Choć pod obywatelską ustawą o zakazie handlu w niedzielę podpisało się aż 500 tys. osób, to sam projekt okazał się prawnym bublem. We wtorek z części zapisów związkowcy wycofali się sami i zaproponowali poprawki.
- To projekt nie bez wad, to projekt obywatelski, to siła i praca wielu osób - stwierdził Mateusz Warwał przedstawiając zmiany zaproponowane przez "Solidarność". Dziękował on za konstruktywną krytykę, ale jednocześnie mówił o "medialnej nagonce" na projekt.
Wśród błędów wymienił złe definicje handlu detalicznego oraz hurtowego. Dopisano, że zakaz handlu obejmować ma sklepy internetowe, w których dochodzi do zatrudnienia. Zwolnione z zakazu będą więc osoby fizyczne.
"Solidarność" zwiększyła też liczbę wyłączeń. Na przykład w niedzielę handlować będą mogli przedsiębiorcy pogrzebowi, osoby organizujące festyny, a także kluby sportowe. Tu uwagi zgłaszała Ekstraklasa S.A., która bała się, że w niedzielę w trakcie meczów nie będzie można na stadionach nic sprzedawać. Poza tym ostatecznie sklepy otwarte będą też w garnizonach, więzieniach czy na poczcie.
Zmiany dotyczą też pracy w portów morskich i terminali przeładunkowych. "Solidarność" ostatecznie chce odejść tu od zasady, że pracownik musi wyrazić zgodę na pracę w niedzielę.
Referujący zmiany Mateusz Warwał przypomniał, że za przetwarzanie danych osobowych grożą 2 lata więzienia. Związek taką samą karę chciał wprowadzić za otwarcie w niedzielę sklepu. Ostatecznie "Solidarność" odchodzi od tej zasady. Teraz ma to być kara finansowa aż do 10 proc. obrotu sklepu.
Stwierdził też, że sprawą zakazu handlu w niedzielę nie będzie zajmowała się Państwowa Inspekcja Pracy, bo procedowane przepisy mają zawierać sankcję karną. Stwierdził też, że nie ma mowy o karaniu kupującego.
Prawnik związku tłumaczył też inne wątpliwości prawne. Wyjaśniał kwestie np. kolizji obywatelskiego projektu z kodeksem pracy. Ustawa "Solidarności" sprawiała, że niedziela była lepiej prawnie chroniona niż święta państwowe.
W ustawie zabrakło też definicji placówki handlowej czy outsourcingu pracowniczego. "Solidarność" miało o to jednak pretensje do parlamentarzystów. Warwał wyjaśnił też, że nie ma mowy o niekonstytucyjności ustawy.
- Ustawa realizuje szczególny interes społeczny - tłumaczył. I powołał się na wyroki Trybunału Konstytucyjnego. Uznał też, że jeśli ktoś będzie chciał, to zawsze może przecież "przekształcić swój hipermarket w jednoosobowe firmy i pracować w niedzielę".
Zdaniem Warwała, nie będzie "zakazu handlu" dla automatów vendingowych. Takie obawy miało stowarzyszenie przedsiębiorców z tej branży. Twierdzili oni, że ustawa nie mówi o zakazie pracy w niedzielę, ale o zakazie handlu. A przecież ich maszyny właśnie to robią. Przedstawiciel związku zawodowego tłumaczył, że nie będzie problemu, bo nie ma tam zatrudnienia jakiegokolwiek pracownika.
Po przedstawieniu proponowanych zmian oraz tłumaczeniach "Solidarności", doszło do debaty. Proponowano w niej m.in., by stacje paliw mogły w niedzielę handlować jedynie paliwem oraz towarami związanymi z eksploatacją aut.