Ustawa, która zakłada poważną zmianę w systemie ubezpieczeń społecznych od 2019 r. została zaskarżona przez prezydenta Andrzeja Dudę do Trybunału Konstytucyjnego. Jeśli jednak skarga zostanie oddalona i prawo wejdzie w życie, najbogatsi pracownicy niezależnie od przychodów będą musieli opłacać składki na ZUS. Aktualnie robią to tylko do kwoty stanowiącej 30-krotność przeciętnego wynagrodzenia. W 2017 r. było to 128 tys. zł, a w tym roku będzie to około 133 tys.
Od zarobków powyżej tej kwoty (w skali roku) zarówno pracodawcy jak i pracownicy nie płacą składek do ZUS. Likwidacja progu spowoduje wzrost kosztów zatrudnienia, a w przyszłości wzrost wysokości emerytur. Przy założeniu, że już teraz duża część budżetu ZUS pochodzi z dotacji budżetowej, nietrudno stwierdzić, że ruch rządu podniesie poziom tego wydatku z budżetu.
W perspektywie krótkoterminowej budżet również może odczuć problem. W ocenie Anny Goleni z kancelarii Kochański, Zięba i Partnerzy najlepiej zarabiający zaczną szukać "alternatywnych form zatrudnienia". - Mogą nawet zrezygnować z zatrudnienia w Polsce, co negatywnie wpłynie na przychody państwa - tłumaczy.