Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Nikola Bochyńska
|

Taksówkarze mają dość. Protestują i żądają od ministerstwa uregulowania rynku przewozu osób

54
Podziel się:

Branża taksówkarska ma dosyć nieuczciwych praktyk. Chce, aby jasno określono, kto ma płacić podatki, jeździć z kasą fiskalną oraz posiadać licencje. Organizuje happening pod Ministerstwem Infrastruktury, blokując miejsca parkingowe. Żąda szybszego uchwalenia projektu ustawy, która obiecywana jest od ponad roku.

Taksówkarze domagają się, aby na rynku przewozy osób obowiązywały licencje.
Taksówkarze domagają się, aby na rynku przewozy osób obowiązywały licencje. (Jakub Wosik/REPORTER)

Branża taksówkarska ma dosyć nieuczciwych praktyk. Organizuje happening pod Ministerstwem Infrastruktury, blokując miejsca parkingowe. Żąda szybszego uchwalenia projektu ustawy, która obiecywana jest od ponad roku.

- Politycy ciągle obiecują, że będzie po wakacjach, że będzie za miesiąc. To trwa już co najmniej rok, takie zwodzenie. Stanowczo za długo, a to, co się dzieje na rynku, to patologia - mówi taksówkarz z korporacji MPT. Jego zdaniem przewozy typu Uber czy Taxify łamią wszelkie przepisy. Tłumaczą się tym, że przewoźnicy mają zarejestrowaną działalność gospodarczą. Jaką? Na pewno nie na przewóz osób, zaznacza taksówkarz, z którym rozmawialiśmy.

Ja twierdzi taksówkarz z MPT, takie firmy uszczuplają Skarb Państwa, okradają je, to jest szara strefa. Na fakturach używają stawki VAT 8-proc., co jest przeznaczone dla transportu osób niepełnosprawnych oraz dla busów. - Na każdym przewozie uszczuplają Skarb Państwa o 15 proc. - stwierdza stanowczo w rozmowie z money.pl.

Zobacz także: Zobacz: Balcerowicz ostro o wymianie kadr w czasach rządów PiS

Taksówkarze mają dość czekania i postanowili pomóc ministrowi w podjęciu szybszej decyzji. i wzięli sprawy w swoje ręce.

Happening, który ma na celu przyspieszenie prac nad ustawą, jest organizowany przez Związek Zawodowy Taksówkarzy "Warszawski Taksówkarz". W dniach 6-9 marca przed Ministerstwem Infrastruktury kierowcy codziennie przez cztery dni o godz. 8 do godz. 16 mają m.in. blokować miejsca parkingowe dla ministrów.

- Tą akcją chcemy pokazać, w jaki sposób nielegalni przewoźnicy łamią polskie prawo i dlaczego zależy nam na tym, aby coś z tym zrobić, na jakich problemach politycy powinni się skupić. Obecnie mamy wrażenie, że nic do nich nie dociera, choć niby mamy procedowanie ustawy - komentuje Jarosław Iglikowski, przewodniczący Związku Zawodowego Taksówkarzy "Warszawski Taksówkarz".

Ministerstwo Infrastruktury od zeszłego roku pracuje nad zmianami w prawie. I na razie utknęło w martwym punkcie.

- Według słów byłego ministra (Jerzego Szmita - przyp.red.) prace miały być zakończone do września ubiegłego roku, a ostatnia wersja nadal nie załatwia dwóch podstawowych bolączek - mówi Iglikowski.

Po raz kolejny taksówkarze wyjeżdżają na ulice.

Podczas happeningu pod resortem infrastruktury będą wyświetlane filmy, w których pokażą, jak nieuczciwi kierowcy omijają przepisy, m.in. podatkowe. Na plakatach zaprezentują także "przykłady osób, które podszywały się pod taksówkarzy i okazały się m.in. mordercami, pedofilami czy osobami, które potrafiły przewieźć klienta za 600 złotych z jednej z dzielnic Warszawy na lotnisko Chopina, a nie miał on nic wspólnego z zawodem taksówkarza".

Jak mówi Iglikowski, w samej Warszawie szacuje się, że osób bez uprawnień, które jeżdżą bez licencji tylko w korporacjach taksówkarskich, może być aż 2 tys.

Zarzuty dla Ubera

- Robiłem kiedyś prowokację. Jako klient zadałem kierowcy Ubera parę pytań. Spytałem, na czym polega ich konflikt z "cierpami" (tak Uberowcy nazywają taksówkarzy – przyp.red.), wtedy odpowiedział, że taksówkarze stoją na postojach. To nieprawda, bo nigdy nie pracuję na postojach i też jeżdżę na aplikacji – mówi taksówkarz z firmy MPT.

O co chodzi taksówkarzom?Jak wylicza rozmówca money.pl z MPT, po pierwsze - Uberowcy nie mają licencji, po drugie - nie mają potrzebnych do przewozu osób dokumentów, a po trzecie - nie mają kas fiskalnych (od niedawna wybrani kierowcy w Warszawie, jeśli chcą wykonywać przejazdy gotówkowe muszą posiadać kasę – przyp.red.) na podstawie których wylicza się podatek dochodowy. Według niego kolejnym "grzechem" Uberowców jest nieposiadanie badań lekarskich i psychologicznych. - Chodzi o to, aby zlikwidować szarą strefę – komentuje.

- Oni jeżdżą po niskich stawkach, bo nie mają takich wydatków, jak my. W dowodzie rejestracyjnym mamy stempel taxi, co zwiąże się z większym kosztem ubezpieczenia o 30 proc., bo samochód ma podwyższone ryzyko. Mamy kasy fiskalne – trzeba robić ich przegląd, bo tego wymaga skarbówka. Mamy taksometr, który co roku musi być legalizowany - wylicza. - Urząd miar i wag sprawdza, czy taksometr właściwie oblicza impulsy, które przekładają się na naliczanie drogi.

Zdaniem kierowcy, Uberowców nie obowiązują te same wytyczne co taxi, jeśli chodzi o opony. Taksówkarze muszą mieć dwa komplety opon, a ci z Ubera jeżdżą, na jakich chcą.

- Cena auta w momencie sprzedaży jest niższa, kiedy ma stempel taxi, bo wszyscy mówią: "E jak taxi, to zjeżdżony". Do tego dochodzą kontrole policji, które ich nie obowiązują, bo oni są poza wszelką kontrolą. Oni nie płacą podatków dochodowych - podsumowuje kierowca.

Money. pl poprosił Ubera o komentarz do zarzutów, jakie stawiają firmie taksówkarze.

- Na pojawieniu się Ubera na polskim rynku zyskują wszyscy: ponad półtora miliona konsumentów, którzy chcą mieć dostęp do usług świadczonych w sposób innowacyjny i przejrzysty. Jak również kierowcy, którym Uber daje możliwość generowania przychodu. To ważne, bo 20 proc. z nich nie miało wcześniej pracy. Zyskują też miasta i państwo – odpowiedziało money.pl biuro prasowe firmy.

Dodało także, że Uber i podobne aplikacje mobilne (np. Taxify) działające na rynku "nie są konkurencją dla taksówkarzy". - Co więcej, widzimy, że wśród partnerów, korzystających z aplikacji Uber, są byli i obecni taksówkarze. Stanowią ok. 20 proc. kierowców - komentuje firma. - Z danych, które posiadamy wynika, że odkąd Uber pojawił się na polskim rynku, liczba licencji wydawanych w miastach, w których jesteśmy, co roku rośnie, a sytuacja finansowa firm taksówkarskich jest dobra lub bardzo dobra – kończy.

Rynek czeka na ustawę

Ministerstwo Infrastruktury prowadzi prace legislacyjne związane z projektem ustawy o zmianie ustawy o transporcie drogowym oraz ustawy o czasie pracy kierowców. Problem w tym, że prowadzi je od września ubiegłego roku, a konsultacje publiczne trwały aż do końca lutego br.

Za projekt odpowiadał jeszcze były wiceminister infrastruktury i budownictwa Jerzy Szmit. Podał się do dymisji pod koniec września 2017 r. Choć oficjalnie - z powodów osobistych, w kuluarach mówiło się, że właśnie z powodu zwłoki w pracach nad ustawą.

Projekt ustawy ma być odpowiedzią na postulaty rynku, który domaga się regulacji w pośrednictwie przy przewozie osób. Chodzi także o nieuczciwą konkurencję, za którą taksówkarze uważają Ubera.

2 marca br. odbyła się konferencja w sprawie tego projektu. Omówiono uwagi zgłoszone w toku uzgodnień międzyresortowych.

- W toku konferencji uzgodnieniowej większość propozycji przepisów, zawartych w projekcie ustawy, została już zaakceptowana. Kilka z nich wymaga jeszcze konsultacji. Po ich zakończeniu projekt zostanie skierowany pod obrady Komitetu Stałego Rady Ministrów – powiedziało money.pl Ministerstwo Infrastruktury.

- Chodzi nam o to, aby nowelizacja, która jest przygotowana, trafiła do Sejmu, aby była jak najszybciej przegłosowana w takim kształcie, jaki jest w tej chwili. Nie chcemy tych poprawek, bo taki był problem przy poprzedniej nowelizacji kilka lat temu. Co skutkowało tym, że sama nowelizacja przeczyła sama sobie - powiedział money.pl anonimowy taksówkarz.

- Problemem naszej branży jest nieuczciwa konkurencja. Nie chodzi nawet o posiadanie licencji, ale o ponoszenie wszystkich opłat, jakie wynikają z rozliczania podatków, posiadania kasy fiskalnej. W tej chwili Uber jest uznawany za ekonomię współdzielenia, ale wyrok Trybunału Unii Europejskiej wyraźnie mówi, że jest firmą taksówkarską, więc tak powinien być traktowany - zaznacza.

W konsultacjach publicznych wzięło udział kilkanaście podmiotów, które zgłosiło swoje uwagi do projektu. Niektórzy jawnie go krytykują, twierdząc, że jest napisany tylko według uwag jednej strony. Dobrze ocenia ją prezes myTaxi, Krzysztof Urban.

- Planowane wprowadzenie definicji pośrednika jest przez mytaxi przyjmowane pozytywnie, ponieważ ma ona zapewnić równy dostęp do wykonywania legalnego przewozu osób. Dzięki takiej definicji wszystkich graczy na rynku będą obowiązywały takie same zasady, co obecnie nie ma miejsca. Jednolita licencja dla podmiotów pośredniczących to narzędzie mające na celu kontrolę rynku i karanie nieuczciwej konkurencji – komentuje Krzysztof Urban, prezes myTaxi. - Stoimy na stanowisku, że aby konkurencja była uczciwa, wymogi jednakowo muszą dotyczyć wszystkich przedsiębiorców świadczących tę samą usługę.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(54)
WYRÓŻNIONE
Ddde
7 lat temu
Trudno powiedzieć czy Uber ma wpływ na polski rynek pracy bo słyszałem od babki z medycyny pracy że 90procent uberowcow to Ukraina. A co do taxi to ludzie mniej korzystają bo biednieją. Kiedyś gdy robiłem za granicą gdy to jeszcze było zarobek to jak przyjechał do kraju to było balangi wożenia się taryfą i panienki na telefon też przecież taryfą. A dziś dygam rowerkiem bo zarobić nie ma gdzie a w Polsce na OC nie zarobisz nawet a gdzie na taxi.
Stefan
7 lat temu
Kiedy to dane kart klientow ubera zostaly zhakowane i zaczeły sie kwiatki typu zgineło mi 2000 zl za przejazd w Australi a nigdy tam nie byłem.!!! Media cisza
Stefan
7 lat temu
Ustawa jest i trzeba ją respektować!!!
NAJNOWSZE KOMENTARZE (54)
bartas
7 lat temu
Mnie jako klienta interesują ceny i jakość usług, może by nad tym popracować zamiast znowu coś blokować? Wolę sobie opti taxi dajmy na to zamówić bo mam sporo taniej za kurs nie mówiąc o tym, że kierowca mi nie robi łaski że mnie w ogóle zawiezie
pytalski
7 lat temu
To wytłumaczcie panowie z napisem "taxi" na dachu, jak to się stało, że w Szczecinie czy Bydgoszczy nie ma Ubera? Nie wiecie, biedaczki? Bo taksówkarze w tych miastach obniżyli ceny do poziomu zbliżonego do Ubera i podnieśli jakość usługi. Dlaczego więc np. w Warszawie czy Krakowie się to nie udało? Jeśli tak chcecie zrównania z Uberem, to niech 100% złotów w Warszawie ma licencję, a nie gania na wypisie. A ponieważ jesteście uczciwi, to dlaczego aż do 10% taksówek w Warszawie nie było żadnych zastrzeżeń ze strony Urzędu Miasta?
siwy1954
7 lat temu
Nie łudźcie się , dopuki żona jednego z wice3ministrów jest w zarządzie ubera, jedna z aniołków kaczyńskiego robi PR dla ubera nic się nie zmieni.
gośc321
7 lat temu
Są ważniejsze dokumenty do sporządzenia i klepnięcia w sejmie np. kasa dla Rydzyka, uchwały na temat wydarzeń historycznych, krycie współpracowników SB np. "Wolfgang", premie dla partii rządzącej, nawet poseł zrzekający się leg.partyjnej - nie składa mandatu a szkoda.
uuuu
7 lat temu
A kiedy przestaną oszukiwać? Pieprzona mafia taksówkarska.
...
Następna strona