- Na Mazowszu jest szereg mniejszych ognisk w mniejszych zakładach pracy. W ostatnich dniach wykryto dwa większe ogniska - to jeden z domów pomocy społecznej oraz zespół Mazowsze - mówi w rozmowie z money.pl rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz.
Tym samym pandemia po raz kolejny sparaliżowała działanie zespołu, który już zaczynał wracać do śpiewania.
Przed epidemią zespół "Mazowsze" koncertował średnio co 2 dni. 160 koncertów rocznie, 20-22 miesięcznie. W zasadzie non stop.
– Ta sytuacja nie tylko dla nas, ale dla całej branży muzycznej, jest wyjątkowo trudna. Od połowy marca w ogóle nie koncertujemy, nie mieliśmy ani jednego występu. Przez długi czas w ogóle nie przychodziliśmy do pracy. Wróciliśmy trzy tygodnie temu, ale za długo nie popracowaliśmy, bo pojawił się u nas koronawirus – mówi w rozmowie z money.pl Katarzyna Pasieczna, rzeczniczka prasowa zespołu "Mazowsze".
Dodaje, że byli w pewnym sensie przygotowani na taką ewentualność. "Mazowsze" jest po prostu duży zespołem – 160 artystów: balet, chór i orkiestra, do tego dochodzi kolejna setka: obsługa techniczna, garderobiane, krawcowe, administracja. Łącznie około 260 osób. Koronawirusa wykryto jak na razie u 23 osób z chóru.
Pasieczna mówi nam, że wirus zaatakował połowę chóru, mimo że próby i praca zespołu odbywały się w reżimie sanitarnym oraz w pewnej separacji. Próby odbywały się w małych grupach, odseparowanych od siebie. Obecnie w Otrębusach, gdzie mieści się siedziba "Mazowsza", trwa szeroko zakrojone badanie wszystkich członków zespołu.
Cała sytuacja odbija się na finansach grupy. Jest ona finansowana ze środków publicznych i członkowie otrzymują stałe pensje. Ale do tego zawsze dochodziły tzw. koncertówki. Za każdy koncert można było dostać od kilku do kilkunastu procent pensji, co de facto czasem dwukrotnie podbijało wysokość wypłaty.
- Teraz tego nie ma. Nie mamy także dochodów własnych, choćby nawet ze sprzedaży naszych gadżetów po koncertach. Paradoksalnie nasz zespół i tak jest w o wiele lepszej sytuacji niż cała rzesza innych artystów, bo dostajemy pensje. A wielu artystów żyje tylko i wyłącznie z koncertów – mówi nam Katarzyna Pasieczna.
- Trudno znaleźć ten moment, kiedy wszystko znowu ruszy – dodaje. Dyrektor zespołu Jacek Boniecki mocno walczy o to, by nie wprowadzać przestoju i związanych z tym obniżek pensji. Ale wiadomo, że i tak każdego to dosyć mocno dotknęło.
- Gdybyśmy znali graniczną datę, że nie będzie koncertów na przykład do listopada, to moglibyśmy się na to przygotować. Nasz powrót do prób był takim małym powrotem do normalności. Poza tym to jest ważne dla zespołu, bo każdy artysta musi ćwiczyć, by nie wypaść z formy. Muzyk może dać sobie radę w domu, ale to też nie to samo co wtedy, gdy cała orkiestra gra. Ale chór? Balet? To niemożliwe – tłumaczy nam Katarzyna Pasieczna.
W zespole trwa teraz kwarantanna, którą objęci są m.in. mieszkańcy bursy w Otrębusach.
W siedzibie Mazowsza uruchomiony jest punkt typu drive thru do pobierania próbek od potencjalnie zakażonych. część wyników prawdopodobnie poznamy jutro.