacji, że przy 50 procentach trzeba dławić gospodarkę.

Chodziło by zatrzymać się na długo wcześniej przed pierwszym progiem, ale to wiąże się z planowaniem w dłuższej perspektywie. Politycy się nie sprawdzili?

No oczywiście. Nastawiono się na działania reaktywne, czyli takie reagowanie na bieżące wyzwania, a nie myślenie wyprzedzające negatywne wydarzenia.

Co się stanie, jak Sejm zdecyduje o zmianie ustawy i zmieni regułę wydatkową?

Deficyt powiększymy o 16 miliardów. To jest o około jeden punkt procentowy PKB. Dług nam pojedzie w okolice 54 procent, według metodologii krajowej, bo według Eurostatu to nam ucieknie jeszcze wyżej. I nadal czekać będziemy na to, że w Europie pojawią się wzrosty i to nas wyciągnie z dołka. Tyle, że nie jest to rozwiązanie. Znów jest to taki polski ślizg pod ostrzem gilotyny. Ostrzegałem przed tym, kiedy próg 50 procent nie był jeszcze przekroczony.

Manipulowanie regułami budzi więc słuszne oburzenie.

Jak się zaczyna zmieniać prawo, żeby zapanować nad finansami to nie jest to dobra sytuacja, ale za tym ciągle jest ta sama filozofia - nie drażnić społeczeństwa. To się w pewnym sensie i stopniu jakoś tam udaje, bo nie przeżyliśmy tego co Grecy czy Hiszpanie. Tyle tylko, że ten licznik ciągle bije. Jeżeli dług pójdzie w górę to w brutalny sposób odkryje on prawdę o OFE, że to jest ostatni rezerwuar żeby obniżyć dług. Gdyby przyjęto pierwszy wariant rozwiązania kwestii funduszy, to by nam obniżyło dług w okolice 45 procent. Osiągnęlibyśmy to za cenę demontażu systemu, co do którego nie podzielam poglądów ministerstwa finansów, że źle funkcjonuje.

Czytaj więcej [ ( http://static1.money.pl/i/h/45/m275757.jpg ) ] (http://www.money.pl/emerytury/raporty/artykul/ofe;czy;zus;sprawdz;kto;lepiej;pomnaza;twoje;pieniadze,242,0,1338354.html) *OFE czy ZUS? Sprawdź, kto lepiej pomnaża twoje pieniądze * Money.pl przeanalizował, jak w ciągu ostatnich kilkunastu lat radziły sobie instytucje odpowiedzialne za nasze emerytury.

Sądzi Pan, że przeforsowanie tego wariantu jest najbardziej prawdopodobne?

Wyobrażam sobie dyskusję, by zabrać część pieniędzy przelewanych z OFE nie demolując reformy emerytalnej. Uczciwa dyskusja to nie jest wyszukiwanie słabości w systemie tylko rozmowa o tym jak działają finanse państwa i na ile, ten ostatni rezerwuar może pomóc ratować państwo. Temat funduszy nie pojawił się na wczorajszej Radzie Ministrów, ale to nie znaczy, że się nie pojawi już wkrótce.

Jak wczorajsza decyzja i zwiększanie deficytu wpłynie na rynki i na ratingi Polski?

Jeżeli będzie perspektywa taka, że deficyt rośnie i dług podnosimy, ale z drugiej strony mamy w zanadrzu zmniejszenie długu przy pomocy OFE, to rynki to kupią, bo myślą krótkoterminowo. Nie będzie gwałtownej reakcji. Agencje ratingowe mogą zareagować różnie. One jako przykłady mają Szwecję z nadwyżkę budżetową gdzie jest odpowiednik OFE i Francję, która ma ogromne zobowiązania wobec przyszłych emerytów i żadnego zabezpieczenia. I na tym tle wyceniają nas. Mam nadzieję, że nie nastąpi gwałtowna wyprzedaż naszych obligacji.

A skąd rząd weźmie 8 miliardów?

Z pętlą na szyi ministrowie poszczególnych resortów będą ciąć, wyjścia nie ma.

A jakieś źródła mógłby Pan wskazać?

Musiałbym w każdym z tych ministerstw trochę posiedzieć, żeby móc odpowiedzieć na to pytanie. Dużo się mówi w tym kontekście o MON, ale nie potrafię tego ocenić, jakie są możliwości. Przypuszczam, że będzie zabieranie po trochę, wszędzie gdzie się da.

Czeka nas przykręcenie śruby samorządom? Ograniczy się wypłatę pieniędzy przewidzianych na inwestycje współrealizowane przez gminy?

Ograniczenia prawne powodują, że to nie jest takie proste. Oszczędności należy się spodziewać na szczeblu resortów, ale który spotka się z najsilniejszą presją trudno powiedzieć.

Kolejne źródła to obcięcie transferów do ZUS i Funduszu Ubezpieczeń Społecznych?

To już się dzieje. Na pewno jeszcze coś się wyciągnie z Funduszu Rezerwy Demograficznej, ale tego już i tak wiele nie pozostało. Odsuwamy fiskalną ścianę i równocześnie próbujemy bez wstrząsu dla społeczeństwa przetrwać trudne lata, ale długofalowo to nie jest rozwiązanie.

A co nim jest?

To jest to o czym się mówi od bardzo dawna. Polskie finanse publiczne wymagają gruntownej przebudowy. Pomysły na tę przebudowę pojawiają się już od dłuższego czasu. Od podatku liniowego po stronie dochodowej, po wprowadzenie podatku katastralnego, reformę KRUS i zbudowanie powszechnego systemu emerytalnego. Jest wiele spraw, ale nie wiem czy ktoś się tego podejmie, bo jak patrzę na główną partię opozycyjną, to nie mam wielkich nadzei. Przecież główne hasło, które się ostatnio pojawiło na kongresie PiS, to było _ wyciąć raka którym są OFE _. To jest to ta sama filozofia - sięgnąć po pieniądze, które są i na tym trochę pojechać, a nie reformować.

Znikąd nadziei?

PO nam tego nie dała, PiS nam tego nie da. Tu nie mam nadziei. Jedyny ośrodek myślący nad rozwiązaniami to FOR prof. Leszka Balcerowicza, ale on nie ma żadnego przełożenia politycznego. Tam się ciągle nad wyjściem z tego pata zastanawiają i mają sensowne propozycje. Tyle, że to intelektualiści bez wsparcia politycznego

Co nas może uratować?

Gdyby ruszyła Europa, na co wszyscy liczą, to by pomogło. Zresztą ten bardzo optymistyczny budżet na ten rok właśnie był oparty na tej wierze, że od drugiego kwartału nasz kontynent poszybuje w górę. Jestem pesymistą jeżeli chodzi o Europę. Obawiam się, że bardzo niski wzrost to jest niestety dłuższa perspektywa. Być może nastąpi pokoleniowa zmiana. Może pojawią się ludzie w wieku koło czterdziestki mający świadomość interesu swojego pokolenia i stworzą partię polityczną, która dokona głęboki zmian strukturalnych.

Wygląda to na odległą przyszłość. Obecnie nie ma nikogo kto by to zrobił?

Niestety nie. O Platformie już mówiłem, a PiS też nie daje na coś takiego nadziei.

Czytaj więcej w Money.pl
Premier zapowiada zmiany i cięcia. "Chcemy pobudzić gospodarkę" Rząd zamierza zmienić ustawę o finansach publicznych, ale nie tylko. Donald Tusk ujawnił, ile zabraknie pieniędzy w kasie państwa.
Rządowi brakuje 25 mld złotych. Zabierze... Wiemy, jak rząd będzie ratował budżet państwa. Kolejne sztuczki ministra Jacka Rostowskiego.
"Rząd podważa wiarygodność. To zły sygnał". _ To co teraz musi zrobić rząd, jest skutkiem nadmiernego optymizmu i obowiązujących przepisów _.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)