Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Jacek Frączyk
Jacek Frączyk
|

10 tys. zł na "darmową" polską grę. Holender zaszalał

4
Podziel się:

Chęć wygranej z innymi powoduje u wielu osób prawdziwą gorączkę. By zwyciężyć bliźniego niektórzy skłonni są sięgnąć głęboko do kieszeni. Producenci gier mobilnych dobrze o tym wiedzą. T-Bull szuka pieniędzy, by na rozgrzanych głowach zarabiać jeszcze więcej. Chwilowo to nie Polacy płacą najwięcej.

Rynek gier mobilnych rośnie na świecie szybciej niż pozostałych gier komputerowych
Rynek gier mobilnych rośnie na świecie szybciej niż pozostałych gier komputerowych

Chęć wygranej z innymi powoduje u wielu osób prawdziwą gorączkę. Producenci gier mobilnych dobrze o tym wiedzą. T-Bull szuka pieniędzy, by na rozgrzanych głowach zarabiać jeszcze więcej.

Mieć wyższą pensję, lepszy samochód, dom, przejechać trasę nad morze w tempie szybszym niż znajomi, wyjechać na lepsze niż inni wakacje za granicę - to cele, które niektórym nadają sens życia. Świadomość, że jest się lepszym od innych, dla wielu bywa wyznacznikiem zadowolenia z egzystencji. Taki cel można zrealizować na różne sposoby.

Internet i świat gier mobilnych otworzył zupełnie nowe pole dla podobnych ambicji. Innych można tam pokonać na setki najróżniejszych sposobów. By zwyciężyć bliźniego, niektórzy skłonni są sięgnąć głęboko do kieszeni.

- Grałem ponad miesiąc w World of Tanks. Całkiem za darmo. Dorobiłem się całkiem niezłego sprzętu - chwali się pan Robert, pracownik jednego z banków w Warszawie. - Przekonany, że jest nieźle, zebrałem się z kolegami i zagraliśmy sieciowo. Pancerz miałem mocny jak nie wiem, ale ledwo wjechałem na pole bitwy, a tu ktoś puścił jakąś super rakietę i po grze. Cała gra trwała może z minutę - śmieje się.

Zobacz także: Zobacz też: "Ghost of Tsushima" - fragmenty gry E3 2018

Gdybyśmy mieli w 1939 roku jeden taki czołg jaki miał pan Robert, to sami byśmy tę wojnę pewnie wygrali - można powiedzieć, parafrazując znany kiedyś żart o „Rudym” 102 z „Czterech pancernych i psa”. Pełen wypas. Ale co zrobić, skoro ktoś zapłacił konkretne pieniądze za rakiety, które z wypracowanym z mozołem za darmo pancerzem robią co chcą?

Tak to już jest - w gry, o których od ponad trzech lat Komisja Europejska we współpracy z Google nie pozwala pisać: „darmowe” (podobną politykę wprowadził nieco później App Store) i trzeba wstawiać notkę „zakupy w aplikacji” - grać można na wysokim poziomie tylko wtedy, jeśli wyłoży się pieniądze. Konkretne, nie wirtualne. Oczywiście dotyczy to tylko tych graczy, którzy mają parcie na wygraną, a nie po prostu chcą „popykać” dla zabicia nudy.

W grach mobilnych, których wykorzystanie nie wiąże się z obowiązkową, ale z dobrowolną płatnością, specjalizuje się już kilka polskich firm. Jedna z nich - T-Bull prowadzi właśnie emisję akcji. Dzięki temu czuła się w obowiązku podzielić ciekawostkami.

Jedną z nich jest informacja, że darmowa gra, w której rywalizujemy z komputerem daje mniejsze dochody, niż ta, gdzie jest rywalizacja z prawdziwymi ludźmi. Niby oczywistość, ale żeby różnica była aż dwukrotna?

- W grze Idle Racing GO w ciągu kilku miesięcy monetyzacja urosła dwukrotnie do poziomu kilkudziesięciu centów na użytkownika - głównie za sprawą aktualizacji na podstawie feedbacku graczy i wprowadzenia trybu multiplayer - podaje Damian Fijałkowski, członek zarządu T-Bull.

Jak widać możliwość zwycięstwa z innymi graczami zmotywowała do płacenia za ulepszenia do gry dwa razy więcej. Gra wyścigowa z funkcjami menedżerskimi zachęciła jednego z Holendrów do zrobienia na platformie IOS 76 zakupów na łączną kwotę 2,4 tys. euro, czyli ponad 10 tys. zł. Nieco mniej chętni do płacenia byli użytkownicy na Androidzie, bo tam rekordzistą jest Japończyk, który wydał 501 dol., czyli w przeliczeniu 1,9 tys. zł.

Gigant wchodzi na rynek. CD Projekt wypuści Gwinta

T-Bull nie jest jedyną polską spółką, która próbuje zarabiać na grach z mikropłatnościami. Swój wielki projekt na tym rynku przygotowuje CD Projekt, który chce w ten sposób wykorzystać potencjał swojego hitu - Wiedźmina 3: Dziki Gon. Gra Gwint: Wiedźmińska Gra Karciana ma ruszyć około października. Oferować będzie graczom możliwość rozgrywki sieciowej, a w przyszłości płatne kampanie jednoosobowe.

Produkcją takich gier - m.in. wędkarskich - zajmuje się nowa na giełdzie firma Ten Square Games. Informowała w prospekcie, że jeden z graczy wydał nawet 192 tys. zł na mikropłatności.

Vivid Games, który jeszcze niedawno budował swoją pozycję na grach bokserskich (ostatnia część serii Real Boxing niestety nie okazała się finansowym przebojem), teraz wypuścił grę kosmiczną - Space Pioneer. W ciągu tygodnia pobrało ją 400 tys. osób i była w Top 100 na App Store na początku czerwca. Po kolejnych dwóch tygodniach graczy było już ponad milion.

330 mln pobrań

T-Bull chwali się regularnie liczbą pobrań swoich gier - przekroczyła już łącznie 330 mln, co jest rekordem w branży w Polsce. W samym tylko maju produkty wrocławskiej firmy na swoje urządzenia ściągnęło prawie 8 mln osób na całym świecie.

Największym hitem według liczby ściągnięć jest Moto Rider Go, gdzie płacący gracze wydają średnio 4,08 dol. Z 48 mln graczy płaci jeden na 10 tys. Generalnie to gry wyścigowe oraz ostatnio "strzelanki" dają firmie najwięcej pożytków.

Hitem finansowym jest Top Speed z 28 mln ściągnięć, ale z 5,23 dol. średniej transakcji i jednym na 500 graczy płacących w mikropłatnościach.

W sierpniu ub. roku wewnętrzny miesięczny rekord pobiła gra Top Speed z 2,2 mln pobrań. Większość przychodów finansowych spółka osiąga w USA (39 proc. w 1 kw. 2018), Rosji (5,3 proc.) i Niemczech (5,3 proc.), a Polski nie ma wśród 10 największych rynków. Innymi słowy z Amerykanami w gry z T-Bull nie wygrasz.

T-Bull zbiera właśnie pieniądze z nowej emisji akcji, która pozwoli nie tylko na przejście z notowań na małym rynku NewConnect na duży rynek główny GPW, ale i ma dać ponad 6 mln zł na nowe produkcje.

W ubiegłym tygodniu spółka rozpoczęła ofertę publiczną do 100 tys. akcji nowej emisji serii F, ustalając cenę maksymalną na 60 zł za sztukę. Czy to dużo? Na NewConnect spółka jest notowana w poniedziałek po 62,50 zł. Na tym poziomie spółka potrzebuje nieco ponad 14 lat, by zyskami spłacić wydaną na jej akcje kwotę (wskaźnik C/Z 14,2). Nie jest to wskaźnik wysoki, ale też i ryzyko powodzenia działalności jest spore.

Rynek widać ogromny, bo w 2019 roku na gry mobilne klienci mają na całym świecie wydać według prognoz około 52 mld dol. (prognozy Newzoo BV przedstawionych przez T-Bull w prospekcie). To połowa całego rynku. Cykl życia gry ulega jednak skróceniu.

„W 2015 roku gry potrzebowały przeciętnie 17 tygodni, aby osiągnąć 90 proc. swojego potencjału, bazując na skumulowanej liczbie ściągnięć w porównaniu do 50 tygodni w roku 2012” - podaje spółka. Po prostu oferta jest tak duża, że efekt nowości trzeba obecnie wykorzystać do maksimum.

Na podbój Chin

Olbrzymią szansą dla T-Bull jest wejście z produktami na rynek chiński - największy na świecie, na którym dotąd spółki praktycznie nie było. Prowadzi rozmowy o pozyskaniu tam partnera.

- Chcemy, żeby nasze tytuły pojawiły się w Chinach - powiedział w ub. tygodniu Damian Fijałkowski, członek zarządu T-Bull.

Plan jest taki, żeby współpracować z wydawcą chińskim, który dobrze zna lokalny rynek i jest w stanie dobrze przygotować produkt, by on został dobrze odebrany na tamtym rynku.

Wpływy z emisji mają być przeznaczone na wykonanie trzech nowych gier mobilnych oraz reklamę gier. Przyjmowanie zapisów w transzy inwestorów indywidualnych potrwa od 27 czerwca do 11 lipca, a proces budowania księgi popytu wśród inwestorów instytucjonalnych zaplanowano na 4-12 lipca.

Opublikowanie ostatecznej liczby nowych akcji w ramach oferty, ostatecznej liczby akcji poszczególnym kategoriom inwestorów oraz ceny ostatecznej ma nastąpić 12 lipca. W dniach 12-17 lipca odbędą się zapisy inwestorów instytucjonalnych, a 18 lipca - przydział akcji. Zakładany pierwszy dzień notowania na GPW akcji istniejących oraz praw do akcji (PDA) nowej emisji nastąpi ok. dwóch tygodni od przydziału nowych akcji.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

giełda
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(4)
WYRÓŻNIONE
Wujek Dobra R...
6 lat temu
No cóż jeden lubi góralską muzykę a drugi jak mu nogi śmierdzą. Nikt nikogo do niczego nie zmusza ;)
XD
6 lat temu
Tylko że w World of Tanks nie ma rakiet. Ta gra jest tylko o czołgach. ;-;
x
6 lat temu
No cóż, nad tymi tytułami też pracuje masa ludzi, nic dziwnego, że chcą zarobić. A że rynek FTP zamienił się w PTW, to inna sprawa.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (4)
Gdhsb
6 lat temu
Nie płace - hakuje - efekt ten sam
XD
6 lat temu
Tylko że w World of Tanks nie ma rakiet. Ta gra jest tylko o czołgach. ;-;
Wujek Dobra R...
6 lat temu
No cóż jeden lubi góralską muzykę a drugi jak mu nogi śmierdzą. Nikt nikogo do niczego nie zmusza ;)
x
6 lat temu
No cóż, nad tymi tytułami też pracuje masa ludzi, nic dziwnego, że chcą zarobić. A że rynek FTP zamienił się w PTW, to inna sprawa.