Wiceminister podzielił się złotą radą. Chodzi o węgiel
Doniesienia o wątpliwej jakości węgla sprowadzanego do Polski odbijają się coraz głośniejszym echem. Wbrew temu, co mówią przedstawiciele branży, rząd przekonuje, że konsumenci nie mają powodów do obaw. Wiceminister finansów Artur Soboń na antenie Polsatu podzielił się radą z kupującymi węgiel na opał.
Do informacji o złej jakości importowanego do Polski węgla odniósł się wiceminister finansów Artur Soboń. - Pewnie to tego typu surowiec, który trzeba zmieszać z miałem węglowym i użyć go w energetyce i też w starszych kotłach, ale nie chcę przesądzać - powiedział na antenie Polsatu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rozrzutna pomoc państwa. "Na pomyśle rządu ciąży skaza"
Wcześniej głos zabrał wiceminister aktywów państwowych Maciej Małecki. - To fake newsy. Spółki importujące węgiel zajmują się tym na co dzień, mają sprawdzonych dostawców. Ten węgiel jest bardzo dokładnie badany. To nie jest tak, że ktoś zamówi węgiel przez telefon i nikt się tym węglem nie interesuje. Węgiel jest sprawdzany, jakość węgla jest sprawdzana, by do polskich odbiorców trafił węgiel odpowiedniej jakości - podkreślił na antenie radiowej Jedynki.
"Błoto" zamiast węgla?
W ostatnich dniach w money.pl pisaliśmy o tym, że węgiel zamawiany przez polski rząd m.in. z Kolumbii, Indonezji czy RPA może nie spełniać norm dotyczących jakości. Przewodniczący związku zawodowego "Sierpień '80" w Polskiej Grupie Górniczej Rafał Jedwabny twierdzi, że "do Polski zamiast węgla trafia bezużyteczne błoto", za które państwo płaci miliardy. Jego zdaniem importowany surowiec nie nadaje się do wykorzystania w gospodarstwach domowych oraz elektrowniach i elektrociepłowniach.
Związkowcy powtarzają, że sposobem na złagodzenie skutków obecnego kryzysu na rynku węgla jest zwiększenie wydobycia w ramach krajowych zasobów. Miałoby to być rozwiązanie dużo bardziej opłacalne niż import surowca z Kolumbii, Australii czy Indonezji. - Bierzemy węgiel, który tym państwom po prostu się nie sprzedaje - uważa Jedwabny.
Przedwczesne wnioski?
O powstrzymanie się od wyciągania daleko idących wniosków z dochodzących z rynku sygnałów apeluje Jakub Wiech, redaktor naczelny portalu Energetyka24.com, ekspert ds. energetyki. Jak zauważa, do Polski trafia węgiel z różnych pokładów, o różnych właściwościach chemicznych i fizycznych. - Bryłki węgla podczas transportu ocierają się o siebie, wytwarzając masę w rodzaju gliny węglowej, opadającej na dno luku. To uboczny efekt przewozu - mówi money.pl Wiech, odnosząc się do jakości importowanego surowca.
- Eksporterzy, starając się zapełnić rynek w dobie kryzysu, często uruchamiają pokłady, które nie byłyby dotąd eksploatowane. Według mnie nie wystarczy to jednak, aby rozszerzać wnioski na całość importu węgla do Polski - zaznacza Wiech.