Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Damian Słomski
Damian Słomski
|

Trump wyciąga ciężkie działa wobec Chin. A ma jeszcze kilka w zanadrzu

24
Podziel się:

Amerykanie czterokrotnie zwiększyli siłę rażenia ceł nakładanych na chińskie towary. A jeśli dojdzie do eskalacji konfliktu, Stany Zjednoczone uderzą w drugą w Chiny z siłą ponad pół biliona dolarów. Choć rynki finansowe zaskakująco spokojnie zareagowały na najnowsze wieści, eksperci ostrzegają przed konsekwencjami.

Świat wchodzi w kolejną fazę wojny handlowej USA - Chiny.
Świat wchodzi w kolejną fazę wojny handlowej USA - Chiny. (REUTERS)

Amerykanie czterokrotnie zwiększyli siłę rażenia ceł nakładanych na chińskie towary. A jeśli dojdzie do eskalacji konfliktu, Stany Zjednoczone uderzą w Chiny z siłą ponad pół biliona dolarów. Eksperci ostrzegają przed konsekwencjami.

Świat wchodzi w kolejną fazę wojny handlowej USA - Chiny. Amerykanie przedstawili nową listę towarów importowanych z Chin (głównie konsumpcyjnych, od walizek po owoce morza), które zostaną objęte cłami. Szacuje się, że największa gospodarka świata wyprowadzi cios w drugą największą gospodarkę o sile około 200 mld dolarów.

- Dotychczasowe cła na chińskie dobra dotyczyły importu o wartości 50 mld dolarów. Głównie na stal i aluminium. Najnowsze są zatem czterokrotnie szersze i w sumie obejmować będą około połowę chińskiego importu - zauważa Rafał Sadoch, analityk Domu Maklerskiego mBanku.

Najpierw, od 24 września, mają obowiązywać cła w wysokości 10 proc. Od początku przyszłego roku stawka ma wzrosnąć do 25 proc.

Co na to Chiny? Początkowo sygnały płynące z Pekinu były spokojne i sugerowały otwartość na współpracę. Jednak we wtorek rano oficjalny komunikat nie pozostawia wątpliwości, że będą cła odwetowe, a przyszłość dalszych negocjacji z USA jest niepewna.

Co gorsza, jest to ciągłe odbijanie piłeczki. Donald Trump, spodziewając się reakcji ze strony chińskich władz, już ostrzegł, że jest gotowy na wprowadzenie ceł na import o wartości 267 mld dolarów. Oznaczałoby to już zawrotną kwotę przekraczającą pół biliona dolarów.

W zagranicznych mediach echem odbiła się wypowiedź Jacka Ma. Chiński miliarder, który stoi m.in. za sukcesem Alibaby (chiński odpowiednik Amazona), stwierdził, że nie widzi możliwości szybkiego zakończenia konfliktu handlowego. Ostrzegł, że może trwać nie jedną, a nawet dwie dekady.

Zobacz także: Wojna handlowa USA-UE. "Donald Trump jest skazany na wygraną"

Choć największe cła wejdą w życie dopiero za kilka miesięcy, efekty wojny handlowej widać będzie dużo szybciej. Papierkiem lakmusowym są rynki finansowe. Inwestorzy handlujący akcjami i walutami już od pewnego czasu dają znak swojemu niezadowoleniu, na czym traciła ostatnio m.in. warszawska giełda oraz polska waluta. Podobnie jak większość tzw. rynków wschodzących.

Mocno ucierpiała dotychczas chińska giełda. Indeks Shanghai Composite w poniedziałek miał najniższą wartość od prawie 4 lat.

Mimo wszystkich obaw, zaskakująco spokojnie mijają ostatnie godziny. Większość giełd europejskich jest na niewielkim plusie. Na tym tle wyróżnia się warszawska giełda, która od rana zyskała blisko 1,5 proc. Tak dobrze nie jest w przypadku złotego, który po południu lekko traci do euro i franka, ale stracił przewagę nad dolarem i kurs jest na poziomie z wieczora.

Amerykańska waluta wyceniana jest na 3,68 zł, euro kosztuje 4,30 zł, a za szwajcarską walutę trzeba dać 3,82 zł.

Notowania WIG20 i kursy głównych walut

- Seria komunikatów z Waszyngtonu i Pekinu wprowadziła zamęt na rynkach finansowych i pokazuje, jak nieprzewidywalny i trudny stał się szczególnie handel na głównych walutach - komentuje sytuację Konrad Białas, analityk TMS Brokers.

Ekspert zauważa, że po nocy dolar i japoński jen (uznawany za "bezpieczną przystań") były słabsze. Zyskiwały za to waluty ryzykowne. Nieźle wygląda też sytuacja na giełdach.

- Jednak nie czytałbym tego jako oznaki, że dla inwestorów wszystko jest w porządku i odrzucamy w kąt obawy o wojny handlowe. Wydarzenia z nocy nadszarpnęły zaufanie uczestników rynku do warunków, jakie służyły za podstawy zajętych pozycji - podkreśla Białas. Dodaje, że zamęt jest nielubianą cechą rynku i stąd traktuje ostatnie zmiany jako redukcję pozycji przez inwestorów, dla których ryzyko zaskoczenia stało się za duże.

Dezorientację widać wśród wielu obserwatorów rynku. Tomasz Witczak, analityk FMC Management przyznaje, że trudno powiedzieć, jak ostatnie wydarzenia bezpośrednio przekładają się na najważniejszą parę walutową świata, czyli eurodolara.

- Z jednej strony, dopóki rynek wierzy, że Trump jest silniejszy niż Chińczycy, dopóty jego ostre kroki wzmagają zaufanie do dolara. To powinno obniżać notowania euro. Jednak równie dobrze można interpretować to jako ucieczkę do bezpiecznej przystani. W tym sensie, że wysoki kurs pary znamionuje wysoki apetyt na ryzyko - komentuje Witczak.

Zauważa w tym wszystkim sprzeczność, bo działania prezydenta USA od pewnego czasu umacniały dolara. Tymczasem sam deklarował, że jego pośrednim celem jest osłabienie waluty, bo to właśnie odpowiada polityce protekcjonizmu.

Nikt nie ma wątpliwości, że to temat wojny handlowej USA-Chiny zdominuje dyskusje w kolejnych tygodniach i miesiącach oraz będzie nadawać ton sytuacji na rynkach.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

giełda
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(24)
KCh
5 lata temu
Okazuje się, ku zdumieniu wielu nieprzychylnych komentatorów i polityków, ze polityka Donalda Trumpa przynosi oczekiwane rezultaty. USA wygrywają w sposób stanowczy wojnę gospodarczą z Chinami. Moim zdaniem dojdzie do wprowadzenie kolejnych ceł i rzucenia Chin na kolana. Amerykanie zabrali się do działania dosłownie w ostatnim momencie. Chiny pod nowym przewodnictwem zrobiły taktyczny błąd, za szybko chciały zdetronizować amerykanów. Gdyby poczekali jeszcze z 10-20 lat i osiągnely największyz PKB liczony nominalnie to było by po zawodach. Aktualnie mają największy na świecie PKB ale mierzony Parytetem Siły Nabywczej (PSN). A wracając do prezydenta USA, to pomijając pompowaną propagandę mediów głównego nurtu, to jest prawdziwy 'mąż stanu', pokroju Ronalda Reagana. Dopiero historia go osądzi właściwie i zwróci mu należny honor i cześć. Człowiek ten wyprzedza o klasę całą klasę polityczną w USA, a europejską klasę polityczną o kilka klas. Brawo Ameryka!!
qwerty
5 lata temu
Chiny to kraj wielkiej kultury, kiedyś usłyszałem "wy używacie widelców od XVIII w. my pałeczek od ponad 2000 lat". Wyroby chińskie to w wielu przypadkach produkty najwyższej klasy, wyprodukowane w najwyższych dostępnych obecnie technologiach. Państwa komentarze są bardzo przepraszam, ale niedorzeczne, powtarzają Państwo dawno nieaktualne frazesy. Chyba wiem o czym piszę, byłem w wielu chińskich fabrykach, Szanghaj, Guanzhou i wiele innych miast znam lepiej niż miasto w którym mieszkam w Polsce...
adsasdqwczxZd...
6 lat temu
[QUOTE] wprowadzenie ceł na import o wartości 267 mld dolarów [/QUOTE] czyli to oznacza, że importerzy w USA będą płacić więcej, czyli jak będą więcej musieli zapłacić, to będą mniej kupować... ohoho tak uderzył w gosp. Chiń, już nie mogą się doczekać, aż sprzedadzą swoje produkty w UE ;)
esbek
6 lat temu
Ciekawe ile dni Trump będzie prezydentem jak Chiny obłożą cłami Boeninga?
Kaźmirz
6 lat temu
Piszą, że nowy dolar amerykański jest już wydrukowany i będzie ważny tylko na terenie Ameryki Płn. Chińskie banki w USA zajmą się wprowadzeniem go do obiegu.
...
Następna strona