Był to najniższy wynik od momentu publikacji tego wskaźnika, jednak wg modelu dla okresu sprzed publikacji, podobna inflacja miała miejsce dopiero w 1960 roku. Tak niskie CPI odzwierciedla spadek cen ropy oraz wojnę cenową pomiędzy sieciami hipermarketów.
Inflacja bazowa nieuwzględniająca zmian cen żywności i energii wzrosła najwyżej od trzech miesięcy i wyniosła 1.4% w skali roku, zatem są małe szanse na luzowanie polityki monetarnej ze względu na brak zagrożenia deflacją.
Daje to podstawy sądzić, że na chwilę obecną nie ma długoterminowej presji mogącej wpłynąć na obniżenie się wartości GBP. W wyniku tego, funt brytyjski zareagował na odczyt CPI gwałtownym wzrostem, w szczególności do jena japońskiego. Choć dalsza część sesji przyniosła odreagowanie, to po otwarciu rynków za oceanem, trend rozpoczęty w godzinach porannych był kontynuowany.
Zbliżyło to parę GBPJPY do ostatnich szczytów i by je pokonać, byki muszą zanegować górne cienie z 11 i 12 lutego, co na chwilę obecną nie wydaje się być trudnym zadaniem. Warto zauważyć, że wciąż trwająca korekta wzrostów z początku lutego nie dotarła nawet do miejsca wybicia się z poprzedniej konsolidacji rozpoczętej w połowie stycznia przy 180.271. Ten fakt czyni obecny trend bardzo silnym, co po ewentualnym pokonaniu ostatniego szczytu może skłonić byki do ataku na okolice 187.5. Tam, w drugiej połowie grudnia ujawniła się przewaga podaży.
Od strony południowej, najistotniejszym wsparciem jest wspomniany wcześniej poziom 180.271. Jego pokonanie będzie oznaczało zmianę charakteru rynku i możliwość spowolnienia trendu wzrostowego.
