Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Marcin Lis
|

Sprawa nagród dla ministrów może skończyć się w sądzie. Kancelaria premiera unika wyjaśnień

372
Podziel się:

Chociaż wiemy, ile kosztowały nas nagrody dla ministrów w rządzie Beaty Szydło, to nie wiemy ile za co je dostali. Jeśli kancelaria nie ujawni tej informacji, sprawa może znaleźć swój finał w sądzie.

Decyzję o nagrodach podjęła Beata Szydło, ale tłumaczyć musi się Mateusz Morawiecki
Decyzję o nagrodach podjęła Beata Szydło, ale tłumaczyć musi się Mateusz Morawiecki (Paweł Supernak)

Chociaż wiemy, ile kosztowały nas nagrody dla ministrów w rządzie Beaty Szydło, to nie wiemy, za co je dostali. Jeśli kancelaria nie ujawni tej informacji, sprawa może znaleźć swój finał w sądzie.

1,5 mln zł – tyle podatnicy wydali na nagrody dla członków rządu w ubiegłym roku. Informacja wypłynęła na światło dzienne po interpelacji posła Platformy Obywatelskiej Krzysztofa Brejzy. Kancelaria Prezesa Rady Ministrów odpowiedziała jednak tylko na część zadanych pytań. Nadal nie dowiedzieliśmy się bowiem, w jaki sposób i czy w ogóle uzasadniono np. wypłacenie ponad 80 tys. zł Mariuszowi Błaszczakowi. Nie wiemy także, czy w styczniu 2018 r. którykolwiek z członków rządu otrzymał nagrodę.

Autor interpelacji poinformował, że skierował do KPRM pismo z wnioskiem o uzasadnienie braku tych informacji. "10-dniowa zwłoka w odpowiedzi na interwencję jest naruszeniem nie tylko ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora, ale także przepisów KPA. Jest to także wyraz lekceważenia obywateli" – czytamy w piśmie autorstwa Brejzy skierowanym do premiera Mateusza Morawieckiego. W razie braku odpowiedzi, sprawa trafi do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Urząd ma na to siedem dni.

Ujawnienie informacji o wysokości nagród rozpętało polityczną burzę. Przedstawiciele PiS byli oskarżanie o pobieranie „drugiej pensji”. Jarosław Gowin, wicepremier w rządach Beaty Szydło i Mateusza Morawieckiego, zaliczył "wpadkę roku". Stwierdził bowiem, że w czasach, gdy był ministrem sprawiedliwości brakowało mu pieniędzy do "pierwszego". Zarabiał wtedy około 17,5 tys. zł, a więc kilkukrotnie więcej niż wynosiło przeciętne wynagrodzenie. Kilka godzin później przeprosił, a w debacie publicznej pojawił się pomysł podniesienia wynagrodzeń członkom rządu.

Z kolei sam premier zapowiedział oddanie premii, choć nie wszyscy ministrowie poszli jego śladem. Równocześnie rozpoczął zwalnianie wiceministrów, których było ponad 100. Dotychczas ze stanowiskami pożegnało się kilkoro urzędników. Padła także zapowiedź likwidacji możliwości przyznawania nagród ministrom i ich zastępcom.

Zobacz także: Nagrody w rządzie poprzedniczki nie są jedynym problemem premiera:
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(372)
Fr
6 lat temu
W ogóle za co te premie,przecież mają tak wysokie wynagrodzenia że to chyba o czymś świadczy.
ola
6 lat temu
nigdy więcej pisowskich oszustów i złodziei !!!
janosik
6 lat temu
trójpodział władzy czyli kaczor ziobro i krzywousty powinni zawisnąć na haku
beatka
6 lat temu
Prze pierwsze 2 lata rządów zagarniemy tyle stanowisk co PO nie dało rady przez 8 ostatnich lat, ukradniemy tyle co PO nie dało rady przez 8 ostatnich lat, oszukamy tylu ludzi co PO nie dało rady przez 8 ostatnich lat, zrobimy wszędzie taki bur…. jaki PO nie dało rady zrobić przez 8 ostatnich lat..... damy radę!!!
v szydlo
6 lat temu
czemu się czepiacie że sobie sama wysoką premię przyznałam?? nikt nie chciał mi dać musiałam sama, a co miałam głodować jak gowin za platformy??
...
Następna strona