Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Mateusz Ratajczak
Mateusz Ratajczak
|
aktualizacja

Zrównoważony budżet wisi na włosku. Jarosław Gowin poczuł się silny i wyrzuca jeden z pomysłów PiS do kosza

94
Podziel się:

Nowego rządu jeszcze nie ma, a już są zgrzyty i spory o kluczowe pomysły. Jeden z nich - ważny dla przyszłorocznego budżetu - właśnie umarł. By wyjść na zero i spełnić obietnicę zrównoważonych finansów, premier Mateusz Morawiecki będzie musiał znaleźć dodatkowe 5 mld zł. A poszło o to, czy znieść limit 30-krotności składek ZUS.

Jarosław Gowin podczas jednego z głosowań. Za zniesieniem limitu 30-krotności składek ZUS już nie zagłosuje
Jarosław Gowin podczas jednego z głosowań. Za zniesieniem limitu 30-krotności składek ZUS już nie zagłosuje (East News, Stanisław Kowalczuk)

- Porozumienie Jarosława Gowina nie zagłosuje za likwidacją limitu 30-krotności składek ZUS i myślę, że ten temat zostanie zdjęty z agendy - powiedział w programie "Tłit" w Wirtualnej Polsce Jarosław Gowin. I zaskoczył.

Wicepremier oraz minister nauki i szkolnictwa wyższego konsekwentnie sprzeciwiał się pomysłowi likwidacji limitów składek. Mówił o tym wielokrotnie w wywiadach dla money.pl, w podobnym tonie wypowiadała się Jadwiga Emilewicz, minister przedsiębiorczości i technologii. Razem mówili "nie" temu pomysłowi. Dlaczego? Bo zmniejszają pensje najlepiej zarabiających pracowników i zwiększają składki płacone przez pracodawców.

Do tej pory Gowin jednak podkreślał, że do sprawy rząd wróci w nowej kadencji. Mówił o dialogu, mówił o szukaniu nowych rozwiązań. Nie mówił o tym, że po prostu wycofa poparcie swoich posłów. A bez zmian w 30-krotności, stworzenie zrównoważonego budżetu jest wyjątkowo trudne. A była to jedna z obietnic premiera Mateusza Morawieckiego.

Partia Jarosława Gowina jest na tyle mocna i liczna w szeregach Zjednoczonej Prawicy, że sama zablokuje pomysł. Gowin wprowadził 18 posłów i bez ich głosów plan upadnie. Bez Porozumienia Jarosława Gowina nie ma szans, by reformę przeprowadzić.

Zobacz także: Zobacz także: Podwyżka płacy minimalnej. "Czeka nas wzrost inflacji"

Efekt? Cieszyć mogą się pracownicy, cieszyć mogą się pracodawcy. Zniesienie limitu 30-krotności składek ZUS oznaczałoby, że gruba blisko 300 tys. etatowców zarobi mniej na rękę - bo więcej ich pieniędzy powędruje na konto emerytalne. Cieszyć się mogą również pracodawcy, bo i oni zaoszczędzą na składkach.

"Nie" od Jarosława Gowina to inny problem. Wizerunkowy. Zniesienie limitu 30-krotności składek miało przynieść w 2020 roku blisko 5 mld zł do budżetu. Eksperci są przekonani, że bez tych pieniędzy o zrównoważony budżet będzie niezwykle ciężko.

Jak zwraca uwagę dr Leszek Juchniewicz z Pracodawców RP, rząd najprawdopodobniej będzie po prostu szukał oszczędności w wydatkach. Gdzie pojawią się cięcia? To trudno przewidywać.

- To, że nie będzie poparcia dla zniesienia limitu 30-krotności składek ZUS, nie oznacza, że nie będzie poparcia np. dla zwiększenia tego limitu np. do poziomu 40,45 lub 50-krotności - tłumaczy w rozmowie z money.pl. - A to by oznaczało, że część dochodów budżetowych z tego tytułu uda się zabezpieczyć - mówi.

- Według mnie zrównoważony budżet nie będzie zrównoważony - mówi dr Leszek Juchniewicz. Jego zdaniem zdecyduje o tym nie tylko brak jednego z pomysłów na wpływy, ale również pogarszająca się sytuacja gospodarcza w Unii Europejskiej i Polsce. Jeżeli wzrost gospodarczy spadnie na niższy poziom, to kwestie 30-krotności i tak zejdą na boczny tor.

- Utrzymanie zrównoważonego budżetu w takim układzie wydaje się już niemożliwe - mówi money.pl prof. Witold Orłowski. Jego zdaniem mówienie o budżecie wychodzącym na zero od początku było nastawione tylko na efekt wyborczy, a nie realne wyrównanie wydatków i wpływów. - Zrównoważony budżet w dużej mierze był jedynie sztuczką księgową. Prognozowane wpływy 5 mld zł z tytułu zniesienia limitu 30-krotności ZUS też były przeszacowane, bo nie uwzględniały oczywistych sposobów obchodzenia tych przepisów - mówi.

- Prawo i Sprawiedliwość będzie miało sporo wymówek, które wyjaśnią, dlaczego zrównoważony budżet akurat w tym roku się nie udał. Zrzuci problemy na gospodarkę UE, Niemiec, a będzie akcentować, że minimalny deficyt nie jest zły - przewiduje prof. Orłowski.

O co chodzi z limitem składek? W tej chwili zarabiający ponad 11,5 tys. zł brutto miesięcznie w pewnym momencie przestają opłacać składki na ZUS. Im więcej zarabia dana osoba w miesiącu, tym szybciej przestaje płacić. Niektórzy w połowie roku, inni pod koniec, a niektórzy nie zapłacą składek tylko w ostatnim miesiącu roku.

Efekt? W kieszeni mają więcej pieniędzy, ale nie tylko oni zyskują. Zyskuje też państwo i budżet - ale tylko w przyszłości, bo wypłaci mniejsze emerytury. PiS chciał odwrócić sytuację i zyskiwać już dziś. Bez limitu do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych popłynąłby szeroki strumień składek. Efekt - nie trzeba byłoby dokładać z kasy państwa tak dużo.

gospodarka
gospodarka polska
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(94)
leo
4 lata temu
Ta przechrzta zagłosuje ale nie będzie się cieszył.
MP
5 lata temu
Xman właśnie odleciał. Niech lepiej spojrzy jak opozycja bije się między sobą o senat. Drobna rada - nie oglądaj za dużo TVN24 - oni wypłukują szare komórki.
wiolka
5 lata temu
Gowin to typowy aparatczyk i chorągiewka. Jak był słabiutki to głosował za felernymi ustawami "z obrzydzeniem" podnosił rękę ale nie popierał! Teraz jak mu wzrosło to zaczyna się stawiać i chce do centrum? Taki gość w ogóle nie powinien zasiadać w parlamencie. Miękka faja i tyle.
optymista
5 lata temu
Brawo. Może w tym absurdzie jest jakaś nadzieja na odrobinę racjonalizmu
er
5 lata temu
podniesienie limitu 30 krotności miało być obietnicą ?A dla kogo tak zapytam ? Chyba obietnica tylko dla Morawieckiego by mógł znowu okraść ciężko pracujących Polaków na kolosalną kasę czyli na te 5 miliardów aby potem część dać nierobom i patologii nigdzie nie pracującej a resztę sobie w postaci premii np, 500 tys jak niejaki Glapa ! ! A to jest czysty bandytyzm !!!!
...
Następna strona